Wanda Borkowska z Alibabek miała guza mózgu. Syn zdradza WP, co się dzieje
- Mama poprosiła, żebym przyjechał do szpitala z kamerą. Zrozumiałem, że ona chce się pożegnać – mówi w rozmowie z WP Michał Narkiewicz-Jodko, syn Wandy Borkowskiej. Wyznaje nam też, ile rodzice dostają emerytury.
Polska Fundacja Muzyczna poinformowała o tym, że Wanda Borkowska, grająca przed laty z Alibabkami, ma guza mózgu. Sytuacja była podwójnie zła, bo w tym samym czasie pogorszył się stan zdrowia jej męża – Jana, założyciela Hybryd, organizatora Jazz Jamboree, od 1970 r. dziennikarza programu 3 Polskiego Radia, legendarnego muzyka.
- Dwa nieszczęścia zdarzyły się jedno po drugim. Gdy mama była w złym stanie, ojciec był w dramatycznym. Zabrałem tatę do siebie do domu. Zadzwoniłem po rodzeństwo, żeby się z nim mogli pożegnać. Gdy mamy sytuacja się polepszała, lepiej było też ze zdrowiem taty. To ciekawe, prawda? Jak dwoje ludzi może mieć na siebie wpływ – opowiada w rozmowie z WP Michał Narkiewicz-Jodko.
Zobacz: Prolog - Ałbena Grabowska
Dwa nieszczęścia, jedna wielka miłość
Wanda Borkowska (z domu Orlańska) działała w pierwszym składzie Alibabek. Zespół rozkochał w sobie publiczność szczególnie festiwalu w Opolu, gdzie panie wystąpiły 15 razy. Koncertowały w Polsce i za granicą, szczególnie w Stanach Zjednoczonych i Kanadzie. Dla Michała Alibabki były ciociami, które zawsze były blisko.
Są blisko i teraz, gdy Wanda – ich przyjaciółka z życia i ze sceny – przeżywa najtrudniejsze chwile.
Wanda i Jan są małżeństwem od 1972 r. Na ślubie drużbami byli m.in. Wojciech Młynarski, Wanda Warska i Kalina Jędrusik. Jak mówi ich syn, "funkcjonują nierozłącznie od ponad 40 lat, co w tej branży jest rzadkością".
Od kilku lat Jan cierpi na chorobę neurologiczną, związaną z Parkinsonem.
- Nie ma na to żadnych leków. Zostaje tylko rehabilitacja, żeby przedłużyć czas życia od diagnozy. Ile lekarze dają w takich przypadkach? 4-7 lat życia – opowiada.
Stan muzyka był w ostatnim czasie stabilny. Sam chodził, normalnie funkcjonował. Wszystko zmieniło się w tym samym czasie, kiedy Wanda trafiła do szpitala.
- Mama była w sytuacji tragicznej. Z dnia na dzień nadawała się do opieki paliatywnej – wspomina Michał.
Cud w szpitalu
W październiku 2019 r. syn namówił ją, by poszła do lekarza się zbadać. Michał zwrócił uwagę, że mama ma bardzo niesymetryczną twarz. Upierała się, że to przez problemy gastrologiczne. Zgłosiła się jednak do szpitala.
- Okazało się, że mama ma guza mózgu. Dowiedzieliśmy się na początku, że to glejak i nie ma już ratunku. Wcześniej nic nie wskazywało, że z mamy zdrowiem jest źle. Miała kiedyś lekki zawał serca, ale była w dobrej kondycji. Zajmowała się tatą, chodzili na spacery. Taki przykład fajnych, opiekujących się sobą staruszków – relacjonuje syn.
Michał gorzko wspomina momenty, gdy Wanda była w szpitalu. Odniósł wrażenie, że lekarze nie chcieli zająć się jej przypadkiem. Trafili się jednak specjaliści, którzy postanowili zawalczyć o jej życie.
- Stan mamy tak się pogorszył, że nie mogła już mówić. Pamiętam taki moment. Mama poprosiła, żebym przyjechał do szpitala z kamerą. Chciała coś nagrać. Zrozumiałem, że ona chce się pożegnać. To był bełkot osoby, która już nie kontaktowała… - opowiada.
- Zapadła decyzja o operacji. Połowa głowy rozpłatana. 5 dni później mamę wypisali ze szpitala. To było coś niewiarygodnego, jeśli chodzi o neurochirurgię! Mama wyszła ze szpitala o własnych siłach – mówi Michał.
Nie wiadomo dziś, jakiego rodzaju dokładnie był to guz. Nikt nie chce, żeby Wanda przechodziła kolejne inwazyjne badania. Miał ją czekać okres rekonwalescencji, ale doszły poważne zmartwienia. Finansowe.
Państwo Borkowscy przez jakiś czas mieszkali u syna, ale zdecydowali się wrócić do swojego mieszkania na warszawskiej Pradze. Choć chcą być samodzielni, wymagają stałej opieki, na którą ich nie stać.
- Rozmawiałem z miejskim ośrodkiem pomocy społecznej. Okazało się, że rodzicom nie przysługuje żadna pomoc od państwa. Dlaczego? Bo mają powyżej 1400 zł emerytury, czyli za dużo, by potrzebować wsparcia – mówi syn muzyków.
Walka o każdy grosz
Skoro emerytura jest za wysoka, by uzyskać pomoc od państwa, to w grę wchodziły jeszcze ośrodki, które pomagają pacjentom w problemami neurologicznymi.
Te jednak są zdecydowanie… za drogie, by było na to stać Borkowskich. – Pobyt w ośrodku to koszt 4 tys. zł za osobę. Jeśli rodzice wpłacaliby na to nawet całą emeryturę, potrzeba jeszcze blisko 5 tys. złotych. Nie uchylam się od pomocy. Ja po prostu sam nie mam takich pieniędzy – mówi nam Michał Narkiewicz-Jodko.
Małżeństwem opiekuje się teraz profesjonalna opiekunka i osoby z Polskiej Fundacji Muzycznej, które zaapelowały u internautów o wsparcie.
Jan jeździ na wózku. Wanda ma poważne problemy ze wzrokiem, ma częściowo sparaliżowaną twarz. Niezbędny jest remont łazienki, by mogli z niej normalnie korzystać.
- Mieszkają w bloku ze starej płyty, więc to nie kwestia nowego wystroju, a przebudowy. Niestety nie jestem w stanie sam wyłożyć takich pieniędzy. Do tego dochodzi kwestia kosztownej rehabilitacji. NFZ wyznaczył, że najbliższy możliwy termin rehabilitacji jest w marcu 2020 r. Dobrze chociaż, że nie na za dwa lata – przyznaje Michał.
Sława to przeszłość
Wanda przestała koncertować z Alibabkami w latach 80. Zespół usunął się w cień – z drobnymi wyjątkami np. na specjalny występ podczas Męskiego Grania w 2016 r.
- Mama po tym, jak przestała koncertować z Alibabkami, zaangażowała się w Stowarzyszenie Artystów Polskich. Tam działała na rzecz innych artystów i pomagała im. Jest taki mit, że ludzie z branży muzycznej żyją zawsze w dobrobycie, a tak jest tylko w niewielu przypadkach. Tak po za tym mama już nie pracowała. Utrzymywała kontakt cały czas z pozostałymi członkiniami zespołu. Jesteśmy jedną wielką rodziną. Nasze mamy zadbały o to, żebyśmy zawsze byli blisko siebie – opowiada syn gwiazdy.
Przyznaje, że przykro patrzeć, jak ci starci muzycy nie tylko odchodzą w cień, ale często muszą liczyć każdy grosz, bo nie starcza im na podstawowe potrzeby.
- Branża artystyczna jest dość upośledzona jeśli chodzi o opiekę nad starszymi muzykami. To nie jest tak, że te dawne gwiazdy i zasłużeni artyści opływają w dostatek – wyznaje Narkiewicz-Jodko.
- Emerytury artystyczne były okrojone przez lata. Mama ma 1400 zł emerytury. Wiemy, że są osoby, które mają znacznie mniej. Nam by się tylko mogło wydawać, że po tylu latach występów, nagranych płyt, osiągnięciach muzycznych, na starość nie trzeba martwić się o pieniądze. A prawda jest taka, że wielu muzyków musi oglądać dwa razy każdą złotówkę – dodaje.
Jak wiele jest jeszcze takich przypadków?
- To jest nasza polska kultura. Powinniśmy o nią dbać. Pamiętać o muzykach, którzy już mają za sobą czasy świetności – mówi Michał.
Szykuje teraz koncert, podczas którego będą zbierane pieniądze na wsparcie podopiecznych Polskiej Fundacji Muzycznej. Liczy, że z pomocą byłych fanów Alibabek, innych muzyków i ludzi dobrej woli uda się nie tylko opłacić rehabilitację dla rodziców, ale pomóc też pozostałym podopiecznym PFM.
Jak można pomóc Wandzie i Janowi Borkowskim? Najlepiej sprawdzić szczegóły zbiórki na stronie http://polskafundacjamuzyczna.blogspot.com/. Numer konta, na który można wysyłać pieniądze to: 83 1140 1977 0000 2634 0600 1024; w tytule wpisując "Pomoc dla Wandy i Jana Borkowskich".
- Mama siedzi i płacze. Codziennie wysyłam i czytam jej artykuły, w których dziennikarze apelują o pomoc dla niej i taty. Jest wzruszona, że ludzie o niej nie zapomnieli – przyznaje Michał.
Znasz podobną historię? Widzisz coś ciekawego? Jesteś świadkiem nietypowego zdarzenia, wypadku, sytuacji na drodze? Coś Cię zbulwersowało, zaintrygowało lub po prostu uważasz, że powinniśmy o tym napisać? Prześlij nam informację, zdjęcie lub filmik.