Znana aktorka została bez pracy. "Trzeba obalić mit związany z tym zawodem"
- Aktorstwo to szczególny zawód. Wolny, nieprzewidywalny, co sprawia, że rzadko zapewnia poczucie stabilizacji - mówi Joanna Sydor, aktorka filmowa i telewizyjna, którą pandemia pozbawiała pracy. Zrobiło się o niej głośno, gdy zamieściła na Facebooku post, w którym szukając zatrudnienia, oferowała swoje umiejętności nie tylko związane z aktorstwem.
Przemek Gulda: W jakiej sytuacji zawodowej zastała cię pandemia? Co ci przerwała, w czym przeszkodziła?
Joanna Sydor: To był dla mnie bardzo specyficzny czas. Byłam w trakcie rehabilitacji koniecznej po operacji kolana. Sytuacja ta w pewnym stopniu utrudniła mój dostęp do pracy. Pandemia narzuciła kolejne ograniczenia. Zamknięto m.in. Centrum Kultury Wilanów, w którym od kilku lat prowadzę zajęcia teatralne z dziećmi. Zdałam sobie sprawę, że z dnia na dzień tracę pracę. Przyszedł więc czas, by pomyśleć o realizacji planu B i przygotować się na podobne sytuacje.
I co wymyśliłaś?
Jestem również absolwentką warszawskiej ASP, dyplomowaną architekt wnętrz. Mam za sobą kilka innych doświadczeń zawodowych, podczas których mogłam wykorzystać zdobyte tam umiejętności. Pracowałam w biurze nieruchomości i firmie deweloperskiej. Już dziś jestem w trakcie nawiązywania współpracy z firmą projektową. Szczegóły niebawem. W szufladzie mam kilka projektów moich autorskich mebli, które czekają na realizację. Dziś jest niestety czas mało sprzyjający na tego typu projekty.
Nie chcę rezygnować z aktorstwa i ono cały czas jest moim priorytetem i pasją. Doświadczenie życiowe zmusza mnie jednak, lub też daje szansę na podjęcie szerszych działań zawodowych. To jednak wymaga czasu. Zdaję sobie sprawę, że na efekty również trzeba będzie poczekać. Ten mijający rok i zaistniała w nim sytuacja dotknęła w dużej mierze nas wszystkich, więc i potencjalnych odbiorców moich nowych projektów.
Zarobki gwiazd na Sylwestra, ile stracą w tym roku?
Poddałaś się wtedy?
Ależ skąd. Wykorzystywałam wszelkie możliwe okazje do podjęcia pracy. Szukałam ról, nagrywałam castingi online. Rok temu ubiegałam się o pracę w warszawskich teatrach. Uszkodzenie kolana, a potem pandemia zawiesiły wszelkie rozmowy.
Dostałaś jakieś wsparcie ze strony rządu?
W pierwszej fazie pandemii ministerstwo oferowało zapomogi, o które wnioskowałam i zostały mi przyznane. I to było w zasadzie wszystko. Nie udało mi się otrzymać grantu z programu Kultura w Sieci, a innych programów nie było. Miałam poczucie, że to są swego rodzaju koła ratunkowe, z których warto korzystać, skoro działają. Ale zależało mi też na tym, żeby - kontynuując tę metaforę - nauczyć się pływać w tej nowej sytuacji, tak żeby na dłuższą metę radzić sobie samodzielnie.
Wiele osób, które dowiaduje się o twojej historii mówi: "Jak to możliwe? Taka gwiazda, celebrytka, a teraz nie ma pieniędzy i pracy?".
Po pierwsze, prostując, nie określiłabym się mianem celebrytki. A odpowiadając na pytanie: może to dobry moment, żeby obalić pewien mit, który istnieje wokół tego zawodu aktorki, aktora. W całej swej specyfice i wyjątkowości zawodu, jest to praca, która podlega aktualnie panującym regułom. Raz jest lepiej, raz gorzej. Dziś ją masz, jutro możesz ją stracić. Zarobki, podobnie jak w innych branżach, są zróżnicowane. Dziś szukam pracy, jak wielu innych ludzi. Nie mam etatu w teatrze. Nigdzie nie jestem zatrudniona na stałe. Sama muszę zadbać o mój domowy budżet.
W takiej sytuacji znalazło się dziś wiele moich koleżanek i kolegów z branży, jak i wielu innych ludzi. Mam tego świadomość. Oczywiście są też i tacy, którzy mają możliwość radzenia sobie lepiej. Zamknięcie teatrów, ośrodków kultury, wiąże się niestety z pogarszaniem sytuacji aktorów i całego środowiska.
Wszystko to doprowadziło cię do sytuacji sprzed kilku dni, kiedy zdecydowałaś się opublikować na Facebooku post, w którym ogłosiłaś, że szukasz pracy...
Muszę przyznać, że nie było to dla mnie łatwe. Zwykle staram się sama rozwiązywać swoje problemy lub pozostawiać je wyłącznie dla siebie. Czas jednak jest wyjątkowy i wiele usprawiedliwia. Podjęłam więc walkę, by godnie zadbać o siebie i bliskich. I tu nie ma miejsca na słabość. Będąc dziś aktorką, trzeba mieć duszę motyla i skórę hipopotama. Nie narzekam. Zakasałam rękawy i przejęłam sprawy w swoje ręce. Zaczęłam działać.
Warto było? Jakie efekty przyniosło to działanie?
Absolutnie tak. Przede wszystkim miło zaskoczył mnie zasięg mojego postu. Udostępniło go niemal pięćset osób, w tym wielu zupełnie nieznanych mi ludzi. To wyraz zaufania, empatii, dobra i zrozumienia. Serdecznie wszystkim raz jeszcze dziękuję. Post pojawił się również na kilku portalach internetowych. To niezmiernie miłe. Dziękuję. Odzew był niesamowity. Otrzymałam wiele szans i możliwości podjęcia współpracy w zakresie obu moich zawodów. To niezwykłe. Skupiam się dziś na mądrym wykorzystaniu każdej z nich, by nie zawieść siebie i tych, którzy mi zaufali. Nie poddałam się. Zaufałam sobie.
Joanna Sydor ukończyła studia na Wydziale Aktorskim PWST w Krakowie. W latach 1998-2005 występowała w krakowskim Starym Teatrze. Największą rozpoznawalność zapewniła jej rola Teresy Makowskiej w serialu "M jak miłość". Grała też w "Prawie Agaty", "Piłsudskim", "Ojcu Mateuszu" czy "Pułapce". Na dużym ekranie pojawiła się w takich filmach jak "Ziarno prawdy", "Obce ciało", "Warsaw by Night" czy "Popiełuszko. Wolność jest w nas".