Utopili niemałe pieniądze. Biznesy gwiazd skończyły się bardzo marnie
Norbi sprzedawał pączki, Magda Gessler parówki. Jeden biznes gwiazd musiał zamykać sanepid, ktoś inny miał problem z długami. Kiedyś miejsca celebrytów cieszyły się popularnością także wśród turystów. Dziś powoli wymazują je z pamięci.
Utopili niemałe pieniądze. Biznesy gwiazd skończyły się bardzo marnie
Oto #HIT2023. Przypominamy najlepsze materiały mijającego roku.
W Polsce nie brakuje biznesów prowadzonych przez gwiazdy lub sygnowanych ich nazwiskami. Są bary, restauracje, kawiarenki czy lodziarnie. Ale nie wszyscy dorobili się w branży gastronomicznej. O knajpie Szyca i Figury pisano jako o "obleśnej budzie", gdzie konieczna była interwencja sanepidu. Norbi, wschodząca gwiazda Telewizji Polskiej, nie mógł dopilnować swojego "pączkowego królestwa".
Pamiętacie te historie?
Sieć restauracji "Prohibicja" - Linda, Kondrat, Malajkat, Zamachowski
Marek Kondrat ma smykałkę do biznesów i dla nich mógł spokojnie zrezygnować z pracy w show-biznesie. Prowadzi całkiem nieźle radzącą sobie restaurację, o której pisaliśmy już wcześniej. Ale nie zawsze było kolorowo. To z inicjatywy aktora powstała w 1997 r. sieć restauracji Prohibicja. W interes zaangażowali się czołowi polscy aktorzy: Bogusław Linda, Wojciech Malajkat i Zbigniew Zamachowski. - Jest to sposób na rozwijanie życia towarzyskiego, na spotkania, dyskusje w miłej, przyjaznej atmosferze. To też koncepcja na poszukiwanie i odnajdywanie kontaktu z naszym widzem - wyjaśniał Kondrat w "Wyborczej".
- Tak naprawdę naszą własnością, tj. moją, Wojtka Malajkata, Bogusia Lindy i Zbyszka Zamachowskiego, jest restauracja warszawska, reszta działa na zasadzie franchisingu, tzn. my dajemy markę i reklamę, a inwestorzy sami prowadzą działalność pod naszym szyldem - opisywał aktor.
Niestety, inwestycja zakończyła się niepowodzeniem, za co szefowie restauracji obwiniali samych założycieli, którzy zbyt rzadko bywali w swoich lokalach.
Restauracja Szyca i Figury w Giżycku
Mazurski czar, jeziora, portowe knajpki – na to skusili się Borys Szyc i Katarzyna Figura. O tym biznesie pisano w 2008 r. Ale niedługo po otwarciu okazało się, jak wielką klapą jest Port Kompas. Lokal został zamknięty przez służby sanitarne, bo nie spełniał warunków, a właściciele musieli pożegnać się ze 100 tys. zł. "Super Express" nie miał wtedy litości dla gwiazd i bez zbędnej dyplomacji pisano o tym, że właściciele zapomnieli o klientach, że zabrakło tam toalety i trzeba było udawać się za potrzebą do miejskiego szaletu 200 m dalej.
"Skoro właściciel tak podle traktuje klientelę, nie ma się co dziwić, że bar świeci pustkami. Wczasowicze wolą się chłodzić trunkami na trawie, niż wydawać krocie w obleśnej budzie" - pisał "SE".
Pub Salety
Wśród gwiazd, które utopiły majątek w branży gastronomicznej, jest też Przemysław Saleta. Już mało kto pamięta, że kilka lat temu otworzył w Warszawie pub Winner. Lokal mieścił się w popularnej Hali Mirowskiej. Bokser komentował, że chciał pomnażać swój kapitał. I trudno się dziwić, ale inwestycja w biznes z zupełnie innej działki nie przyniosła oczekiwanych rezultatów.
Spółka założona na potrzeby inwestycji już po kilku latach została zlikwidowana. W międzyczasie Saleta popadł w konflikt z urzędnikami z warszawskiego Zarządu Dróg Miejskich. Bokser twierdził, że ci zasugerowali mu konieczność zapłacenia łapówki w zamian za zmianę odmownej decyzji dotyczącej otwarcia ogródka piwnego przed klubem. Urzędnicy odwdzięczyli się Salecie tym samym – oskarżyli go o próbę wręczenia łapówki. Oficjalnym powodem zamknięcia lokalu był brak czasu jego właściciela.
Knajpa Schejbal w Zakopanem
Magdalenie Szejbal także nie udała się przygoda z gastronomią. Aktorka "Szpilek na Giewoncie" otworzyła restaurację Dworzec przy Krupówkach. Lokal o powierzchni 620 m kw. już wcześniej cieszył się renomą, gdyż powstał na przełomie XIX i XX w., będąc pierwszym domem kultury w Zakopanem.
Nowi najemcy również zadbali o utrzymanie artystycznej atmosfery. Organizowali koncerty, wystawy i wykłady. Niestety, nie udało im się opłacać rachunków na czas. 23 grudnia 2019 r. przy udziale policji i komornika właściciel, czyli zakopiański oddział Polskiego Towarzystwa Turystyczno-Krajoznawczego, przejął lokal.
Bar Zdrójkowskiego
O tym, że zaledwie 18-letni Adam Zdrójkowski otwiera swój własny bar, pisaliśmy w 2018 r. Lokal z drinkami przy ulicy Koszykowej w Warszawie miał być lukratywnym przedsięwzięciem dla młodziutkiego aktora. Bar z shotami i różnego rodzaju drinkami nazywał się Rykowisko i działał pod hasłem "Ryknij z nami".
Jak opisywaliśmy w naszej relacji z lokalu, wszystkie drinki kosztowały 15 zł. Piwo lane od 5 i 9 zł. Ach, te czasy przed inflacją! Ale nie tylko ceny się zmieniły. Obostrzenia związane z pandemią koronawirusa doprowadziły do upadku biznesu młodego aktora.
Restauracja Mozila
Swoją popularność w show-biznesie chciał wykorzystać także Czesław Mozil. O otwarciu Pausy Włoskiej pisaliśmy w 2013 r. Lokal mieści się przy Ząbkowskiej 9 w Warszawie. Było otwarcie, na którym nie zabrakło słynnych znajomych Mozila, były przystępne dla wszystkich ceny i ożywienie w okolicy. Tu o totalnej porażce nie ma co mówić. Mozil działał ze wspólnikami przez blisko dekadę. W 2022 r. pojawiła się informacja, że sprzedał swoje udziały.
Znacznie gorzej wypadł jego pierwszy gastronomiczny projekt, z którym wystartował razem z kolegą. Muzyk w wywiadach przyznawał, że otworzył biznes bez wiedzy o świecie gastronomii i, co gorsza, zaciągnął na to kredyt. Rzeczywistość była dla niego brutalna.
- Wyobraź sobie: już dwa lata masz knajpę, musisz codziennie przychodzić, zapieprzać po 12 godzin i jesteś blisko totalnego bankructwa. Mieliśmy dług na blisko milion zł. Cztery miesiące przed wybuchem kryzysu w 2008 r. sprzedaliśmy ten biznes - komentował "Vivie!".
"Pączkowy baron"
Norbi parał się w życiu różnymi rzeczami, ale czy pamiętacie, że był czas, gdy sprzedawał pączki? Tabloidy prześmiewczo zaczęły go nawet nazywać "pączkowy baronem". Biznes się kręcił, ale do czasu. Kariera muzyka w TVP rozkręcała się i nie pilnował już swojego pączkowego królestwa.
- My otworzyliśmy dwie pączkarnię, kiedy u mnie było po sezonie. Wtedy to fajnie hulało. Nagle ruszył sezon, a interesu trzeba pilnować. Przyszło lato, ruszył program "Jaka to melodia?" i sprzedaliśmy - komentował w 2019 r.
Randkowe parówki Gessler
Chociaż Magda Gessler jest królową polskiej gastronomii i założyła kilka świetnie prosperujących biznesów, to nie wszystkie przetrwały próbę czasu. Bo kiedy ostatnio jedliście parówkę Besos od Gessler? No właśnie. O mięsnych wyrobach było swego czasu bardzo głośno. Pojawiły się na rynku w 2016 r. Magda Gessler reklamowała je jako pyszne, zdrowe, bez konserwantów i według jej autorskiego przepisu. Z powodu dodatku lubczyku, który uznawany jest za afrodyzjak, produkt nazwany został "parówkami randkowymi".
Po dwóch latach projekt upadł. Menadżerka restauratorki przekonywała, że o biznesowej klapie nie można mówić. Według jej zapewnień od początku było to tylko tymczasowe przedsięwzięcie i zarówno Gessler, jak i firma robiąca dla niej parówki, są zadowolone ze współpracy. I nie wykluczają kolejnego wspólnego biznesu w przyszłości.