Walka o spadek po Wajdzie. Córka jest rozgoryczona
Karolina Wajda zamierza walczyć o spadek po słynnym reżyserze. Umierający ojciec zupełnie pominął ją przy podziale majątku.
Karolina Wajda udzieliła wywiadu w "Gali", w którym wyznała, że testament, który konsultował z nią ojciec, zaraz po tym gdy pojawiły się u niego problemy z sercem, był inny niż jego finalna wersja. Początkowo artysta uwzględnił w nim córkę, która miała uzyskać prawa autorskie do jego twórczości.
- Zakładał on, że poza zapisanymi mi prawami autorskimi cały jego majątek przejdzie na rzecz fundacji, której celem miało być przyznawanie stypendiów uzdolnionej młodzieży - powiedziała Karolina Wajda.
Okazało się jednak, że jest druga, skorygowana wersja testamentu, w której córka oraz wspominana fundacja, zostały pominięte. Cały majątek oraz prawa autorskie przypadły żonie Wajdy, Krystynie Zachwatowicz.
- Pierwszy testament nie był tajemnicą. Tata zaprosił mnie do Krakowa, by mi go wręczyć - powiedziała rozżalona Karolina. - Wiedziałam o wszystkim, bo utrzymywałam z tatą bliskie kontakty aż do jego śmierci. W pierwszym testamencie zapisał mi prawa autorskie. Zależało mu, by zostały w rękach rodziny Wajdów. Ostatecznie i one przeszły na rzecz ostatniej żony - dodaje córka artysty.
Co więcej, Karolina na życzenie ojca zrzekła się dziedziczenia ustawowego, ponieważ była pewna, że cały majątek za wyjątkiem dzieł reżysera, trafi do fundacji. Oznacza to, że w przypadku uznania testamentów za nieważne, niczego nie otrzyma.
- Po prostu zależy mi, by wszystko zostało rozstrzygnięte zgodnie z wolą Taty - wyznała Wajda w magazynie "Gala". Zapowiada, że będzie dochodzić sprawiedliwości w sądzie.