Zofia Ślotała
Im mniejsze gwiazdy tym bardziej "świecą" - pisze na swoim blogu Dorota Wróblewska. I patrząc na to, co dzieje się ostatnio na salonach, trudno się z nią nie zgodzić. Jak to jest z naszym show biznesem, czy nie powinno być odwrotnie? - zastanawia się.
Promotorka mody postanowiła tym razem skupić się nie na samych kreacjach gwiazd, a na zjawisku, które ostatnimi czasy ją zasmuca.
Premiera długo oczekiwanego filmu "Bitwa pod Wiedniem" i jestem w szoku, bo oglądając relację fotograficzną, nie dowiaduję się, kto grał główną rolę. Mam wrażenie, że trzy Panie Grycan oraz Zofia Ślotała miały poważne angaże w filmie - zauważa Wróblewska. Nie jestem zdziwiona ich obecnością na premierze, ale kreacjami, które miały na sobie. Kreacje wieczorowe, wręcz balowe, które zobowiązują. Odnoszę wrażenie, że coś przeoczyłam. Ktoś może napisać, że znowu czepiam się miłych pań Grycanek. Nie czepiam się, tylko trudno przejść obojętnie obok takiego "widowiska" - dodaje.
Rzeczywiście! Przepych to najdelikatniejsze określenie jakim można skomentować to, w czym celebrytki zaprezentowały się podczas premiery.
Na tle dziewczyny Borysa Szyca i Grycanek gwiazdy międzynarodowej koprodukcji prezentowały się bardzo skromnie. No ale one w końcu nie muszą zabiegać o zainteresowanie mediów.
Według Doroty Wróblewskiej, zachowanie aspirujących do bycia gwiazdami pań, jest perfekcyjnie opanowaną taktyką. W końcu zrobienie wrażenia na czerwonym dywanie przekłada się na ilość publikacji w mediach. Czy przychylnych? To już nie jest takie ważne.
A czy waszym zdaniem, Ślotała i Grycanki rzeczywiście przesadzają?