Tym razem oberwał książę Harry. Za drobny szczegół przy koszuli
Niby w tle słychać było znaną melodię od Elthona Jona, że "miłość rośnie wokół nas", ale hejterzy i tak doszli do głosu. Tym razem dostało się za nieodpowiedni strój nie Meghan, a Harry’emu. O negatywnych opiniach przesądził raptem drobny szczegół.
Ci, którzy pracują w zespole PR Harry’ego i Meghan, nie mają łatwej pracy. W ostatnich tygodniach praktycznie codziennie czytają niepochlebne artykuły na temat swoich pracodawców. Kontrowersja goni kontrowersję. Wydaje się, że powodów do krytyki już nie ma. Brytyjczycy jakoś przełknęli fakt, że książęta Sussex ochrzcili Archiego w tajemnicy przed światem i po raz pierwszy nikt nie wie, jakich rodziców chrzestnych wybrano dla królewskiego potomka.
Zobacz: Przeciągnęli strunę. Brytyjczycy są wściekli
Ale szybko okazało się, że powód do krytyki zawsze się znajdzie. Trochę jak w tym powiedzeniu z PRL-u: dajcie mi człowieka, a paragraf się znajdzie. Tu można powiedzieć: dajcie mi zdjęcie, a powód do krytyki książęcej pary się znajdzie. Gdy Meghan i Harry pojawili się na londyńskiej premierze "Króla lwa", tych zdjęć w sieci sporo się pojawiło.
Książę Harry został skrytykowany przez ekspertów od etykiety. A to za to, że najprawdopodobniej miał tego wieczora na sobie tanią, zwykłą koszulę i do tego gotową muszkę do przypięcia. William Hanson, specjalista od etykiety, opublikował na swoim profilu na Twitterze zbliżenie na muszkę Harry’ego z pytaniem, czy nie wygląda ona na "gotowiec". W dyskusję szybko włączyli się inni znawcy, którzy nie mieli już wątpliwości, że Harry poszedł na łatwiznę.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Jak cytuje "Daily Mail", oficjalna premiera i wyjście księcia na czerwony dywan powinno wiązać się z odpowiednim dress codem. Podkreślają, że skoro wybrał smoking, powinien dobrać do niego elegancką koszulę. O tym, że ta, w której dał się sfotografować, nie jest dobrym wyborem, świadczą drobne szczegóły. Kołnierzyk jest prosty i nie ma tam zakładek, które normalnie ukrywają paseczki zawiązanej muchy. Ta, którą widzimy na zdjęciach, jest najpewniej dopinana.
Królewska mucha wywołała małe oburzenie. Absurdalne! Nas może szczególnie dziwić ta sytuacja, ale Brytyjczycy mają prawdziwą obsesję na punkcie rodziny królewskiej. Gdy któryś z jej członków próbuje żyć po swojemu, spotyka się to z ostrymi komentarzami. Brytyjczycy rodzinę królewską traktują jak swoją własną i roszczą wobec niej różne prawa.
Kilka dni temu w sieci toczyła się równie ostra dyskusja na temat stroju Meghan. Księżna postanowiła złamać reguły panujące na trybunach podczas Wimbledonu. Usiadła w ekskluzywnej loży zarezerwowanej tylko dla VIP-ów i jako jedyna wyróżniała się strojem. Wszystko przez to, że założyła jeansy, których dress code surowo zabrania. Panie, które chcą oglądać rozgrywki z tego miejsca, muszą mieć na sobie sukienki lub spódnice. Zaś panowie koszule z krawatami do spodni, byle nie jeansów.
Meghan dobrze o tym wiedziała, bo wcześniej u boku Kate prezentowała się nienagannie - choć odmówiła założenia sukienki. Gdy innym razem przyszła z koleżankami, wyglądała trochę jak turystka. W kapelusiku i jeansach – może myślała, że nikt jej nie pozna? Tak też mogło być, bo "Daily Mail" cytował słowa obecnych na trybunach gości, którzy stwierdzili, że Meghan zachowywała się jak rozpieszczona celebrytka. Jej ochroniarze próbowali zablokować każdego, kto chciał jej zrobić zdjęcia z ukrycia. Podobno księżna nie życzyła sobie, by ktoś ją wtedy fotografował.