Widowiskowy koncert Davida Guetty w Krakowie. Czyli jak rozkręcić najlepszą imprezę w Europie
Jeden z najpopularniejszych DJ-ów na świecie wystąpił w krakowskiej Tauron Arena. Guetta sprawił, że tysiące ludzi oderwało się od rzeczywistości i tańczyło bez opamiętania. Stolica małopolski na jeden dzień miała swój Tommorowland.
W artykule znajdują się linki i boksy z produktami naszych partnerów. Wybierając je, wspierasz nasz rozwój.
Niektórym może być ciężko uwierzyć, że jeden facet stojący za konsoletą jest w stanie porwać do tańca tysiące ludzi zgromadzonych w ogromnej hali widowiskowo sportowej. Ale koncert Davida Guetty udowodnił, że czas przestać traktować muzykę elektroniczną z pobłażaniem, bo w tej chwili jest ona dla młodych ludzi tak samo wyzwalająca jak kiedyś rock. Nonszalancki Guetta w pomiętej koszulce podarował widzom dwie godziny ekstatycznej rozrywki. Wystarczył mu do tego pendrive, zawadiacki uśmiech, a i zapomniałbym, niezliczona ilość przebojów!
Show zaczęło się od hitowego utworu "Bad". Mocnym i seksownym beatem, francuski DJ już na początku zakomunikował wszystkim zebranym, że tej nocy nie wystoją w miejscu. W pierwszej części koncertu Guetta bardzo dynamicznie miksował swoje najsłynniejsze kompozycje, a wrażenie dodatkowo potęgowały efekty audiowizualne i pirotechniczne. Warto przypomnieć, że David od lat współpracuje z największymi gwiazdami światowej sceny muzycznej takimi jak: Justin Bieber, Nicki Minaj, Black Eyed Peas, Flo Rida, Rihanna, Usher, Taio Cruz, Avicii, Sia czy Bebe Rexha. Gdyby nie Guetta, to wyżej wspomniani mieliby na swoim koncie o kilka wielkich hitów mniej. Francuz dał jednak publiczności chwilę wytchnienia od kawałków z pierwszych miejsc list przebojów i w połowie koncertu zaprezentował hipnotyczny, trance'owy set. Poprosił też reżyserów światła, by na chwilę wyłączyli wszystkie ekrany i dyskotekowe lasery. DJ mówił, że energia podczas krakowskiego koncertu jest niesamowita i zapytał zgromadzonych "Czujecie, że jesteśmy tutaj razem?". Do góry podniosły się setki rąk ze święcącymi smartfonami. Guetta nie ukrywał poruszenia.
Gdy wydawało się, że asortyment hitów chyba został wyczerpany, na koniec wybrzmiało kilka najsłynniejszych utworów, takich jak "I got a feeling" czy "Sexy bitch". Wtedy trybuny na hali się zatrzęsły - nie wiem czy od głośnego basu, czy energicznego tańca zgromadzonych. Najważniejsze, że wszystkiemu towarzyszyło poczucie jedności i radości. Koniec końców nieistotne, czy tę atmosferę powoduje zespół grający na gitarach elektrycznych, czy DJ stojący za konsoletą. Chodzi o bezcenne emocje, których z pewnością w Krakowie nie brakowało.
W artykule znajdują się linki i boksy z produktami naszych partnerów. Wybierając je, wspierasz nasz rozwój.