Antoni Królikowski przyznał się do łamania zakazów. Ma dobre alibi
Ostatnie tygodnie w życiu aktora były bardzo trudne. Musiał przejąć rolę głowy rodziny. Udowadnia jednak, że nie opuszcza go poczucie humoru nawet w obliczu pandemii koronawirusa.
Antoni Królikowski zawodowo ma teraz dobrą passę. Krytycy docenili jego kreacje w ostatnich filmach Patryka Vegi: "Polityka" i "Bad Boy". Sam reżyser zalicza go do swoich ulubionych aktorów i nazywa "polskim Leonardo DiCaprio".
Niestety w życiu prywatnym 31-latek przeżył ostatnio dramat. Zmarł jego ukochany ojciec, również aktor Paweł Królikowski. Jako najstarsze dziecko w rodzinie opiekuje się mamą i swoim młodszym rodzeństwem. Tymczasowo opuścił Warszawę i zamieszkał w ich rodzinnym domu w Zalesiu.
Zobacz: Jak gwiazdy spędzają kwarantannę?
Pomimo żałoby Antoni Królikowski stara się dzielić ze swoimi fanami pozytywnymi treściami. Jego ostatnie zdjęcie na Instagramie, na którym pozuje uśmiechnięty ze swoją dziewczyną z pewnością niektórym poprawi humor. Innym może niestety go pogorszyć. Bowiem aktor pozwolił sobie na rekreacyjne wyjście z domu.
Aktor zabrał psa na spacer. Jak sam pisze "Klasyk to nasze alibi". Tak właśnie wabi się jego pies, którego wyprowadził aż nad jezioro Czerniakowskie. To 25 km od jego domu.
Trwa ładowanie wpisu: instagram
Z kolei na Insta Story pokazał, jak razem z dziewczyną i psem siedzą na pomoście, słuchając piosenki Maty "Żółte flamastry i grube katechetki".
W tak piękną pogodę z pewnością wiele osób chciałoby wybrać się nad jezioro. Jednak z powodu pandemii koronawirusa zakazano takiej aktywności. Tylko posiadacze czworonogów mogą sobie swobodnie pozwolić na spacerowanie. Z tego powodu Antkowi Królikowskiemu się upiekło.