Whitney Houston nie żyje od 8 lat. Trasa koncertowa z hologramem budzi kontrowersje
Zobaczcie, jak to wygląda
Mija 8 lat od tragicznej śmierci Whitney Houston (dokładnie 11 lutego przypada rocznica). Gwiazda "zmarła wskutek przypadkowego utonięcia, lecz ciągłe zażywanie kokainy i problemy z sercem znacząco przyczyniły się do jej śmierci", jak informowało w 2012 r. biuro koronera. Okazuje się, że przed śmiercią Whitney rozmawiała ze swoją menadżerką, Pat Houston, o tym, że chciałaby ruszyć w nieco intymną trasę koncertową. Mniejsza widownia, większy kontakt z nią.
I teraz po latach ma się to spełnić. Houston wyreżyserowała koncert, podczas którego występuje... hologram Whitney. Odbył się już pierwszy występ w Wielkiej Brytanii. Zdania są mocno podzielone.
Whitney Houston jako hologram
- W prawdziwym życiu Whitney Houston była wykorzystywana przez wszystkich wokół niej. Więc dlaczego by nie kontynuować tego po jej śmierci, skoro można wciąż zarobić? Gwiazda, która zmarła w 2012 r., wraca jako hologram, by zarabiać. I każdy fan horrorów powie wam, że ożywianie zmarłych nigdy dobrze się nie kończy - pisze krytyk muzyczny Alun Palmer dla "Mirror", który uczestniczył już w pierwszym koncercie.
Hologram Houston odwiedził Scheffield w Wielkiej Brytanii. Jak donoszą brytyjskie media, koncert nie wyprzedał się, choć zakładano, że wszystkie bilety sprzedadzą się na pniu.
Whitney Houston jako hologram
Za tą trasą koncertową stoją osoby, które odziedziczyły prawa do wykorzystywania wizerunku Whitney, jej była menadżerka, Pat Houston i firma Base Hologram, która przygotowała hologram (powstał we współpracy z kobietą, która była dublerką ciała gwiazdy).
Wirtualna Whitney jest ultra-szczupła, co można też zobaczyć na zdjęciach. Uśmiecha się, rusza do rytmu; na scenie towarzyszą jej tancerze i orkiestra.
Zdania widzów są mocno podzielone. Jedni uważają, że to przesada, by czerpać zysk z takiej trasy koncertowej, kiedy Whitney nie żyje. Na Twitterze można przeczytać głosy oburzenia, że to zwykła próba wyciągnięcia pieniędzy, a osoby decydujące o majątku Whitney powinny się wstydzić. Punktuje się, że twórcy show nie mają za grosz szacunku do zmarłej gwiazdy.
Z drugiej strony pojawiają się opinie, że skoro nowe technologie dają taką możliwość, dlaczego nie użyć hologramu, by fani mogli chociaż jeszcze raz zobaczyć swoją ukochaną gwiazdę? Ta nowa Whitney na scenie wygląda młodo, zdrowo i przede wszystkim szczęśliwie, a to taki obrazek mamy zapamiętać - nie to, jak wyniszczyły ją pod koniec życia narkotyki.
Whitney Houston jako hologram
Twórcy show podkreślają natomiast, że mieli przecież możliwość, by sprawić, że hologram będzie latał nad sceną i robił inne niestworzone rzeczy. Tak się nie dzieje, bo żyjąca Whitney nigdy w życiu nie robiłaby ze swoich występów cyrku.
Marty Tudor z Base Hologram powiedział w rozmowie z "New York Post", że prace nad hologramem trwały ponad rok. Starano się nie przesadzić ze szczegółami, żeby show było jak najbliższe realizmowi. Podkreślił też, że show jest "celebracją dziedzictwa Whitney".
Natomiast Paty Houston przyznaje, że Whitney marzyła o takich nieco kameralnych występach. - To coś, co zawsze chciała zrobić. To bardzo emocjonujące móc zobaczyć takie show, bo jest bardzo bliskie temu, o czym ona marzyła. Brakuje tylko Whitney, tak fizycznie - mówi.
Whitney Houston jako hologram
Krytycznie o wykorzystaniu hologramu Whitney wypowiedzieli się kuzynka artystki, Dionne Warwick, i producent Clive Davis, który jako pierwszy podpisał z Houston kontrakt płytowy.
Hologram aż do kwietnia będzie koncertował niemal codziennie. Po Wielkiej Brytanii show zawita m.in. do Belgii, Francji, Czech, a europejska trasa skończy się w Szwecji. Już teraz wiadomo, że to nie będzie koniec, i koncert odbędą się też w Meksyku i USA.
Czy gdyby Whitney żyła, dałaby radę koncertować codziennie przez ponad 2 miesiące?