Warszawski klub będzie miał problemy przez Behemotha? "Byłem wezwany na policję w roli świadka"
Zespół nieustannie toczy artystyczne boje z Kościołem. Niejednokrotnie słyszeliśmy o sprawach sądowych wytoczonych przeciwko artystom. Okazuje się, że kluby, w których występuje Behemoth, też mogą mieć problemy.
Występy Behemtoha nie wszystkim się podobają, dlatego kozłami ofiarnymi stają się też kluby, w których artyści występują. Właściciel warszawskiej Progresji był przesłuchiwany w związku z występem Nergala. W mediach pojawiały się głosy, że prezes klubu może mieć problemy prawne spowodowane koncertem zespołu.
Marek Laskowski, właściciel Progresji, odniósł się do tych rewelacji w oświadczeniu.
- Dziś rano (28.08) rzeczywiście byłem wezwany na policję w roli świadka w sprawie dotyczącej zeszłorocznej trasy koncertowej zespołu Behemoth. Sprawa jednak nie dotyczyła mnie personalnie. Oczywiście jako właściciel klubu jak również osoba prywatna uważam, że artyści mają prawo do swobody wyrażania się przez swoje artystyczne działania, jednak w sprawach związanych z moim klubem proszę dziennikarzy o rzetelne sprawdzanie informacji. W razie pytań czy wątpliwości służę wyjaśnieniami - napisał na Facebooku.
Koncerty Behemotha zawsze wzbudzały dużo kontrowersji. Jak widać ataki na zespół przybierają na sile.