Anna Gacek to wierzchołek góry lodowej. Co się dzieje w radiowej Trójce?
Nikt - poza prezes Polskiego Radia - nie wie, dlaczego Anna Gacek została zwolniona z radiowej Trójki po 19 latach. Teorii jest wiele. Rozmawiamy z pracownikami o tym, co dzieje się w ich ukochanym radiu. - Trwa ręczne sterowanie z gabinetu pani prezes i niszczenie radiowych gwiazd - mówią.
Już nawet nie całe Polskie Radio, ale cała Polska huczy od plotek, dlaczego po 19 latach pracy zwolniono Annę Gacek, dziennikarkę muzyczną Trójki.
Sama Gacek milczy.
Rzeczniczka prasowa Polskiego Radia Ewelina Steczkowska najpierw odmówiła podania powodu zwolnienia. "Zgodnie z ogólnie przyjętymi standardami korporacyjnymi Polskie Radio nie komentuje spraw personalnych i relacji z pracownikami i współpracownikami - zarówno z obecnymi, jak i byłymi" – napisała w oświadczeniu.
Później Steczkowska dodała, że Gacek nie została tak naprawdę zwolniona, tylko wygasła jej dotychczasowa umowa z nadawcą: "Redaktor Gacek otrzymała inną propozycję kontynuacji pracy w Polskim Radiu, ale jej nie przyjęła" - podkreśla.
Z naszych informacji wynika, że Gacek miała zostać pozbawiona swoich audycji, ale dostać w zamian propozycję bycia wydawcą. Przygotowywałaby więc programy, ale ich nie prowadziła.
Wada wymowy czy karta mikrofonowa
Nieoficjalnie na korytarzach w Polskim Radiu spekuluje się o kilku ”zmyślonych” powodach zwolnienia Gacek.
Pierwszy - miała zostać zwolniona za wadę wymowy (chodzi o niewymawianie "r").
Osoba z radia: - Nowa prezeska Polskiego Radia Agnieszka Kamińska jest dyplomowanym logopedą i rzekomo podała taką właśnie przyczynę. Ale Gacek jest osobowością radiową i słuchacze przez 19 lat przyzwyczaili się i polubili tę jej charakterystyczną wadę wymowy. To żaden powód.
Drugi powód: - Gacek nie ma tzw. karty mikrofonowej. Nie zdała egzaminu z dykcji i brzmienia głosu. Karta mikrofonowa jest w radiu potrzebna, a taki egzamin zdaje się co kilka lat.
Pracownik Trójki: - Ale karty mikrofonowej nie mają też prawicowi publicyści Piotr Semka, Paweł Lisicki oraz Katarzyna Gójska-Hejke, żona Michała Rachonia. Rozumiem, że oni będą następni do zwolnienia? Czy nie?
I trzeci powód: Annie Gacek skończyła się właśnie umowa.
Mój rozmówca, pracownik Trójki, mówi, że na poniedziałkowym spotkaniu redakcji muzycznej, w której pracowała Gacek, dyrektor Trójki Tomasz Kowalczewski powiedział, że wygasająca umowa nie będzie dziennikarce przedłużona.
Mój rozmówca: - Ale umowy się kończą i wtedy się je przedłuża. To naturalne. Nie wiemy więc dalej, co zdecydowało o zwolnieniu akurat Gacek i czy tę decyzję podjął dyrektor Trójki – Tomasz Kowalczewski, czy prezes Polskiego Radia – Agnieszka Kamińska.
Mann ma się obrazić
Na radiowym korytarzu trwają więc dalej spekulacje, co do prawdziwych powodów zwolnienia. Najpopularniejsza teoria: Gacek zwolniono, żeby Wojciech Mann się obraził i sam odszedł z Trójki.
Zwalniając Gacek, nowa prezes Polskiego Radia chciała po prostu uderzyć w słynnego dziennikarza muzycznego. Gacek przez długie lata prowadziła bowiem z Mannem wspólną audycję "W tonacji Trójki", we wtorki o godz. 14. Decyzja o wyrzuceniu Gacek miałaby więc zmusić Manna do odejścia w geście solidarności.
Mann już wydał oświadczenie w tej sprawie, w którym mówi, że "ktoś, kto ma władzę, ale nie ma wyczucia, zakazał Ani występów na antenie Programu Trzeciego. Postanowiliśmy poczekać, aż ktoś położy kres destrukcji Polskiego Radia". W środę ma wydać kolejne oświadczenie.
Czy to dla Manna duży kłopot, że zwolniono jego współprowadzącą? Osoba znająca Wojciecha Manna mówi:
- On bardzo lubił prowadzić z nią tę audycje, ożywiał się przy niej, a ona wnosiła do ich wspólnych programów sporo energii. Więc dla niego to jest spory cios. A on już wcześniej odgrażał się, że być może odejdzie.
Czy więc teraz naprawdę odejdzie?
- Na 50-60 procent tak. Pracownicy radia czekają na jego decyzję. Ale dla niego to jest bardzo trudne. On kocha radio, kocha swoją pracę, a przecież nie nadaje się do radia komercyjnego, gdzie playlista leci z komputera. On lubi grać swoją muzykę i o niej opowiadać. Więc dużo ryzykuje, bo ciężko mu będzie o nową pracę w tym wieku.
Dlaczego jednak Polskie Radio miałoby chcieć pozbyć się Manna?
– Bo on co jakiś czas wypuszcza "szczura", czyli wypowiedź przeciwko obecnym władzom – mówi nasz informator.
Rzeczywiście, Wojciech Mann dostał w zeszłym roku wezwanie przed komisję etyki Polskiego Radia za to, że zapowiadając w porannej audycji piosenkę o tytule "Neandertalczyk", nawiązał aluzyjnie do premiera Mateusza Morawickiego. Akurat wtedy Morawiecki minął ostentacyjnie przed budynkiem ECS w Gdańsku prezydent miasta Aleksandrę Dulkiewicz, która zapraszała go do rozmowy przy okrągłym stole. Mann zadedykował Morawieckiemu piosenkę.
Co ciekawe, Mann nigdy przed komisją nie stanął. Koniec końców, komisja etyki sprawy nie rozpatrywała.
Mann oświadczył teraz, że po usunięciu Gacek nie poprowadzi już w Trójce wtorkowej audycji "W tonacji Trójki". Ma jednak jeszcze inne audycje, które prowadzi sam, m.in. poranne piątkowe wydanie audycji "Zapraszamy do Trójki" oraz "Manniaka po ciemku".
- Skoro nie odszedł od 2015 roku, a w tym czasie zwolniono już ponad 26 osób, to czy teraz miałby odjeść z powodu Anny Gacek? Nie sądzę – mówi sceptycznie jeden z naszych rozmówców.
Ręczne sterowanie z Malczewskiego
Nasi rozmówcy określają nową prezes Polskiego radia Agnieszkę Kamińską mianem ”osoby brutalnej, która idzie jak czołg”. Kamińska została mianowana na stanowisko 22 stycznia 2020 roku. Wcześnie była dyrektorką radiowej Jedynki, ale kiedy została prezes całego Polskiego Radia, zabrała się też za zmiany w Trójce.
Pracownik Trójki: - Ona steruje ręcznie programami Trójki z budynku przy ul. Malczewskiego. A my jesteśmy przy ul. Myśliwieckiej. Godzinę przed emisją ”Za, a nawet przeciw” Kuby Strzyczkowskiego potrafi zmienić temat, bo wymyślony przez prowadzącego jej się nie podoba. Na ostatnią chwilę!
- Podobnie w popołudniowym "Zapraszamy do Trójki" – reporterzy mają zgłaszać tematy dwa dni przed emisją, żeby w razie czego pani prezes zdążyła interweniować. Wydawcami "Zapraszamy do Trójki" są panie, które nie przeprowadziły w życiu sondy ulicznej, nie były z mikrofonem na mieście i one recenzują naszą pracę.
Ktoś z doświadczonych radiowców powiedział brutalnie, że nowe, zatrudnione przez PiS osoby "nie odróżniają mikrofonu od sracza".
Agata, dlaczego ty?
W czasie pierwszego spotkania nowej prezes z dyrektorami anten, tuż po nominacji, miała paść z jej ust deklaracja, że nie będzie już żadnych zwolnień. Tymczasem zwolnienia trwają. Poza Gacek, wypowiedzenie dostała także Agata Kasprolewicz, wcześniej dziennikarka redakcji zagranicznej.
Osoba pracująca w Polskim Radiu: - Już latem chodziły po radiu słuchy, że mają zostać zwolnione Anna Gacek i Agata Kasprolewicz. W sprawie tej drugiej podpisywaliśmy nawet protest mający zablokować jej zwolnienie. Udało nam się go odroczyć, ale i tak teraz wyleciała. Już wtedy pytałem ją: ”Agata, ale dlaczego ty?”. Ona mówiła: ”nie mam zielonego pojęcia”. Podobno pani prezes pytana, dlaczego zwalnia te a nie inne osoby, odpowiada: mam do tego prawo, bo jestem prezesem.
Nasz rozmówca mówi, że w radiu nową panią prezes nazywają „Tą, która przekopała Kanał La Manche”. Skąd się to wzięło? – Prowadziła kiedyś debatę na temat słuszności przekopu Mierzei Wiślanej i powiedziała, że przecież przekop kanału La Manche nikomu nie przeszkadzał – opowiada nasz informator.
Grzecznie wykonywać polecenia
Jaka atmosfera panuje teraz w Trójce?
Anonimowa dziennikarka: - W sumie dosyć dwuznaczna. Anna Gacek nigdy nie podpisała listu w obronie zwalnianych kolegów czy koleżanek. Wyrzucano ludzi dyscyplinarnie, zwalniano Artura Andrusa, legendę Trójki, a ona nigdy nie stanęła w niczyjej obronie. Więc teraz ludzie nie widzą szczególnego powodu, żeby jakoś specjalnie po niej płakać. Czują rozżalenie, że akurat jej się tak mocno broni, a wcześniej nie było takiej reakcji na zwolnienia. Z jakiej racji one jest teraz gwiazdą?
Jedna z byłych dziennikarek Trójki ocenia:
- Gdy tylko ktoś został zwolniony, Gacek chętnie wchodziła na jego czy jej miejsce i przejmowała pasma antenowe. Grała na siebie. W Trójce jest mnóstwo małych konfliktów międzyludzkich, dużo ambicji. Dziennikarze się ścierają, walczą o pasma, programy, władzę. Ale potrafią też sobie pomagać i wspierać w momencie starcia z nowymi władzami. Znaleźć dla odsuniętego kolegi, któremu właśnie zabrano całą audycję, jakieś inne, skromniejsze, miejsce na antenie, w ramach pomocy koleżeńskiej.
Co dalej z Programem Trzecim? Rozmówcy WP obawiają się, że jego słuchalność będzie spadała, tak jak spadła słuchalność Jedynki.
- Pani prezes Kamińska najpierw ”załatwiła” słuchalność flagowej Jedynki, która spadła do rekordowo niskiego poziomu 4,9 procent [oficjalne badania Radio Track – red.] Teraz zabiera się za Trójkę.
Kolejna osoba: - Albo dziennikarze będą wykonywać grzecznie polecenia pani prezes, albo zaczną odchodzić i Trójka się posypie. Mannowi, poza tym, że zabrali teraz Annę Gacek, będą chcieli wkrótce jeszcze narzucić playlistę na piątkowe poranki. Są już takie pogłoski na korytarzach przy Myśliwieckiej. Mann będzie więc musiał grać trzy utwory wolne i dwa szybkie oraz to, czego nie lubi. Stawiam, że on tego nie wytrzyma.
Wieloletni pracownik Trójki: - Trwa kolejny etap rozjeżdżania stacji. Trójka opierała się na osobowościach. Może i są to przewrażliwieni na swoim punkcie ekscentrycy, ale jednak ludzie potrafiący robić dobre radio. Teraz znów próbuje się ich odsunąć, zwolnić, a trójkowe mastodonty – takie jak Wojciech Mann – gdzieś upchnąć na nockę albo zwolnić.