Za sequel "Top Gun" Tom Cruise zgarnął już krocie. A zarobi jeszcze większy majątek
"Top Gun: Maverick" rządzi. Zarobił już 600 mln dol. na całym świecie, a kosztował "zaledwie" 170 mln. Tom Cruise jest specjalistą nie tylko od filmowych kontynuacji (sześć części "Mission Impossible"), ale też nabijania swojej pokaźnej już kabzy.
Model biznesowy Cruise'a polega na tym, że bierze stosunkowo niedużą gażę za główną rolę, gwarantując sobie prawdziwe kokosy z wpływów ze sprzedaży biletów. I tak, np. za udział w "Top Gun: Maverick" zainkasował na "dzień dobry" tylko 13 mln dol., ale jednocześnie, po dwóch tygodniach wyświetlania, zarobił już dodatkowe 30 mln. Wszystko dzięki prawu do pięciu procent wpływów z całego box office'u.
"Top Gun: Maverick" (2022) - zwiastun filmu.
Już teraz uważa się, że "Top Gun: Maverick" ma realną szansę na przekrocznie bariery miliarda dolarów wpływów. Jeśli tak się stanie, to Tom Cruise do 13 mln dol. podstawowego wynagrodzenia dorzuci kolejne 50 mln. W sumie więc, nowa odslona "Top Gun" przyniesie mu 63 mln. Nikt tyle nie zarabia w branży.
Kiedy film okazuje się finansową klapą, jak chociażby "Mumia" z 2017 r., Tom Cruise może liczyć na minimum 10 mln dol. bo tyle wynosi jego najmniejsza stawka za główną rolę. Zwykle może jednak liczyć na znacznie więcej.
"Chciwość jest dobra, chciwość działa, chciwość jest w porządku" - chciałoby się powtórzyć za Gordonem Gekko z "Wall Street".