Zbigniew Wodecki czuł się królem życia. "Tamten świat pachniał sex-shopami i piwem z lodówki"
Zbigniew Wodecki
Zbigniew Wodecki z powodzeniem króluje na scenie muzycznej od kilkudziesięciu lat, zachwycając kolejne pokolenia Polaków. Charyzmatyczny muzyk i wokalista, który do dziś przed każdym swoim występem odczuwa paraliżującą tremę, mógł skończyć jako anonimowy muzyk w orkiestrze. Artysta znany z takich przebojów, jak "Chałupy Welcome to", "Z tobą chcę oglądać świat", "Rzuć to wszystko co złe" czy piosenki z czołówki animowanego serialu "Pszczółka Maja", zdradził nam, że zaczął śpiewać zupełnie przez przypadek. Opowiedział także o kulisach zagranicznych wyjazdów sprzed lat, kiedy w Polsce panował komunizm.
Czułem się jak król życia, dlatego że w tych siermiężnych czasach świat u nas wyglądał zupełnie inaczej. Catering, noclegi w Sheratonach, windy na sensory, działające lodówki, transport na zawołanie. Polska rzeczywistość była wtedy szarobura. Wszystko musieliśmy załatwiać sami. To był inny świat, który pachniał złotem, sex-shopami, piwem z lodówki, krewetkami i pięknymi miejscami. Na szczęście dziś polskie standardy w niczym nie odbiegają od tych światowych - przyznał w rozmowie z WP Gwiazdy.