Urodziła bliźnięta w wieku 60 lat. To aktorka znana widzom polskich seriali
Sprawa 60-letniej aktorki, która kilka miesięcy temu urodziła bliźnięta elektryzuje od niedawna niemal całą Polskę.
Olgierd Łukaszewicz z dziećmi 60-letniej aktorki
Sprawa 60-letniej aktorki, która kilka miesięcy temu urodziła bliźnięta, elektryzuje od niedawna niemal całą Polskę. Przyczynił się do tego Olgierd Łukaszewicz, który postanowił jej pomóc. Wybitny aktor i prezes Związku Artystów Scen Polskich na swoim blogu oraz na łamach jednego z tabloidów prosił o pomoc finansową dla najstarszej, jak zapewniał, pierworódki w Polsce.
Emerytowana aktorka podkreśla, że zaszła w ciążę metodą naturalną po terapii hormonalnej. Do tej pory kobieta starała się ukrywać swoją tożsamość, nie ujawnił jej także Łukaszewicz. Wyręczył ich jednak "Super Express".
Księża o in vitro
Olgierd Łukaszewicz
Zdaniem ekspertów, na których powołuje się gazeta, sześćdziesięcioletnia aktorka mija się z prawdą mówiąc, że jest najstarszą pierworódką w Polsce. Według lekarzy musiało dojść w tym przypadku do sztucznego zapłodnienia z użyciem obcej komórki jajowej. Matka bliźniąt jest jednak przekonana, że ma do czynienia z cudem i domaga się specjalnej emerytury. Koszt terapii, której zdaniem lekarzy poddała się 60-latka, to minimum 12 tysięcy złotych.
Olgierd Łukaszewicz
Z dokumentów, do których dotarła reporterka "Dziennika " wynika, że matka bliźniąt mieszka wraz z dziećmi i chorą matką na 37 metrach kwadratowych. W pismach skierowanych do Łukaszewicza wspomina o tym, że chce wychować dzieci dla dobra kraju, nie przewidziała jednak, że jej tzw. twórcza emerytura w wysokości 1055,02 zł może nie wystarczyć na zapewnienie bytu rodzinie. Aktorka konsekwentnie unika tematu ojcostwa jej bliźniąt.
Olgierd Łukaszewicz
Całe życie chciałam mieć dzieci, chciałam mieć dużą rodzinę. Wiedziałam, że to bliźnięta, wiedziałam że duży trud donoszenia i wychowania. Ale wtedy myślałam, że to wielki dar. Teraz już wiem, po miesiącach od urodzenia, że nigdy bym z tego daru nie zrezygnowała. Świetnie się czułam w ciąży. (…) To było cesarskie cięcie w 38. tygodniu ciąży, dostały po 10 punktów. Usłyszałam, że dzieci są piękne. Na trzeci dzień zostałam wypuszczona ze szpitala. (…) W czasie ciąży byłam cały czas pod kontrolą lekarza i wszystko było bardzo dobrze. Sama sobie radzę. Do mamy mam panią do pomocy. Dzieci mają moje rodowe nazwisko. Ojciec dziecka nie ma ani żadnych praw, ani obowiązków w stosunku do dzieci - stwierdziła w rozmowie z dziennikiem.
Olgierd Łukaszewicz
Na zarzuty, że lekarze wykluczają naturalne zapłodnienie u 60-latki, odpowiedziała jedynie, że pozostawia to ich sumieniu. Nie zamierza także udostępniać medycznej dokumentacji np. ZUS-owi.
Jak zakończy się ta sprawa?