Barbara Kurdej-Szatan uderza w TVP. Mówi o inwigilacji
Barbara Kurdej-Szatan nie tęskni za TVP. W jednym z ostatnich wywiadów obnażyła działania telewizji rządowej.
Barbara Kurdej-Szatan rok temu nie miała najłatwiejszego czasu. Gwiazda z dnia na dzień straciła pracę w TVP. - Dziękuję władzom TVP, że mimo mojej niepokorności politycznej (zawsze uważałam, że powinnam żyć w zgodzie ze swoim sumieniem) dawaliście się namówić przez te parę lat producentom i reżyserom, którzy chcieli ze mną pracować i pozwalaliście na kontynuowanie mojej pracy - oświadczyła wówczas Kurdej-Szatan.
Prowadzącą m.in. "The Voice of Poland" najbardziej zabolał sposób, w jaki się z nią pożegnano. - Nie dziękuję za sposób pożegnania się ze mną. Można było zrobić to w bardziej elegancki sposób niż jeden informacyjny telefon wykonany przez kolegę z produkcji - dodała.
Ponad rok po aferze aktorka wraca do tematu i zdradza, jakie praktyki stosuje się w TVP.
W ŁÓŻKU Z OSKAREM: Natalia Szroeder o nowym singlu, ZWIĄZKU Z QUEBO i izolacji na Kaszubach
- Tam nie jest za wesoło, ludzie są inwigilowani, sprawdzane są Facebooki różnych osób. Ja sama słyszałam o sytuacji, że był produkowany film dla TVP i operator główny został zawołany, bo przejrzeli jego teczkę, czyli Facebooka, i stwierdzili, że nie będzie tego filmu. To jest straszne i za 'wolnością słowa' w TVP nie tęsknię. Ja nigdy nie podporządkowałam się temu, co się tam dzieje. Nigdy nie zważałam na to, przez lata to jakoś łykali, walczyła o to produkcja Rochstar, ale nikt nie jest niezastąpiony… — mówiła gwiazda w rozmowie z portalem przeambitni.pl.
Kurdej-Szatan w dalszym ciągu związana jest z Telewizją Publiczną dzięki roli w "M jak miłość". Co dalej z jej bohaterką?
- Moja postać cały czas jest, ale i tak mamy przerwę z powodu pandemii. Po Wielkanocy nie wróciliśmy do pracy i wszyscy wyczekują, co będzie dalej… - tłumaczyła w wywiadzie.