Uderzył muzyka. Przyjaciel króla Karola szybko podkulił ogon
W świecie muzyki klasycznej głośno jest o dyrygencie Johnie Eliocie Gardinerze. Anglik jakiś czas temu uderzył w twarz młodego śpiewaka. Wydał oświadczenie, w którym przyznał, że przekroczył dopuszczalne granice.
Podczas sierpniowego festiwalu Hectora Berlioza w La Cote-Saint-Andre na południu Francji doszło do wielkiego skandalu. John Eliot Gardiner był dyrygentem opery Berlioza "Trojanie". Jednym ze śpiewaków był bas William Thomas. Po występie mężczyzna za kulisami został spoliczkowany i uderzony pięścią w twarz przez Gardinera. 80-letni Anglik miał być wściekły o to, że śpiewak pomylił się i opuścił scenę złym wyjściem.
Sprawa nabrała rozgłosu po tym, jak została upubliczniona na blogu Slippedisc, poświęconemu muzyce klasycznej. Gardiner to światowej sławy dyrygent, mistrz muzyki dawnej. Jest też osobistym przyjacielem króla Karola III - dyrygował muzyką, która zapoczątkowała ceremonię jego koronacji.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zobacz: Przestępstwa seksualne w show-biznesie. Przykładów nie brakuje
Nic więc dziwnego, że internauci szybko poczuli się zmotywowani, by skrytykować zachowanie Gardinera. Media szybko przypomniały też filmy jak "Tar" z Cate Blanchett, gdzie aktorka wcieliła się w postać toksycznej dyrygentki.
Sam dyrygent wydał oświadczenie, w którym potępił przemoc fizyczną i "przeprosił wszystkich kolegów, którzy poczuli się źle potraktowani i wszystkich, którzy mogą czuć się zawiedzeni jego decyzją o wzięciu wolnego, by zająć się swoimi problemami".
Anglik twierdzi, że jest załamany tym, co zrobił. Zapewnia, że wyciągnie wnioski ze swoich błędów. Wycofał się ze wszystkich zaplanowanych na ten rok koncertów. Wiadomo już, że zgodził się też pójść na terapię. Poinformował o tym rzecznik agencji Intermusica, która reprezentuje dyrygenta.
- W ciągu najbliższych kilku miesięcy (John Eliot Gardiner — red.) będzie przechodził szeroko zakrojony, dostosowany do potrzeb proces leczenia i prosi o przestrzeń i prywatność podczas trwania programu - poinformowano.
Co ciekawe, miał to nie być pierwszy raz, gdy Gardinerowi puściły nerwy. Już w 2014 r. pełno było plotek o jego ataku na trębacza z londyńskiej orkiestry. Rok później w jednym z artykułów dla "Spectatora" dziennikarz napisał, że dyrygentowi "umyka jedna konkretna sztuka: dobre maniery".