Zrozpaczona żona Wojciecha Pokory: "Najchętniej usiadłabym i natychmiast umarła"
To była wielka miłość
Hanna i Wojciech Pokora spędzili ze sobą ponad 60 lat. Małżonkowie zawsze mogli na siebie liczyć, wspierali się w najtrudniejszych chwilach i wzajemnie ratowali sobie życie. Doczekali się dwóch córek i pięciorga wnucząt. Ich piękna historia miłosna dobiegła końca 4 lutego 2018, kiedy aktor zmarł. Pani Hanna w rozmowie z jednym z tabloidów wyznała, że nie może pogodzić się z tym, co się stało. Zrozpaczona kobieta nie ma pojęcia, jak odnaleźć się w nowej sytuacji.
Straszny cios
Hanna Pokora jest w szoku po stracie ukochanego. Nie ma pojęcia jak teraz uporządkować swoje życie.
- Jest mi bardzo ciężko. Zamieniłam się w słup soli, jego śmierć to był dla mnie straszny cios. Nie wiem, na jakim świecie żyję i czy w ogóle żyję... Muszę jednak się trzymać, bo Wojtek by tego chciał. Dzieci nie wyobrażają sobie życia beze mnie, a ja najchętniej usiadłabym i natychmiast umarła. Byliśmy razem tyle lat... Praktycznie nie rozstawaliśmy się, bo pracowaliśmy razem, żyliśmy razem. Oczywiście wspierałam go, jak mogłam we wszystkim - wyznała żona zmarłego aktora w rozmowie z "Super Expressem".
Uczy się żyć na nowo
- Czego najbardziej będzie mi brakowało? Przede wszystkim jego. Nie wyobrażam sobie, jak będę żyła, muszę się tego nauczyć. Będę musiała nauczyć się żyć na nowo, zupełnie inaczej, sama. Trudno mi sobie to wyobrazić. Marzę, żebym mogła usiąść i popłakać, ale nie mogę. Wszystko we mnie skamieniało - szczerze przyznała.
Byli bardzo zżyci
Żona Wojciech Pokory wyznała, że boi się samotności.
- Za chwilę przyjdzie taki moment, że będę praktycznie sama. Córki są już dorosłe, moje wnuczki mają po trzydzieści lat. Prawie wszyscy rozjechali się po świecie, tutaj w Warszawie mieszka starsza córka z mężem i wnuczka Agata. Wspierają mnie, jak mogą, ale przecież też są zrozpaczeni. Boję się myśleć o życiu w tej nowej sytuacji. Zawsze mówiłam, że nieważne, czy się kochamy, tylko czy się lubimy i czy lubimy ze sobą być. To jest najważniejsze. A my byliśmy ze sobą bardzo zżyci - mówiła w "Super Expressie".
Przeznaczenie
Wojciech i Hanna poznali się jeszcze w szkole. Choć nie była to miłość do pierwszego wejrzenia, to gdy lepiej się poznali, stali się nierozłączni.
- Tak naprawdę to chyba byliśmy sobie przeznaczeni. Na początku naszej znajomości nie znosiłam Wojciecha, nie mogłam na niego patrzeć i gdyby wtedy ktoś mi powiedział, że będzie moim mężem, tobym go najgrubszym flamastrem skreśliła na liście swoich znajomych. Wydawał mi się okropny, zarozumiały. Z czasem przyszła miłość... Mimo różnych przeszkód, a może właśnie dlatego, przetrwaliśmy. Moja mama, która początkowa go nie lubiła, bo co to za partia - aktor, później przepadała za nim - mówi Hanna Pokora.
Kobieta ma jednak za złe reżyserom, że zbyt rzadko obsadzali go w swoich produkcjach.
- Z jednym tylko nie mogę się pogodzić, bo chociaż Wojciech był niezwykle utalentowanym człowiekiem, to był bardzo niewykorzystanym aktorem. Widzowie go kochali, a reżyserzy niekoniecznie - powiedziała w "Super Expressie".
Zgadzacie się z nią?