Wnuk Charlesa Mansona walczy o spadek. Nie było go w testamencie
Charles Manson zmarł pod koniec 2017 r., ale ciągle trwa spór, kto jest jego głównym spadkobiercą. Przywódca morderczej sekty był dwukrotnie żonaty i miał co najmniej dwóch synów, ale tylko rzekomy wnuk ubiega się o majątek.
Jason Freeman przedstawił się jako wnuk Charlesa Mansona tuż po jego śmierci w listopadzie 2017 r. Mężczyzna domagał się wydania mu zwłok dziadka, gdyż planował zająć się pogrzebem. Tego samego chcieli Michael Channels, z którym Manson korespondował przez 20 lat i Michael Brunner, rzekomy syn skazańca.
Obejrzyj: Rafał Zawierucha o roli w filmie Quentina Tarantino
Ostatecznie sąd uznał rację Freemana, którego ojcem był Charles Manson Junior (popełnił samobójstwo w 1993 r.) – najstarszy syn przywódcy sekty.
Teraz Freeman domaga się praw do majątku Mansona, choć testament wskazuje Channelsa jako jedynego spadkobiercę. Freeman jednak nie daje za wygraną i zamierza przejąć prawa do muzyki napisanej przez dziadka, a przede wszystkim do dysponowania jego wizerunkiem.
Sprawa zaczęła się komplikować, gdy zmuszono Freemana do zrobienia testów DNA, potwierdzających jego pokrewieństwo z Mansonem. Rzekomy wnuk odmówił, co najprawdopodobniej doprowadzi do kolejnej sprawy w sądzie.
Przypomnijmy, że Charles Manson był psychopatycznym przywódcą sekty "Rodzina", który przyznał się do 35 morderstw i odsiadywał dożywocie (zmarł w wieku 83 lat). 9 sierpnia 1969 r. banda Mansona zamordowała na jego rozkaz Sharon Tate, ciężarną żonę Romana Polańskiego, i trójkę jej przyjaciół.
Do wydarzeń z sierpnia 1969 r. nawiązał ostatnio Quentin Tarantino w swoim najnowszym filmie "Pewnego razu w Hollywood". Charlesa Mansona sportretował Damon Herriman, który zagrał go wcześniej w serialu "Mindhunter".