Trwa ładowanie...

"To już nie to samo". Gorzkie słowa o festiwalu Owsiaka

Bilety za 49 zł, płot, kontrola szczepień, duża strefa sponsorów. Niektórzy festiwalowicze żałują, że tegoroczny Pol'and'Rock zgubił gdzieś dawnego punkowego ducha. Ale czy w czasach pandemii mogło być inaczej?

Filip (pierwszy z lewej) i grupa jego festiwalowych przyjaciół Filip (pierwszy z lewej) i grupa jego festiwalowych przyjaciół Źródło: wp.pl
d3s1t68
d3s1t68

- To jest ten sam festiwal, to są te same namioty, te same flagi, a ludzie przybijają sobie jak zawsze piątki - zapewnia Jurek Owsiak.

Ale część festiwalowiczów jest innego zdania.

- Teraz ten festiwal jest teraz w pół drogi między Open'erem a starym dobrym Woodstockiem - mówi Filip z Warszawy, stały bywalec. – Ale ja to rozumiem, takie czasy. Wiadomo, że tylu frików i żul-punków w tym roku nie przyjedzie.

Dlaczego?

d3s1t68

Filip: - Kiedyś wystarczyło, że pozbierałeś trochę kasy na ulicy, wziąłeś namiot i jechałeś na Pol'and'Rock. Teraz musisz mieć szczepienie, kod, wejściówkę za 49 zł. Są płoty, kontrole. To nie jest ten sam festiwal. Mówię to z żalem, choć się nie skarżę, bo przecież wiem, w jakim momencie pandemii jesteśmy. Sam pobiegłem się zaszczepić w pierwszym możliwym terminie.

Rzeczywiście festiwal w Makowicach- Płotach nabrał nowego oblicza. Co się zmieniło? Kiedyś na nieogrodzonym płotami festiwalu kwitły wewnętrzne wioski i wioseczki, ludzie budowali całe konstrukcje, wstawiali kanapy, szafki, baseny. Poza trzema oficjalnymi scenami (duża, mała, Hare Kriszna) w lesie można było trafić na mniejsze sceny punkowe (Wiewórstock) czy całonocne rave'y przy muzyce techno.

Tego teraz nie ma. Jest porządek: jedna główna scena, namiot ASP i jedna główna arteria wzdłuż pasa startowego. Nie ma chaosu, pole namiotowe jest wyraźnie oddzielone od strefy relaksu. Jest czysto, wręcz schludnie.  

Ludzie wspominają, że w Kostrzynie nad Odrą można się było rozbić z namiotem gdziekolwiek. Dowolność i anarchia. W tym roku? Dziennikarz WP był świadkiem, jak kilkadziesiąt osób zmuszonych zostało do przeniesienia swoich namiotów, ponieważ rozbili się na drodze przeciwpożarowej. Całe sektory musiały się przenosić. Bezpieczeństwo przede wszystkim.

Niektórzy musieli przenosić swoje namioty w nowe miejsce wp.pl
Niektórzy musieli przenosić swoje namioty w nowe miejsce Źródło: wp.pl

Dawniej ludzie spontanicznie przybijali sobie piątki, wpadali sobie w ramiona (free hugs), polewali się z pistoletów na wodę, a przed sceną unosiły się kłęby kurzu. Straż pożarna polewała tańczących z sikawki.

d3s1t68

- W tym roku na polu namiotowym jest za cicho - ocenia Weronika. - Klimat nie jest ten sam. Ludzie po pandemii są chyba bardziej zamknięci w sobie, trzymają się w swoich małych grupkach.

Waldek z Katowic też żałuje punków - czy jak ich określa - "panczurów", którzy przyjeżdżali z całej Polski i robili klimat.- Może i robili lekki syf, ale specyficzny dla tego wyjątkowego festiwalu. To był największy zlot frików w Europie. Za darmoszkę.

Ale nie wszyscy się z nim zgadzają.

d3s1t68

Marek: - Komuś tu brakuje punków? Nie rozśmieszaj mnie. Moja żona była dwa tygodnie temu w Jarocinie i tam też nie było żadnych punków. To pieśń przeszłości. Prawdziwych załogantów w ogóle już nie ma - nigdzie.

Dla młodej Iren to pierwszy festiwal wp.pl
Dla młodej Iren to pierwszy festiwal Źródło: wp.pl

Za to Maja z Katowic jest zachwycona faktem, że festiwal został uporządkowany:

- Może to już starość, ale nie tęsknię za pijanymi kolesiami, którzy zaliczali zgon w strefie Lecha, albo wymiotowali na mój namiot. W tym roku namiot mam czysty. Cieszę się z tej "selekcji" na bramce. Powiedzmy sobie otwarcie: jest mniej menelstwa i dobrze. Jest spokój, porządek i czystość. Mam nadzieję, że tak tu już zostanie w kolejnych latach. 

d3s1t68

Owsiak: nie bierzemy pieniędzy ze zbiórki

Rzeczywiście ten festiwal przypomina gdyńskiego Open'era. Tamten też odbywa się na lotnisku, a wzdłuż głównej arterii - czyli pasa startowego - umiejscowione są sklepy, namioty, food trucki i inne atrakcje oferowane przez sponsorów.

To samo na Pol'and'Rocku. Dodatkowo nad głowami festiwalowiczów akrobacje robią samoloty sponsora, czyli producenta pewnego popularnego napoju energetycznego.

d3s1t68

Skąd taka obecność korporacji? Jurek Owsiak tłumaczy: - Ten festiwal jest zorganizowany dzięki temu, że mamy partnerów i sponsorów. Mimo najróżniejszych bzdur wypisywanych na nasz temat, przypominam, że to nie są pieniądze zbiórkowe z puszek na WOŚP. Nie mamy takiego prawa. Te pieniądze musimy zdobyć wszystkie od A do Z.

Jednocześnie Owsiak dodaje, że nie czuje, żeby się sprzedał złym kapitalistom:

- Nasi sponsorzy przyjęli naszą filozofię. Nie chodzi o to, żeby tylko dać pieniądze. Chodzi o to, żeby ludzie poczuli, że ci partnerzy również mówią o ekologii, o naszej planecie, o świecie, że mówią o naszej wspólnocie.

d3s1t68

Na każdym kroku Owsiak przypomina, że Pol'and'Rock ma być przede wszystkim miejscem budowy społeczeństwa obywatelskiego: - My, Polacy, potrzebujemy ostatnio innego bodźca. Ten festiwal ma pokazać, że się lubimy, że sobie pomagamy, że jesteśmy razem.

Te same namioty, te same flagi - festiwal na lotnisku w Płotach wp.pl
Te same namioty, te same flagi - Marcin z Płotów na festiwalu w swoim mieście Źródło: wp.pl

Jak tłumaczą mi organizatorzy, 49 zł za karnet to wcale nie koszt koncertów, ale raczej testów, płynów dezynfekcyjnych i maseczek, które są tu rozdawane na przykład przed wejściem do namiotu ASP, gdzie odbywają się spotkania z gośćmi (w tym roku to m.in. Arek Jakubik i Marta Lempart ze Strajku Kobiet).

Czy więc Pol'and'Rock to więc wciąż największy w Polsce festiwal wolności czy już tylko jego ugrzeczniona wersja?

Marek z Poznania: - To ludzie tworzą festiwal. Mi się tu podoba. Jak komuś za mało kontaktów towarzyskich, to niech, tak jak ja, podchodzi na spontanie do ludzi, przybija z nimi piątki i ich zagaduje. Na pewno pozna wiele ciekawych osób. Uwierz mi, że dobrą imprezę wciąż da się tu rozkręcić.

d3s1t68
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d3s1t68