Anna Seniuk o duchach II wojny światowej. "Życie Pani Pomsel" w Teatrze Polonia [RECENZJA]
Anna Seniuk z desek Teatru Narodowego przeniosła się na scenę Teatru Polonia Krystyny Jandy. I tam zaprezentowała interpretację sztuki Christophera Hamptona "Życie Pani Pomsel", swój pierwszy w karierze monodram.
Anny Seniuk przedstawiać nie trzeba, no chyba że przy okazji benefisu. To wybitna polska aktorka tzw. starej szkoły. Nazwisko zbudowała ciężką pracą i niezłymi kreacjami - nie tylko na Boga – w "Czterdziestolatku". A mimo bogatych doświadczeń dopiero w 2022 roku zmierzyła się z monodramem. To bardzo trudna forma prezentacji siebie, warsztatu, rozmowy z publicznością. Monodramy winni przygotowywać wyłącznie wybitni aktorzy. Zresztą, swoich sił mogą próbować i młodsi, niedoświadczeni, ale monodram okrutnie ich zweryfikuje.
Anna Seniuk niczego i nikomu udowadniać już nie musi. No, ale skoro mamy do czynienia z premierą, z pewnego rodzaju nowym produktem teatralnym w popularnym warszawskim teatrze, ocena być musi.
Pomysłodawcą i reżyserem spektaklu jest syn Seniuk – znany widzom Polonii z wybornych "Konstelacji" - Grzegorz Małecki. Zdecydował się przybliżyć polskiej publiczności sztukę Christophera Hamptona "Życie Pani Pomsel". Opowieść o stenotypistce, pracownicy Ministerstwa Propagandy III Rzeszy i sekretarce Goebbelsa Brunhilde Pomsel. Brytyjski dramatopisarz natknął się na jej historię w 2016 roku, oglądając austriacki film dokumentalny. Potem przesłuchał kilkadziesiąt godzin zapisu wywiadu z ponadstuletnią Niemką i stworzył sztukę.
"Życie Pani Pomsel" to opowieść. 102-letnia Pomsel wspomina dzieciństwo, młodość, pracę w Ministerstwie Propagandy III Rzeszy, "znikających" żydowskich przyjaciół, "narodziny zła" i okres po wojnie. Mimo poważnego wieku wiele pamięta. Niestety sztuka Hamptona (posiadacza Oscara za scenariusz do "Niebezpiecznych związków"), mimo dobrego przyjęcia na Zachodzie nie jest równa. Ma doskonałe fragmenty, które skupiają całą uwagę publiczności (jak np. ten dot. kulisów pracy u Goebbelsa), ale miewa też momenty ciężkostrawne, które powinny być wycięte. I to szczególnie te elementy łatwiej jest przyjąć w tej układance dzięki ciekawej formie, jaką Małecki nadał spektaklowi. Mamy tu fragmenty przemówienia Goebbelsa, archiwalne filmy i zdjęcia, muzykę przenoszącą do Berlina tamtych czasów. I mamy – co najważniejsze – Annę Seniuk.
Aktorka buduje wiarygodną postać, która nie zamierza się rozliczać z tamtymi czasami. Pomsel – zarówno ta z wywiadu, jak i ta Seniuk chce swoją historią wplecioną w II wojnę światową zwrócić uwagę, jak łatwo ulec propagandzie i złu. Że można nie zdawać sobie z tego sprawy, nawet pracując w Ministerstwie Propagandy. Geniusz Seniuk pozwala umiejętnie manewrować między poważną analizą, a kąśliwą ironią.
Nie można tego monodramu obejrzeć z obojętnością, gdy w Europie wywoływane są duchy II wojny światowej, gdy za polską granicą mamy do czynienia z wojną wywołaną przez taki sam chory umysł jak ten z 1939 roku. W końcu, gdy w Polsce od kilku lat mamy docierającą do najmniejszych wsi telewizję, która stosuje metody z resortu Goebbelsa.
Ocena spektaklu: ****/******
Jakub Panek, dziennikarz i wydawca Wirtualnej Polski