Twórcy "365 dni" manipulują głosami na Filmwebie? Blanka Lipińska komentuje
Ekranizacja bestsellerowego erotyka w weekend otwarcia zgromadziła rekordową liczbę widzów w kinach. Krytycy byli wobec filmu bezlitośni, za to widzowie ocenili go dość przychylnie. W serwisie Filmweb w dniu premiery pojawiło się sporo najwyższych ocen "365 dni". Zapytaliśmy twórców, czy mieli z tym coś wspólnego.
Ponad 450 tys. widzów nie może się mylić. Polski filmowy następca "50 twarzy Greya" był mocno wyczekiwany, zwłaszcza wśród czytelników prozy Blanki Lipińskiej. Autorka książki mocno zaangażowała się w powstawanie produkcji oraz akcję marketingową filmu. Śmiało można powiedzieć, że stała się główną twarzą "365 dni".
"W ŁÓŻKU Z OSKAREM". Blanka Lipińska: Nigdy nie będę matką
Film w reżyserii Barbary Białowąs i Tomasz Mandesa został negatywnie przyjęty przez ekspertów filmowych. Według danych serwisu Mediakrytyk.pl zrzeszającego opinię profesjonalnych krytyków filmowych, średnia ocen wynosi 2,7.
Z kolei największy serwis filmowy w Polsce Filmweb.pl przedstawia zgoła odmienne statystyki. Użytkownicy serwisu również wystawili swoje noty filmowi. "365 dni" zaczynając w piątek ze średnią 2,7, w sobotę wywindowało do średniej 6,7. Obecnie plasuje się z oceną 5,0. Tak nagły wzrost pozytywnych ocen przyciągnął naszą uwagę.
Wystarczy prześledzić sekcję komentarzy, aby zauważyć pewną prawidłowość. 10/10 to najczęstsza ocena filmu "365 dni" na portalu Filmweb. Konta użytkowników, którzy wystawili taką notę, zostały założone tuż po premierze filmu. Prawdopodobnie ma to związek z apelem Blanki Lipińskiej na Instagramie, aby jej fani po zapoznaniu się z obrazem, wyrazili swoją opinię w internetowych ocenach.
Postanowiliśmy spytać pisarki, czy rzeczywiście jej słowa miały taką moc.
- Ostatnio dostałam screena, gdzie ludzie na stronie byli namawiani, żeby dawać "jedynki" na Filmwebie. Wynika z tego, że są grupy, które bojkotują ten film. Moja rada jest taka, żeby ci ludzie obejrzeli "365 dni" i dopiero później stwierdzali, czy im się podoba, czy nie - usłyszeliśmy od Blanki Lipińskiej.
Gwiazda nie ukrywa, że męczy ją sytuacja, w której ciągle musi się komuś tłumaczyć ze swojego dzieła.
- Jestem zmęczona tą całą dyskusją i udowadnianiem, że wszyscy wiedzą lepiej, co autor miał na myśli. Mam poczucie absurdu, że każdy wie lepiej ode mnie, co chciałam napisać w książce. Moim zdaniem krytycy, których zadaniem wynikającym z nazwy ich funkcji jest krytykowanie, powinni oceniać techniczne aspekty filmu: zdjęcia, światło, montaż, muzykę, grę aktorską. Sama historia została już skrytykowana przez krytyków literackich - dodała autorka "365 dni" w rozmowie z Wirtualną Polską.
Blanka Lipińska po raz kolejny zaznacza, że jej celem nie jest edukowanie społeczeństwa.
- Ja nie jestem edukatorem seksualnym. Nie jestem dla dzieci. I zaznaczam to już po raz kolejny. Opisałam erotyczną fantazję, która miała pobudzić kobiety i swoje założenie zrealizowałam, ale pamiętajmy, to jest tylko powieść - zakończyła gwiazda.