TYLKO U NAS! Specjalista o wizycie księżnej Kate i księcia Williama w Polsce: "Przegraliśmy tę wizytę"
Wizyta pary książęcej dobiegła końca. Czy obyło się bez wpadek? Co Polska mogła zrobić lepiej? Na te i wiele innych pytań odpowiada specjalista od protokołu dyplomatycznego, Janusz Sibora.
W artykule znajdują się linki i boksy z produktami naszych partnerów. Wybierając je, wspierasz nasz rozwój.
Kate Middleton i książę William spędzili w Polsce dwa intensywne dni. Do kraju przylecieli z małym Georgem i słodką Charlotte. To oni skradli całą uwagę na lotnisku pierwszego dnia. Niestety, później para królewska ani razu nie zabrała ze sobą pociech na oficjalne spotkania.
- Dzieci były przed nami schowane, a w Niemczech Charlotte rozdawała ludziom kwiatki. Poza tym u naszych sąsiadów pójdą do filharmonii na koncert dziecięcy. Uważam, że medialnie przegraliśmy tę wizytę. Mogliśmy w Teatrze Wielkim czy w Filharmonii Narodowej zrobić takie spotkanie. To byłby doskonały pomysł.
Janusz Sibora podkreśla, że do tej pory nie wiadomo, jak wyglądają kulisy przyjazu Kate i Williama do Polski:
- Pamiętajmy, że wizyta jest narzędziem uprawiania polityki, więc była to wizyta, którą para książęca wykonała na zlecenie czy na prośbę swojego Ministerstwa Spraw Zagranicznych, a my nadal nie wiemy, kto formalnie ze strony polskiej zaprosił księżną i księcia. Para pierwsze swe kroki skierowała do Pałacu Prezydenckiego, który wcześniej mówił, że przyjmuje gości, ponieważ Kate i William wyrazili wolę złożenia wizyty. Słowo „wola” jest tutaj najważniejsze. *Prosiłem Pałac Prezydencki o podanie, kto zaprosił parę książęcą i pani odpowiedzialna za kontakty z dziennikarzami skierowała mnie do pani odpowiedzialnej za protokół, która kazała czekać mi do piątku do konferencji prasowej. Wówczas minister Czerski oświadczył, że jest to wizyta szacunku i przyjaźni, więc powstała w ten sposób nowa formuła dyplomatyczna obok wizyt oficjalnych - wizyta szacunku i przyjaźni. *
A jak specjalista od protokołu dyplomatycznego ocenia zaangażowanie Andrzeja i Agaty Dudów?
- Para książęca dużo czasu spędziła z parą prezydencką. W Niemczech Kate i William spotkają się z prezydentem i tylko tyle. On nie poświęci całego dnia na towarzyszenie parze książęcej. U nas odniosłem wrażenie, że to pan prezydent zaprosił parę książęcą.
Nie da się ukryć, że Kate Middleton i książę William mieli bardzo napięty plan. W ciągu dwóch dni odwiedzili dwa miasta.
- Program tej wizyty był zdominowany przez przekaz historyczny. Został pokazany obraz Polaków walczących. Mieliśmy element spotkania z biznesem. Natomiast w Niemczech zaplanowane jest spotkanie społeczne w biednej dzielnicy Berlina, gdzie działa fundacja na rzecz walki z wykluczeniem społecznym. U nas nie widziałem tego. Ta wizyta nie miała punktu, gdzie jakaś większa grupa mogłaby spotkać Kate i Williama. Tak właśnie było podczas spotkania we Francji. Wówczas odbywał się mecz Francja-Walia i każdy, kto na nim był, miał takie wrażenie, że spotkał się z nimi. U nas było spotkanie z kombatantami, bardzo szlachetne, ale potem znowu mieliśmy zamknięte spotkanie, na którym mogliśmy policzyć ilość osób. *Oni trochę się odizolowali od społeczeństwa. Dzisiaj przyjechali do Berlina i pierwsze, co zrobili, to spotkali się z berlińczykami pod Bramą Brandenburską. Zostaliśmy nierówno potraktowani. *
Według Janusza Sibory wiele do życzenia pozostawiał też strój księżnej Kate podczas wizyty w Sztutowie. Kwiecista sukienka Middleton nie była dobrym wyborem.
- To jest błąd strony brytyjskiej. Ktoś z protokołu nie powiedział księżnej, że będzie ona w miejscu poważnym. Ten strój był niedobrany do okazji. Nie chcę już mówić o jej winie, jest to po prostu zaniedbanie. *To jest rażące. Z ich strony to jest duże faux pas, powiedziałbym, że ogromna niestosowność. Brytyjski protokół dyplomatyczny nie zadbał o jej wygląd. *Niestety jej stylistki też nie sprawdziły się. Może ma piękne suknie, ale jeszcze do tego trzeba wiedzieć, którą kreację gdzie i kiedy założyć.
Zgadzacie się ze specjalistą Januszem Siborą? Naliczyliście aż tyle wpadek?
Kate i William spotykają się z gdańszczanami! Nasza reporterka była na miejscu
W artykule znajdują się linki i boksy z produktami naszych partnerów. Wybierając je, wspierasz nasz rozwój.