Niepokojące incydenty. Meghan i Harry nie mogą czuć się bezpiecznie we własnym domu?

Wygląda na to, że kalifornijska rezydencja Meghan i Harry'ego, w której prowadzą swoje wymarzone, "normalne" życie, dalekie od skostniałej monarchii, nie jest dla rodziny Susseksów oazą spokoju. Brytyjski dziennik "Daily Mail" podaje, że w ciągu ostatnich 14. miesięcy w posiadłości byłych rojalsów w Montecito odnotowano aż sześć incydentów związanych z naruszeniem bezpieczeństwa.

Alarm w nieruchomości Harry'ego i Meghan wartej 14 mln dol. uruchomił się aż dwukrotnie tylko w maju, kiedy Susseksowie wraz z dwojgiem swoich małych dzieci przebywali w domu. Pierwsze zgłoszenie miejscowa policja odnotowała 19 maja tuż przed godziną 18, co, jak zwraca uwagę wspomniany dziennik, nie jest datą przypadkową.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Przypomnijmy, że właśnie tego dnia w 2018 r., brytyjski książę i amerykańska aktorka złożyli sobie ślubną przysięgę. Do drugiego incydentu doszło niecałe dwa tygodnie później, 31 maja, kiedy Harry i Meghan wracali z platynowego jubileuszu Królowej Elżbiety. Obydwa alarmy zostały zakwalifikowane przez policję jako "wtargnięcia i przestępstwa przeciwko mieniu", podaje brytyjski dziennik.

Harry i Meghan samodzielnie finansują swoją ochronę w USA. Niedawno Susseksowie zmienili jednak jej szefa. W maju pojawiły się doniesienia, że na straży bezpieczeństwa słynnej pary stoi Alberto Alvarez, który w przeszłości pracował dla wielu gwiazd amerykańskiego show-biznesu, w tym dla Michaela Jacksona.

Fotoreporterzy odnotowali, jak Alvarez towarzyszył księciu Harry'emu podczas przejażdżki rowerowej, a także Maghan Markle upamiętniającej ofiary strzelaniny w szkole w Uvalde pod koniec maja.