Wolność Tomku w swoim domku. Każdy muzyk chce być panem swojego losu
Dobrą umowę spisuje się w czasie pokoju na czas wojny. Niestety, wielu artystów zapomina o tej zasadzie. Przekonali się o tym członkowie De Mono, którzy przez ponad 10 lat kłócili się o prawo do nazwy zespołu. Nie byli jedyni. Zobaczcie najgłośniejsze muzyczne kłótnie na polskiej scenie muzycznej.
W artykule znajdują się linki i boksy z produktami naszych partnerów. Wybierając je, wspierasz nasz rozwój.
W poniedziałek warszawski sąd oddalił pozew Andrzeja Krzywego przeciwko Markowi Kościkiewiczowi. Wokalista od 10 lat robił wszystko, by udowodnić, że nazwa De Mono należy do niego. Sędzia prowadząca sprawę ostatecznie oddaliła pozew i przyznała, że każdy z członków zespołu ma takie same prawa. Sprawa od początku budziła sporo kontrowersji tym bardziej, że ojcem założycielem i wieloletnim liderem był Kościkiewicz. Wyrok z całą pewnością uporządkuje kwestie prawne, jednak medialna wojna będzie trwała zapewne jeszcze przez wiele. Podobnie jak w przypadku kilku innych zespołów.
No dobrze, jak to wygląda od strony formalnoprawnej? W większości podobnych orzeczeń sądy biorą pod uwagę ustalenia między członkami zespołu dotyczącymi nazwy. W praktyce wygląda to tak, że prawo do nazwy zespołu należy się każdemu, kto miał wyraźny wpływ na rozwój artystyczny, kompozycje i wizerunek. Zupełnie inaczej wygląda to wówczas, gdy są spisane konkretne umowy,które jasno określają to, do kogo należy nazwa i logo zespołu.
Walka o dobre imię
Jednym z najgłośniejszych sporów ostatnich lat był konflikt Sławomira Łosowskiego i Grzegorza Skawińskiego. Kiedy w 1992 r. muzycy Kombi po 16 latach wspólnego grania zawiesili działalność zespołu, fani nie kryli smutku. Jednak Skawiński i Waldemar Tkaczyk nie próżnowali. Najpierw założyli projekt Skawalker, który z czasem przekształcił się w O.N.A. Po jego rozpadzie zrodził się pomysł reaktywacji Kombi. Jednak zabrakło w nim miejsca dla Łosowskiego. Muzyk nie krył oburzenia i próbował powstrzymać swoich dawnych kolegów.
– Nie wierzyłem, że Grzegorz i Waldek są zdolni do takiego kroku. W ogóle zdziwiłem się, że Grzegorz, który wprost rzygał muzyką Kombi i chciał zawsze grać gitarowego rocka, chce wracać do tego, czego nie cierpiał - wspominał w jednym z wywiadów.
Ostatecznie Skawiński odpuścił i dopisał do nazwy dodatkowe "i". W ten sposób powstała nazwa Kombii, która nie była wcześniej zastrzeżona. Jednak w tym przypadku zabieg zupełnie nie wpłynął na popularność zespołu. Z całym szacunkiem do Łosowskiego, hity takie jak m.in. "Słodkiego miłego życia" były kojarzone głównie ze Skawińskim. Sprawa osiągnęła kuriozum podczas sylwestrowych imprez TVP i TVN. W tym samym momencie, w dwóch różnych miastach na scenie pojawiło się Kombi i Kombii. Sporo osób zastanawiało się, jak to jest możliwe. Niestety, czasem walka między muzykami przekłada się na fanów, a ci byli wyraźnie skonsternowani.
Kiedy Paweł Kukiz w 2013 r. opuścił zespół Piersi, muzycy szybko znaleźli nowego wokalistę – Adama Asanova. Jeszcze szybciej wylansowali przebój "Bałkanica", który zdominował listy przebojów. Dawny lider formacji nie pozostał obojętny. Paweł Kukiz złożył pozew. Żądał, by sąd zakazał grupie posługiwania się nazwą Piersi oraz logotypem. Ostatecznie w kwietniu 2017 r. pozew został oddalony. Doprowadziło to do tego, że na rynku działają dziś dwa projekty - jeden pod szyldem Piersi, drugi pod nazwą Kukiz i Piersi.
W tym biznesie nie ma miejsca na uczciwość?
Grupa Pectus jest dziś jednym z najpopularniejszych polskich zespołów. Przystojni i utalentowani bracia Szczepanik regularnie wypuszczają nowe single, które błyskawicznie stają się hitami. Jednak historia grupy jest dość zawiła. W 2011 r., mając na swoim koncie takie przeboje, jak: "Jeden moment", "Oceany", zespół przeżył trzęsienie. Basista zespołu, bez konsultacji z liderem Tomkiem Szczepanikiem, chciał opatentować znak towarowy i graficzny Pectus. Piosenkarz dowiedział się o wszystkim dopiero miesiąc później. W efekcie rozłamu na rynku działały dwa zespoły o tej samej nazwie. Szczepanik zaangażował swoich braci, byli członkowie występowali z różnymi wokalistami – bez większych sukcesów. Ostatecznie w 2014 r. doszło do sądowej ugody, a wyłączne prawo do nazwy Pectus otrzymał Tomek Szczepanik.
Podobnych przypadków było jeszcze kilka. Jednym z głośniejszych jest konflikt między Sewerynem Krajewskim i Czerwonymi Gitarami. Muzyk w 2017 r. opublikował na swojej stronie internetowej list, w którym apelował do byłych kolegów, by zaprzestali posługiwania się nazwą zespołu (prawa do niej ma obecnie Jerzy Skrzypczak). Niestety, muzycy wciąż są na wojennej ścieżce. O prawo do nazwy zespołu walczyły też m.in. Alibabki i Maanam.
W artykule znajdują się linki i boksy z produktami naszych partnerów. Wybierając je, wspierasz nasz rozwój.