Zygmunt Chajzer po raz pierwszy o śmierci wnuka
Zygmunt Chajzer, Filip Chajzer
16 lipca w wypadku samochodowym zginął 9-letni syn Filipa Chajzera. Chłopiec jechał autem ze swoim dziadkiem od strony mamy. Mężczyzna najprawdopodobniej dostał zawału za kierownicą. Ich pojazd nieoczekiwanie zjechał z drogi i uderzył w naczepę ciężarówki stojącej na poboczu. Maksymilian poniósł śmierć na miejscu. Dziadek został odwieziony do szpitala.
W ostatnich miesiącach ogromnym wsparciem dla Filipa był jego ojciec, Zygmunt Chajzer. Prezenter telewizyjny przez długi czas nie potrafił jednak mówić o tragedii. O tym, co dziś czuje opowiedział dopiero w ostatnim "Pytaniu na śniadanie".
Filip Chajzer
Zygmunt Chajzer był tą osobą, która po tragedii starała się pomóc zarówno synowi, jak i jego byłej żonie. Dziennikarz zorganizował pogrzeb wnuka. Udzielał również informacji mediom, chcąc w ten sposób chronić Filipa. Z 9-letnim Maksem był bardzo związany. Chłopiec do 6-roku życia wychowywał się pod jego dachem. Dziadek zabierał go na łyżwy i spacery.
Zygmunt Chajzer
W rozmowie z prowadzącymi przyznał, że najtrudniejsze były pierwsze tygodnie.
Mam nadzieję, że z tej roli dobrze się wywiązałem. Mam też nadzieję, że w całej tej sytuacji udało mi się być osobą, która stara się racjonalnie poukładać to wszystko, czego się nie da. Ale się starałem i mam nadzieję, że w jakimś sensie się to udało - powiedział.
Zygmunt Chajzer
Ból po stracie ukochanego wnuka będzie towarzyszył mu już zawsze.
Do końca życia pozostaniemy inwalidami. To jest tak, że jakby się straciło rękę, nogę, kawałek siebie. Musisz z tym jakoś żyć i wszystko poukładać. Bardzo ważne są osoby, które pomogą ci, gdy ci czegoś brakuje. To się nie zmieni, tak już będzie. Ale ważne jest to, kto cię wspiera. Nigdy nie przestanie boleć. Natomiast trzeba się nauczyć z tym żyć. Trzeba dawać sobie radę w swojej pracy zawodowej, mieć frajdę z tego, trzeba znaleźć kilka przyjemności w swoim życiu - wyznał.
Zygmunt Chajzer
Kiedy Filip zaczął powoli stawać na nogi, Zygmunt wyjechał na pewien czas z Polski. Ucieczki od codzienności szukał u mieszkającej na co dzień w Szwecji córki, Karoliny. Spędził sporo czasu z dwójką wnuków, 7-letnią Ebbą i 6-letnim Johnem. To spotkanie z pewnością pozwoliło mu nabrać sił i uporać się z bólem po tragedii, która na zawsze zmieniła jego rodzinę.