Przeszła COVID-19. Zdradziła, kto jej pomagał
Dorota Gardias wciąż dochodzi do siebie po przejściu COVID-19. W trudnych chwilach mogła liczyć na byłego partnera.
Prezenterka pogody pod koniec września trafiła z córką Hanią do jednego z warszawskich szpitali. Obie miały koronawirusa, jednak to stan Doroty Gardias wymagał hospitalizacji. Przez kilka dni była podłączona pod tlen.
- W szpitalu zaczęło się życie jak w Matriksie, zupełnie inny świat. Przez tydzień nie widziałam ludzi ubranych inaczej niż w skafandry, maski i rękawice - wspomina w rozmowie z "Fleszem".
Po unormowaniu sytuacji obie panie wróciły do domu, gdzie dalej poddawały się izolacji. Pomocną dłoń wyciągnął do nich ojciec Hani i obecny partner Edyty Herbuś - Piotr Bukowiecki.
Polskie gwiazdy z koronawirusem. Lista jest coraz dłuższa
- Były momenty, że czułam się tak źle, że przysypiałam i puszczałam córce bajki na DVD. Na szczęście Haneczka miała tylko stan podgorączkowy i przechodziła tę chorobę prawie bezobjawowo. Pomagał nam tylko jej tata. Przychodził wyrzucić śmieci i zostawić nam na wycieraczce zakupy. Nie chciałam, by wchodził do środka, żeby się nie zaraził - wyznała Gardias.
Prezenterka szczegółowo opowiedziała, jak wyglądał przebieg jej choroby. Na początku doskwierał jej tylko kaszel, ale trzeciego dnia doszła gorączka. Zaraz potem pojawiły się kolejne, mocniejsze objawy.
- Najgorszy był ból oczu, tkliwość skóry w okolicach żeber i bardzo silny, migrenowy ból głowy. Nie mogłam przekręcić się na bok w łóżku, bo plecy bolały mnie już tak bardzo, jakby ktoś mnie pobił kijem bejsbolowym - wspomina.
Trwa ładowanie wpisu: instagram
Mimo że Dorota Gardias została wyleczona i wróciła już do pracy, wciąż odczuwa skutki poważnej choroby.
- Zbieram siły. Kondycja delikatnie mówiąc średnia, ale tu trzeba czasu i będzie dobrze. Z wydolnością płuc troszkę słabo, ale trzeba czasu i spacerów, i świeżego powietrza - dodała.
Życzymy pogodynce, aby jak najszybciej wróciła do pełni zdrowia.