Wnuczka Leszka Millera: "Byłam brana za prostytutkę"
Budzi skrajne emocje
Wnuczka Jerzego Millera, Monika Miller, odważnie pokazuje swoje wdzięki na Instagramie. Dziewczyna marzy o tym, by zostać modelką i tatuażystką. Sama uwielbia przyozdabiać swoje ciało w ten sposób. Jak się okazuje, wzbudzało to u ludzi różne emocje. Celebrytka zdradziła, że czasem była brana za kobietę lekkich obyczajów. Co jeszcze wyznała Monika?
Wyrzucana z klubów
- Na ulicy czy w autobusie padały w moim kierunku takie epitety, których nawet nie wypada powtórzyć. Nie wpuszczali mnie też do restauracji, byłam wyrzucana z klubów, bo ktoś stwierdził, że jestem prostytutką. Najczęściej jednak zdarzały mi się problemy w szkole - wyznała Monika w rozmowie z "Super Expressem".
Ma swoje zdanie
Monika opowiedziała otwarcie o tym, jakie ma poglądy polityczne.
- Podejście, że aborcja jest zła, odmawianie kobietom prawa do antykoncepcji - to niedopuszczalne. Oprócz tego chciałabym zrównać pozycję kobiet i mężczyzn, by panie na przykład nie zarabiały mniej za tę samą pracę. Nie lubię też staroświeckiego podziału ról - że kobieta siedzi w domu i zajmuje się dziećmi, a mężczyzna to głowa rodziny i pracuje. Istotna dla mnie jest również kwestia równości i tolerancji osób ze środowiska LGBT. Co tu dużo ukrywać - moje poglądy są lewicowe!- wyznała celebrytka w rozmowie z "Super Expressem".
Nie chce pustej sławy
Wielbicielka tatuaży marzy o tym, by zaistnieć dzięki czemuś wartościowemu.
- Nie chcę być znana tylko jako wnuczka byłego premiera. Chcę sama pracować na swoje nazwisko. Kiedy byłam młodsza, chciałam zostać aktorką, potem piosenkarką. Chodzę na castingi, nie interesuje mnie bycie etatową celebrytką, która jest sławna, bo jest sławna - opowiada w "Super Expressie".