Życie na podsłuchu. Policja zabezpieczyła nagrania Doroty Rabczewskiej
[GALERIA]
Od głośnego zatrzymania Dody przez policję minęły już 2 tygodnie. Choć Rabczewskiej grozi do 5 lat więzienia, piosenkarka wciąż cieszy się wolnością. Jednak niebawem może się to zmienić. Jak ustalił "Super Express", śledczy przekazali prokuraturze nośniki danych zabezpieczone w domu artystki. Mają się na nich znajdować filmiki i nagrania audio zawierające m.in. kłótnie artystki z byłymi partnerami. Czy zaszkodzą one Dorocie?,
Podwójne życie
- W toku przeszukania zabezpieczono nośniki elektroniczne, które zostaną poddane analizie – powiedział tabloidowi prokurator Łukasz Łapczyński.
W branży od lat plotkowano, że Rabczewska zbiera obciążające materiały na byłych partnerów.
- Podsłuch, który założyła mi w aucie Dorota, logował się chyba w momencie przekręcenia kluczyka w stacyjce, wysyłając dwa sygnały... Nie poszedłem i nie pójdę do sądu – mówił w jednym z wywiadów Radosław Majdan.
Również Rabczewska nigdy nie ukrywała, że korzystała z usług detektywów, którzy na jej zlecenie zakładali podsłuchy.
- Oczywiście, że tak. Na jednego aż się taśma skończyła, bo nagrywane były wszystkie rozmowy – opowiadała artystka.
Będzie nowy skandal?
Prawnik Emila Haidara przypuszcza, że na nagraniach mogą znajdować się materiały kompromitujące jego klienta.
- Mam podstawy, żeby przypuszczać, że podejrzana Dorota Rabczewska dysponuje dużym archiwum różnych nagrań. Sama w swoich publicznych wypowiedziach wspominała o nagrywaniu (z ukrycia) także innych osób. Gdyby okazało się, że są inni, których dotknęły takie działania, warto zastanowić się nad pozwem w postępowaniu zbiorowym – powiedział "Super Expressowi" adwokat Jerzy Jurek.
Bez sensacji
Natomiast obrońca Dody dementuje plotki jakoby na nośnikach danych znajdowały się szokujące materiały.
- U pani Doroty został zatrzymany jeden pendrive fabrycznie zapakowany, 4-5 starych telefonów, rejestrator video, tablet. Ja wiem, że elektroniczne dowody w tej sprawie mogłyby być ciekawe, ale myślę, że prócz starych zdjęć nic tam nie ma... - powiedział tabloidowi adwokat Adam Gomuła.
Przypomnijmy, że kilka dni temu prokuratura postawiła Rabczewskiej zarzuty współuczestnictwa w szantażowaniu Emila Haidara. Grozi jej do 5 lat więzienia.