Dawniej nie wierzył w Boga. Kilka lat temu wszystko się zmieniło
Antoni Pawlicki zawsze miał niespokojną naturę. W wywiadach opowiadał, że musi podróżować, bo nie jest w stanie usiedzieć w jednym miejscu. Latał, jeździł pociągiem i autem - wydawał na to wszystkie pieniądze. O finanse nigdy za bardzo nie dbał, a do rozrzutności przyznawał się bez mrugnięcia okiem. - Właśnie bankrutuję, ale kupiłem sobie samochód - mówił w rozmowie z "Galą" w 2011 r. Ciągnęło go wtedy do życia pełnego emocji, gdy nie wiadomo, co wydarzy się następnego dnia.
Teraz Pawlicki jest jednak 36-latkiem, mężem, a w jego życiu sporo się zmieniło. Okazuje się też, że Antoni odnalazł Boga. I oznacza to znacznie więcej niż cotygodniowe uczestnictwo w mszach. Skąd ta przemiana?
Odpoczynek? Tylko w klasztorze
Jak czytamy w "Dobrym Tygodniu" Pawlicki jest bardzo religijny. Jego ulubionym miejscem, w którym zawsze odnajduje spokój, jest klasztor Benedyktynów w Lubiniu. Jeździ tam od lat.
- Zakon uczy pokory i wiary w to, że jak się jest dobrym, to jest łatwiej - magazyn przytoczył słowa aktora.
Wierzący przyjaciele
Ale wycieczki do zakonu to nie wszystko. Pawlicki otacza się też przyjaciółmi, którzy wspierają go w wierze. Lata temu aktor poznał księdza Jana Kaczkowskiego - przeczytał jego książkę, "Szału nie ma, jest rak". I tak to się zaczęło. Razem stworzyli film "Śmiertelne życie", wiele rozmawiali o wierze. Kaczkowski zmarł w 2016 r.
Ważną postacią w życiu Pawlickiego jest też Grzegorz Polaczkiewicz, który miał pomóc aktorowi w odnalezieniu drogi do Boga. Jak donosi "Dobry Tydzień", panowie znają się od dekady. Grzegorz po jednym ze spektakli poprosił Antoniego o autograf i wspólne zdjęcie. Wymienili się numerami telefonów. Po jakimś czasie Polaczkiewicz wysłał Pawlickiemu SMS-a. Napisał w nim, że będzie się modlić za Antoniego i jego rodzinę.
Tak zaczęła się ich relacja.
Msza codziennie przez 25 lat
Polaczkiewicz okazał się bardzo dbać o duchowość Pawlickiego. Ale nie tylko. Podobno to dzięki niemu Antek zdecydował się w końcu wziąć ślub z Agnieszką Więdłochą. Znajomy miał intensywnie modlić się z aktorską parę. Poza tym Pawlicki dostał od niego święty obrazek z Częstochowy z zaświadczeniem, że przez kolejne 25 lat na Jasnej Górze będzie codziennie odbywać się msza za Antoniego i Agnieszkę.
Zakochani pobrali się w Lubiniu, w klasztorze, którzy tak lubi Pawlicki. Zrobili to w tajemnicy. Według "Dobrego Tygodnia" z okazji ślubu Polczkiewicz przywiózł młodej parze błogosławieństwo papieża Franciszka.
Homofobiczne zachowanie
Niestety, wiara w dobroć i miłość Boga nie ustrzegła Pawlickiego przed błędami. W 2017 r. aktor był uczestnikiem "Azji Express". Na planie programu wyzywał Michała Piróga z powodu jego orientacji seksualnej. Fani programu byli zażenowani zachowaniem Antoniego. Zajście ostro skomentowała też Karolina Korwin Piotrowska.
Na facebookowym profilu aktora znalazło się później oświadczenie, w którym wspominano, że zadanie polegało na obrażaniu innych uczestników.
"Jedno z zadań w tym odcinku polegało na wymyślaniu obraźliwych wierszyków na temat innych uczestników; taka była konwencja, do której dostosowali się wszyscy uczestnicy programu". Aktor wykonał więc zadanie perfekcyjnie.
Wiara a aktorstwo
Pawlicki wiele podróżował, brał udział w show "Azja Express", ale teraz woli spokojniejsze rozrywki. Żądza przygód ustąpiła miejsca chęci wewnętrznego uspokojenia się. Pawlicki lata temu uczył się od rosyjskich żołnierzy pić, teraz woli modlić się w zakonnych wnętrzach. Czy wiara i aktorstwo idą ze sobą w parze?
- Nie widzę tu żadnego zgrzytu, ani żadnego rozdźwięku. Nie jestem jedynym aktorem, który przyznaje się do tego, że jest osobą wierzącą. Zawód aktora ma w sobie pewne pokusy, które mogą sprawić, że stanie się on "niemoralny". W tym zawodzie jesteśmy poddani presji, oczekiwaniom ludzi i można zgubić poczucie rzeczywistości. Przestajemy mocno stąpać po ziemi i często stajemy się zbyt mało pokorni - mówił Pawlicki w Telewizji Republika.