Martyna Wojciechowska jeździ prawdziwym "potworem". Cena? Powala
Martyna Wojciechowska to prawdziwa automaniaczka, o czym wie każdy z jej fanów. Od lat znana podróżniczka jest wierna jednemu autu, niezawodnej maszynie wartej kilkaset tysięcy złotych. Zobacz, czym jeździ Wojciechowska.
Motoryzacja to, podobnie jak podróże, wielka życiowa pasja Martyny Wojciechowskiej
Przez ostatnie kilkanaście lat swojej kariery w mediach Martyna Wojciechowska jest kojarzona przede wszystkim z tematyką podróżniczą. "Kobieta na krańcu świata" to jeden z najbardziej cenionych przez widzów formatów, który zyskał fanów nie tylko w kraju, ale za granicą. Jednak ponad 20 lat temu do telewizji przywiodła Wojciechowską zupełnie inna pasja.
W 1998 r. debiutowała na szklanym ekranie w magazynie motoryzacyjnym "Automaniak", który przez następne 10 lat prowadziła wspólnie z pilotem rajdowym Maciejem Wisławskim. Warkot silników, wysoka prędkość i ostre wrażenia z jazdy interesowały Wojciechowską od najmłodszych lat.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wpadka Martyny Wojciechowskiej
Już jako nastolatka uzyskała Międzynarodową Sportową Licencję Rajdową i Wyścigową na pojazdy dwu- i czterokołowe, a swoje umiejętności za kierownicą potwierdziła m.in. w słynnym radzie Dakar, który ukończyła w 2002 r. jako pierwsza Polka.
W 2012 r. gwiazda TVN wydała nawet swoją motoryzacyjną biografię zatytułowaną po prostu "Automaniaczka. Autobiografia na wysokich obrotach", na łamach której zdradziła nie tylko kulisy swojej pasji, ale i to, jak kobieta radzi sobie w tym typowo męskim świecie.
Jakie auto wybrała więc dla siebie miłośniczka motoryzacji i dalekich podróży? Martyna Wojciechowska postawiła na niezawodny model terenowego Mercedesa Klasy G, którego ceny - zależnie od wyposażenia - wahają się od 250 do 300 tys. zł. Maszynie o zielonej, matowej karoserii gwiazda jest wierna od wielu lat.
Trzeba przyznać, że ten pojazd pasuje nie tylko do stylu życia podróżniczki, ale i jej stylizacji. Krótko mówiąx Martyna i terenowy Mercedes to idealnie zgrana para. Zobaczcie zresztą sami, oglądając zamieszczone poniżej zdjęcia.
