Ostre słowa Wilczaka nt. pandemii. "Jak można być tak głupim"
- Ludzie na ulicach protestują, bo nie wierzą w koronawirusa. Cofamy się do średniowiecza. To jest coś niebywałego - przyznał Paweł Wilczak w nowym wywiadzie.
Choć zakażeń notuje się codziennie setki, a w Polsce od początku pandemii zmarło ponad 2 tys. osób, nie brakuje tych, którzy w pandemię nie wierzą. Niestety są wśród nich także znane osoby, które mają swoich fanów. Ivan Komarenko, Doda, Viola Kołakowska - żeby tylko wymienić kilku znanych. Ta ostatnia zarzuciła Beacie Tadli, której syn ma koronawirusa, że "bierze udział w szopce".
Swoim zdaniem na temat pandemii podzielił się Paweł Wilczak, aktor emitowanego właśnie serialu "Usta, usta". Był gościem programu "Imponderabilia" Karola Paciorka.
Zobacz: Najgłupsze wypowiedzi gwiazd o koronawirusie
Wilczak przyznał, że potraktował sprawę pandemii bardzo poważnie. - Jechałem taksówką w zeszłym tygodniu pierwszy raz od 2 lutego i to było dosyć duże przeżycie - przyznał pół żartem, pół serio. - Miałem rękawiczki. była folia, bo o nią poprosiłem. Kierowca był w masce. Uważam, że nie wolno tego bagatelizować.
Aktor skomentował, że nie rozumie, dlaczego tak wiele ludzi nie wierzy w pandemię, bo nie jest dla nich namacalnym problemem. - Ludzie na ulicach protestują, bo nie wierzą w koronawirusa. Cofamy się do średniowiecza. To jest coś niebywałego - mówił.
- To jest i jest niebezpieczne! Nie znamy konsekwencji. Przeżyjesz, daj Bóg, ale nie wiesz, czy wejdziesz na trzecie piętro, bo będziesz tak niewydolny. Jak można mówić, że tego nie ma - zdenerwował się.
- Przepraszam, że tak reaguję, ale nie mieści mi się w głowie to, że można być tak głupim - dodał w rozmowie i nazwał takie zachowanie "kompletną aberracją".