Twarde dowody przeciw Piotrowi T. Pedofilskie materiały pogrążą najgłośniejszego polskiego PR-owca?
[GALERIA]
Jeszcze niedawno Piotr T. był jednym z najbardziej wziętych specjalistów od wizerunku. To on odpowiadał m.in. za spektakularną metamorfozę Andrzeja Leppera, którego wprowadził na polityczne salony. Niestety mit "medialnego cudotwórcy" legł w gruzach. Policja postawiła mu zarzuty posiadania i rozpowszechniania treści pedofiliskich. T. konsekwentnie nie przyznaje się do winy.
Ogromny wstrząs
T. został zatrzymany 21 października 2017 r. Według informacji "Super Expressu" śledczy zabezpieczyli 1000 pedofilskich zdjęć i filmów. Dodatkowo udało się im odtworzyć program, który służył T. do pobierania pornograficznych materiałów. Były doradca Leppera siedzi obecnie w areszcie i czeka na proces.
- Cała sprawa ma początek w czerwcu 2015 r. Wtedy to policjanci otrzymali od niemieckich funkcjonariuszy informację, że na komputer znajdujący się w domu, w którym mieszka Piotr T., ściągane są treści pornograficzne z udziałem osób małoletnich. Policjanci zdecydowali się wejść do tego pomieszczenia i zabezpieczyć komputery, z których korzystał Piotr T. Wtedy nie postawiono mu zarzutów – powiedział tabloidowi Marcin Saduś, rzecznik prokuratury Warszawa-Praga.
Wytężona praca policji
Choć sprawa przycichła, biegli robili wszystko, by zdobyć dowody, które obciążą znanego specjalistę od wizerunku.
- Powołaliśmy biegłego z zakresu informatyki, który zbadał komputer. Okazało się, że zainstalowany był program, który umożliwiał ściąganie i rozpowszechnianie takich plików, jak również samą obecność takich plików. Łącznie to jest 500 plików- zdjęć z pornografią dziecięcą i 500 plików filmów z pornografią z udziałem małoletnich. Oprócz tego jeden film z przemocą i jeden film z udziałem zwierzęcia. Program usuwano z komputera, biegłemu udało się go odtworzyć - dodał Saduś w rozmowie z "Super Expressem".
Czuje się bezkarny
T. stale podkreśla, że ktoś próbuje zniszczyć jego reputację.
- Musiałbym być zboczeńcem, żeby mieć coś takiego u siebie. I kompletnym idiotą. Albo mi ktoś coś podrzucił, albo próbował podrzucić – mówił w 2015 r.
Również rodzice T. bronią swojego syna.
- Mój syn, którego znam od urodzenia, żadnym zboczeńcem, a tym bardziej pedofilem, nigdy nie był. (.) Proszę Pana Prokuratora o uwolnienie mojego syna z aresztu. Mój syn miał wielu przyjaciół, ale jako osoba publiczna miał też wielu wrogów. Te obrzydliwe, pedofilskie nagrania musiał umieścić w komputerze Piotra ktoś, kto wówczas był szkolony u niego w domu i miał nieograniczony dostęp do jego komputera - (pisownia oryginalna - red.) - pisał Tadeusz Tymochowicz.
Miłość w cieniu skandalu
Dodatkowo, przez ostatnie lata, czuł się na tyle bezkarnie, że zaczął publikować w mediach społecznościowych zdjęcia z 20-letnią kambodżańską dziewczyną, która wyglądała maksymalnie na 13 lat.
Choć spadła na niego wówczas krytyka, T. bronił się tym, że Polacy nie rozumieją tamtejszej kultury. Dodawał wręcz, że w naszym kraju panuje "pedofilska psychoza". Ekspert od wizerunku podkreślał, że nowa miłość odmieniła jego życie i planuje wziąć ślub z Sa Na, która szybko urodzi mu syna.
- No cóż, ludzie w swojej masie nie wybaczą jakiejkolwiek inności, a nawet jakiegokolwiek odstępstwa od utartych reguł stadnego życia, ponieważ to budzi paniczny lęk. (...) Jakaś potworna w Polsce psychoza Pedofilii... Jeśli pedofilią jest związek dwojga pełnoletnich ludzi z ewentualnie tylko dużą różnicą wieku i wyglądem kobiety - trochę młodszym - niż ich rówieśnice w Polsce - to Kochani Moi ja nie mam nic przeciwko temu – (pisownia oryginalna) pisał wówczas na Facebooku.
Tym razem się nie wywinie?
Warto dodać, że już w 2007 r. mężczyzna został zatrzymany przez policję w związku z podejrzeniem posiadania na komputerze materiałów o treści pedofilskiej. Mimo że funkcjonariusze nie znaleźli wówczas obciążających dowodów, śledczy zaznaczyli, że nie oznacza to, że tego rodzaju treści nie było na komputerze wcześniej. Jednak jak obecnie zapewnia rzecznik prokuratury, tym razem T. raczej się nie upiecze. Dzięki mocnym dowodom policja może mu postawić mocne zarzuty. Czy to oznacza koniec najgłośniejszego polskiego PR-owca?