TYLKO U NAS: Katarzyna Bujakiewicz wciąż ma w telefonie numer Przybylskiej. "Mamy tam wspólne wiadomości, ciężko go skasować" [WYWIAD]
Już 30 stycznia na antenie telewizji Lifetime zadebiutuje nowy program Katarzyny Bujakiewicz. W rozmowie z WP aktorka opowiedziała o nowym formacie, który poprowadzi. Zdradziła też czy planuje ślub i jak czuje się po stracie najbliższej przyjaciółki Ani Przybylskiej. - Wyjechałam do Stanów do pracy i tam przyszła do mnie wiadomość o jej śmierci - wyznała gwiazda.
W artykule znajdują się linki i boksy z produktami naszych partnerów. Wybierając je, wspierasz nasz rozwój.
Michał Dziedzic, Wirtualna Polska: Jak dowiedziałem się, że poprowadzisz program "Wnętrze do poprawki: domy gwiazd" pomyślałem, że może będziesz chciała zostać nową "Perfekcyjną Panią Domu".
Katarzyna Bujakiewicz: Nie! Daleko mi do perfekcyjności. Co prawda jestem dziewczyną z Poznania, więc w domu musi być czyściutko i z tego powodu cała rodzina jest terroryzowana. Ale w tym formacie chodzi raczej o sytuację, w której koleżanka przychodzi do koleżanki, rozmawiają na różne tematy, przy okazji oglądając wnętrze mieszkania. Nie jestem dziennikarką i nie zadaję tych trudnych pytań, które wy zadajecie. Muszę się też pilnować, że to nie ja mam mówić, tylko gość. A przy okazji mogę robić to, co bardzo lubię, czyli zobaczyć, jak kto mieszka. Zerknąć, czy to jest zgodne z tym, co widzę na Instagramach gwiazd.
Czyli nie jeździsz im białą rękawiczką po meblach?
Broń boże. Jedyny mój tzw. odpał, to to, że patrzę często do lodówki i sprawdzam, co te osoby tam mają.
Pewnie wszystko co nie zawiera glutenu.
Właśnie nie do końca. Gluten właściwie jest wszędzie, no może z wyjątkiem mieszkania Mai Bohosiewicz. Czasem zdarzają się jakieś historie typu laktoza, której osobiście unikam jak ognia. Zazwyczaj otwierasz lodówkę i znajdujesz wszystko to czego nie jadasz. U Olgi Kalickiej na przykład, ale to młoda osoba, wiec pewnie nie wie jeszcze o czym ja mówię. Póki co je wszystko i wygląda świetnie. Ela Romanowska niespecjalnie się przejmuje i u niej możesz liczyć na różnorodność. To u nas rodzinne, taka kontrola. Mój partner Piotr jak jedzie do teściów to bierze kosz i wyrzuca im z lodówki niezdrową żywność.
Gdzie jeszcze zaglądasz?
Patrzę do szafek koło łóżka, ale są sprytni i sprzątają wcześniej. Lubię też szafy na ubrania, tam można znaleźć prawdziwe perełki. Zosia Ślotała ma przepiękne ubrania, a Ela Romanowska pokaźną kolekcję szpilek.
Mówisz, że fascynują Cię te stylizacje gwiazd, ale sama nie chodzisz na celebryckie imprezy, nie pozujesz na ściankach.
Ja już jestem chyba stara po prostu, a to jest ciężka robota. Wieczory lubię spędzać na kanapie. Jak mam mieć wolny wieczór poza domem to idę do SPA, albo do przyjaciół na domówkę. Kiedyś na czerwony dywan się szło w miarę elegancko i było ok, a dziś podlegasz dogłębnej analizie. Gdybyś widział zdjęcie moje i Ani Przybylskiej z premiery "RH+", Ania w dresie, ja w jakiejś garsonce z koronką. Teraz trzeba się zrobić od stóp do głów. To nie do końca moja bajka.
Dlaczego nie wprowadzasz poprawek w mieszkaniach zwykłych Polaków tylko gwiazd?
Tak już jest, że bardziej inspiruje i fascynuje życie osób popularnych i pewnie stąd popularność portali plotkarskich. Chcemy pokazać jak naprawdę mieszkają gwiazdy i jak się zachowują w domowych warunkach. Można porównać rzeczywistość ze zdjęciami z Instagrama na przykład.. My przygotowujemy dla naszych bohaterów drobny prezent, w ramach tego, że pokazują nam swoje mieszkanie i wprowadzamy drobne poprawki.
Do swojego domu wpuściłabyś kamerę?
Byłoby mi trudno, nigdy nie chciałam gościć kamery u siebie. Zresztą kupiliśmy ten dom od kogoś już wyposażony i niewiele w nim zmieniliśmy. Mam starą kuchnię z lat 90., chyba to dosyć żenujące wnętrze przy tych wszystkich domach gwiazd.
Mieszkasz w Poznaniu, ale większość spraw zawodowych załatwiasz w Warszawie. Jak łączysz życie rodzinne tam i zawodowe tutaj w stolicy?
Przyjeżdżam tu raz na jakiś czas. Tylko przy bardzo intensywnej pracy jest tak, że do domu wracam na weekend. Rzadko się to zdarza. Teraz za to odkrywam Warszawę na nowo. Kiedyś spotkałyśmy się z Reni Jusis, która na co dzień mieszka w Sopocie i poczułyśmy obie smak singielskiego życia. Pracuję, jadę sobie na zakupy, na dobry obiad, do SPA. Gdzie ja w Poznaniu mam na to czas? Nawet mi trochę ta Warszawa na rękę (śmiech). Kiedyś nie lubiłam jeździć do stolicy, chciałam wracać do domu pierwszym możliwym pociągiem.
Ola tęskni jak mamy nie ma kilka dni?
Tak, przed wyjazdem musimy wyliczyć ile dni mnie nie będzie, ustalamy co się będzie wtedy działo i ona mi daje pozwolenie. Mogę jechać i pracować. Ola zostaje z tatą, a z tatą można zdecydowanie więcej załatwić. Jednak gdy wracam to zastaje chaos, bo na przykład mój partner zapomniał do czego służy zmywarka, dzięki Bogu za teściową, która pomaga.
Mówisz "teściowa", ale nie jesteście przecież z Piotrem po ślubie. Planujecie się pobrać? Ola mogłaby sypać kwiatki.
Tak, ona bardzo tego chce. Piotr oświadczył mi się już dawno temu, ale my dużo podróżujemy, żyjemy dosyć intensywnie, i tak naprawdę dobrze nam jest tak jak jest. Zorganizowanie ślubu wymaga czasu, zaangażowania i pieniędzy. Póki co wolimy wyremontować kuchnię (śmiech). Nie po drodze nam na razie, ale na pewno się to kiedyś wydarzy. Jak przychodzi listonosz, to mówię na Piotra mąż, co mu będę tłumaczyć.
Cieszę się, że masz swój program, ale kiedy znów zobaczymy Cię na dużym ekranie?
Jest pewien pomysł, plan, ale na razie toczą się rozmowy. Wiele ciekawych projektów nie dochodzi do skutku przez brak funduszy , więc póki wszystko nie jest dopięte na ostatni guzik to ciężko powiedzieć czy film powstanie. Miejmy nadzieję.
Były też plotki o tym, że powstanie filmowa wersja "Magdy M. 10 lat później". Dostałaś telefon w tej sprawie?
Radek Figura napisał książkę "Magda M. 10 lat później" i media to podchwyciły. Producenci trzymają rękę na pulsie i mam nadzieje, że nie pozwolą temu projektowi umrzeć, bo ten serial był fenomenem i wiele osób z pewnością czeka na kontynuację. Na razie na wiosnę wychodzi książka, telefonu jeszcze nie było. Oczywiście, gdyby padła taka propozycja, to bym się zgodziła. Z resztą myślę, że wszyscy z obsady też. Mamy ze sobą dobry kontakt. Sama jestem ciekawa, jakie byłyby kolejne losy "Magdy M."
Chciałbym poruszyć trudny dla Ciebie temat, ale nie sposób go pominąć. Przed długi czas milczałaś po śmierci Ani Przybylskiej, dopiero niedawno bardziej się otworzyłaś.
To było trochę tak, że ta książka stała się jakimś rodzajem terapii. Ania jest ze mną całodobowo we wspomnieniach. Brakuje mi jej tak normalnie, fizycznie, na co dzień, żeby zadzwonić, pośmiać się. W tym świecie medialnym ona była tak niemedialna i to nas łączyło. Czas leczy rany i przyszedł moment, że jest mi , łatwiej o tym mówić. Myślę, że książka jest naprawdę dobrze napisana.
A pomysły żeby powstał film, spektakl?
Nie jestem fanką tego pomysłu. Jest na to za wcześnie, moim zdaniem. Mama Ani napisała tę książkę żeby przekazać ją swoim wnukom, żeby pozostawić coś dla nich. Poza tym nie umiem sobie wyobrazić kto mógłby ją zagrać. Anie wszyscy kochali bo była autentyczna, była dzieckiem szczęścia, jak była radosna to była radosna, a jak wściekła to też tego nie ukrywała. Prywatnie była taka sama jak publicznie. Jak mieszkali w Poznaniu to właściwie mieszkałam u nich, byłam też po części pomocą domową, już mieli mnie wszyscy dość (śmiech). Oliwia, jak była jeszcze taka mała to zasłaniała mi ręką buzie, żebym w końcu przestała mówić. Ania umiała dbać o ciepło domowe. Pamiętam, że jak poznałam Piotra, to do niej zadzwoniłam, że jedziemy na kolację, a ona do mnie: "Bujakiewicz k..wa, Ty jeszcze nie gotujesz!?". Dom musiał pachnieć obiadem.
Byłaś w stanie jakoś przygotować się na to, co nastąpiło?
Ja do końca byłam przekonana, że to się dobrze skończy. Jakiś znajomy lekarz widział te wyniki i powiedział, że to dwa tygodnie. Ale ja twierdziłam, że on nie ma racji, no nie Ania. To jest dziecko szczęścia, to się po prostu nie stanie. Wyjechałam sobie spokojnie do Stanów do pracy i tam przyszła do mnie ta wiadomość. Do dziś nie mogę wybrać tego numeru telefonu i jestem wściekła.
Dalej masz numer telefonu Ani?
Tak. Nie wiem dlaczego… Mamy tam wspólne wiadomości i tak jakoś ciężko go skasować.
Zobacz też: Po śmierci Anny Przybylskiej Katarzyna Bujakiewicz nadal spotyka się z jej rodziną
W artykule znajdują się linki i boksy z produktami naszych partnerów. Wybierając je, wspierasz nasz rozwój.