Ukradli jej samochód. Teraz Marta Wiśniewska wyjawiła, co zrobiła policja
Pod koniec ubiegłego roku ktoś ukradł Marcie Wiśniewskiej drogie auto. W ostatnim wywiadzie celebrytka została zapytana, czy udało się je odnaleźć. Wyznała, że policja zamknęła jej sprawę.
Końcówka ubiegłego roku była dla Marty Wiśniewskiej wyjątkowo pechowa. Na kilka dni przed świętami Bożego Narodzenia wokalistka jak zwykle zaparkowała swojego Lexusa NX 300h na prywatnym osiedlu w okolicach Piaseczna. Jednak gdy obudziła się następnego dnia, jej samochodu już nie było. Sprawa została szybko zgłoszona na policję. Była żona Michała Wiśniewskiego załatwiła sobie tymczasowy wóz, czekając na to, czy policji uda się odnaleźć jej Lexusa wartego ok. 200 tys. zł.
W rozmowie z Pomponikiem zdradziła, że niestety jej auto przepadło na zawsze. – Samochód nie znalazł się. Niestety strasznie ubolewam nad tym faktem, bo lubiłam go. Niestety ktoś niezbyt miły zwinął mi go spod samych drzwi. Chwilę się podenerwowałam, ale nie będę rozpaczać nad samochodem – powiedziała.
Zobacz: Michał Wiśniewski nie utrzymuje kontaktu tylko z jedną byłą żoną. Dlaczego?
Mandaryna odniosła się także do działań policji. Mocno powątpiewa, że cokolwiek zrobiono w jej sprawie. – Nie wiem czy samochód był szukany. Od razu jak poszłam na policję to z góry było wiadomo, że jego już dawno nie ma. Gdzieś sobie jeździ w częściach albo w całości daleko stąd. Sprawa została zamknięta – dodała.
Jakiś czas temu Mandaryna wyznała, że auto jest jej niezbędne do życia. – Na razie jeżdżę pożyczonym samochodem, więc cieszę się, że mam czym jeździć, bo nie wyobrażam sobie życia bez samochodu. I mówię do córki: Fabka, musimy mieć szybko auto, bo przecież ja nie wiem, jak skasować bilet w autobusie – powiedziała.