Adam Ferency był o krok od tragedii. Przeżył śmierć kliniczną
GALERIA
Przed rokiem media rozpisywały się o poważnych kłopotach zdrwotnych Adama Ferencego. Aktor jednak długo nie mówił o tym, co takiego się stało. Pojawiały się tylko informacje o kłopotach kardiologicznych. Wiadomo było także, że aktor przez jakiś czas przebywał na zwolnieniu lekarskim. Ostatecznie zdecydował się opowiedzieć o dolegliwościach, z jakimi się wówczas borykał. Jak się okazało, niewiele brakowało, by doszło do tragedii.
Dramatyczny moment
Przed rokiem artysta zmagał się z problemami zdrowotnymi. Nie przewidział jednak, że niepozorne objawy będą tak poważne. Jak się później okazało, aktor doznał zawału serca, który miał jeszcze bardziej poważne konsekwencje.
- O dziewiątej wieczorem już coś czułem, o dziesiątej zapaliłem ostatniego papierosa. Wniosłem ciężkie zakupy, piąte piętro bez windy. Usiadłem i pomyślałem, że do jutra mi przejdzie, a jak wezmę proszki nasenne, to na pewno. Nie wziąłem. O dwunastej byłem w śmierci klinicznej – wyznał w rozmowie z "Gazetą Wyborczą".
Musi na siebie uważać
Na szczęście aktor w dramatycznej chwili nie był sam. Niezwłocznie udzielono mu pomocy medycznej, a całą noc czuwała przy nim żona, znana teatrolog Małgorzata Dziewulska.
- Ocknąłem się o piątej nad ranem. Byłem podłączony do jakichś aparatów. Żona powiedziała: "Byłeś na tamtym świecie, uratował cię doktor Zając" – dodał w wywiadzie. Teraz, gdy największe zagrożenie zostało już zażegnane, wciąż musi na siebie uważać. Jak donosi kolorowa prasa, po latach rzucił palenie i więcej odpoczywa w ukochanym domu pod Warszawą.