Zbigniew Zamachowski, jakiego nie znacie. Udzielił nietypowego wywiadu
- Siostra uciekła z kraju i do dziś mieszka w USA. Była dyrektorem banku, przeżyła napad z bronią i uratowała przy tym Włoszkę w zaawansowanej ciąży – opowiada aktor w rozmowie z Antonim Pawlickim.
W artykule znajdują się linki i boksy z produktami naszych partnerów. Wybierając je, wspierasz nasz rozwój.
Ten wywiad nietypowy jest z przynajmniej dwóch powodów. Po pierwsze Zamachowski rozmawia w nim z dziennikarką "Pani" i Antonim Pawlickim – aktorem i uczestnikiem ostatniej edycji "Azja Express". Po drugie – Zamachowski zdradza kilka fascynujących faktów o swojej rodzinie.
Rozmowa o filmach zeszła na tory bardziej osobiste. Aktorzy opowiedzieli, jak ważni są dla nich ich bliscy. Zamachowski zdradził, że jego tata był kierowcą ciężarówki. Mama długie lata była kierownikiem Zakładu Gazyfikacji Bezprzewodowej. Dystrybuowała butle gazowe.
- Oboje, nawet jeśli mieli wątpliwości do mojego pomysłu, że zostanę aktorem, to nie dawali mi tego odczuć – mówi
Ale i tak najciekawsze jest to, co zdradził na temat siostry. - Dorastałem w atmosferze wolności. Moja siostra tak z tego skorzystała, że uciekła z kraju w ’83 roku i do dziś mieszka w USA. Przeszła tam drogę od pucybuta do bankiera. Była dyrektorem banku, przeżyła napad z bronią i uratowała przy tym Włoszkę w zaawansowanej ciąży. Złodzieje zrabowali wtedy 1,5 mln dolarów - opowiada. Historia jak z filmu, o której wcześniej aktor nie opowiadał.
Bo i o tym, że ma siostrę w Stanach, fani dowiedzieli się dopiero niedawno. Gdy przyjechała do Polski, a Monika Zamachowska opublikowała ich wspólne zdjęcie na Instagramie. Niedługo później Zamachowski opowiedział w rozmowie z "Galą", że praktycznie nie mieli ze sobą kontaktu.
Trwa ładowanie wpisu: instagram
- Tak naprawdę odkryłem, że mam siostrę, gdy po raz pierwszy do niej pojechałem. To był rok 86 albo 87. Obydwoje byliśmy już dorosłymi ludźmi. Im jestem starszy, tym bardziej odczuwam tę bliskość. Jola jest osobą, do której zawsze mogę się zwrócić z rzeczami, z którymi nie zwróciłbym się do kogoś innego, mimo że dzieli nas kilka tysięcy kilometrów – wspominał.
W rozmowie z Pawlickim Zamachowski zdradził też kilka słów o sobie.
- W wieku 15 lat zostałem klezmerem w zespole kuzyna. Wesela, zabawy i pogrzeby. Potem przez dwa i pół roku byłem organistą w urzędzie stanu cywilnego. Jak teraz patrzę na moje dzieci, które nie bardzo mają pomysł na życie, to trochę im współczuję – mówi.
I dodaje na przekór tym, którzy uważają, że jego kariera podupada: - Mam naprawdę wielką radochę z tego, że staję się "nołnejmem" po tych latach, gdy wszyscy mnie rozpoznawali. Nie mam auta, jeżdżę komunikacją miejską i nie posiadam konta w mediach społecznościowych. I nie ma w tym żadnej demonstracji.
W artykule znajdują się linki i boksy z produktami naszych partnerów. Wybierając je, wspierasz nasz rozwój.