Żona Kazimierza Kutza oburzona. Padły bardzo gorzkie słowa
Iwona Świętochowska-Kutz nie może pogodzić się z faktem, że Muzeum Śląskie nie znalazło miejsca na upamiętnienie jej męża. Żona reżysera w mocnych słowach wyraziła swoje niezadowolenie.
Kazimierz Kutz zmarł 18 grudnia 2018 r. Dwa lata po odejściu wybitnego reżysera okazuje się, że Muzeum Śląskie nie urządzi ekspozycji poświęconej Kazimierzowi Kutzowi.
Do takich informacji dotarła "Gazeta Wyborcza" po rozmowie z wdową po artyście, Iwoną Świętochowską-Kutz.
- Przekazano mi, że nie ma na to miejsca ani pieniędzy. Skoro nie chcą go w Katowicach, to może zabiorę go też z cmentarza - powiedziała kobieta.
Iwona Świętochowska-Kutz oddała do Muzeum Śląskiego przedmioty, które należały do reżysera. Wśród nich np. biurko, przy którym pracował, i ulubioną lampę.
Jak podaj "Gazeta Wyborcza", wdowa po Kutzu przekazała te rzeczy do muzeum, gdy dyrektorem tej placówki była jeszcze Alicja Knast. Wówczas planowano umieścić pamiątki po reżyserze w jednym z remontowanych obecnie obiektów. Do tej pory czekały w magazynie. Nowa dyrekcja Muzeum Śląskiego wycofała się z wystawienia przedmiotów po Kazimierzu Kutzu.
- Przekazano mi, że nie ma na to miejsca ani pieniędzy. Skoro nie chcą go w Katowicach, to może zabiorę go też z cmentarza - wyznała Iwona Świętochowska-Kutz "Gazecie Wyborczej".
– Zawsze mi się wydawało, że mój mąż przesadza, gdy opowiadał o Śląsku, że tam się nie da żyć, że jeśli mu pomagać, to tylko z zewnątrz. Ale okazało się, że kochał Śląsk miłością jednostronną. Kto mógł, to z niego 'jadł', udawał, że go wielbi, a teraz pokazali, że chcieli tylko ogrzać się przy jego sławie - dodała oburzona sytuacją.
"Gazeta Wyborcza" skontaktowała się także z Muzeum Śląskim. Okazuje się, że od strony prawnej sytuacja jest nieco bardziej zawiła.
– Nie chodzi o to, że nie chcemy tego robić. Ale od początku wszystko miało dziwną formułę. Pamiątki rozdzielono między Bibliotekę Śląską a nas, ale nie odbyło się to zgodnie z przepisami. Pamiątek nawet nie zinwentaryzowano. Dzieje się to dopiero teraz – mówił Zieliński "Gazecie Wyborczej".
Kim był Kazimierz Kutz?
Kazimierz Kutz urodził się w 1929 r. w Szopienicach, obecnie będących jedną z dzielnic Katowic. Był synem Franciszka Kuca, kolejarza i powstańca śląskiego.
Po ukończeniu liceum w Mysłowicach, zaczął studiować reżyserię w łódzkiej szkole filmowej. Zaczynał jako asystent Andrzeja Wajdy pomagając mu przy kręceniu "Realizacji". Jako reżyser debiutował filmem "Krzyż Walecznych".
Największą sławę zdobył dzięki zrealizowanemu na przełomie lat 60. i 70. Tryptyk śląski, w skład którego wchodziły "Sól ziemi czarnej", "Perła w koronie" i "Paciorki jednego różańca". W grudniu 1981. Internowano go za domniemane utrzymywanie kontaktów z działaczami antysocjalistycznymi i negatywny stosunek do władz partyjnych.
W 1989 r. Kutz przyjął funkcję dyrektora TV Kraków. W latach 90. nakręcił takie produkcje jak "Śmierć jak kromka chleba" na temat pacyfikacji kopani "Wujek" oraz "Pułkownika Kwiatkowskiego", komedię o lekarzu wojskowym podszywającym się za dobrze usytuowanego pułkownika UB.
Kazimierz Kutz miał swój udział również w polskiej polityce. Dostał się do Senatu w 1997 z ramienia Unii Wolności. Startując z listy Platformy Obywatelskiej czterokrotnie udało mu się zdobyć mandat (2001, 2005, 2007, 2011).
W lutym 2018 roku, podczas swoich 89. urodzin, Kazimierz Kutz uznał, że nie żałuje politycznego epizodu w swoich życiu, ale poczuł się rozczarowany polityką.
Reżyser był trzykrotnie żonaty, miał czwórkę dzieci.