Beatę Tadlę czeka proces. Nie znosi tego najlepiej
O tym, że kiedyś stanowili parę, pewnie chcieliby dziś zapomnieć. Niestety to nie takie proste, gdy łączy ich... kredyt. Piękny dom miał być ich gniazdkiem, a jest kością niezgody.
Połączyła ich praca. Był rok 2013 i oboje pracowali przy "Wiadomościach" TVP, ona jako prezenterka a on "pan pogodynek". Przez pięć lat tworzyli zgrany medialny duet. Gdy zaczęło się między nimi psuć, nie było mowy o cichym rozstaniu. Apogeum konfliktu przypadło na ich udział w "Tańcu z gwiazdami", program oboje zakończyli jako single, był rok 2018.
Nie mogli jednak kompletnie o sobie zapomnieć. Bo nic tak nie cementuje znajomości jak finanse. W 2016 roku kupili dom na warszawskim Wawrze. Pisaliśmy kilka tygodni temu, że Kret sądzi się z dziennikarką o środki, które zainwestował w jego spłatę i wykończenie.
"Sęk w tym, że nieruchomość według aktu notarialnego należy do Beaty" - pisał "Dobry Tydzień". Jak podaje "Na żywo", za nimi już pierwsza rozprawa, która odbyła się online. Na kolejnej, której termin wyznaczono na 10 maja, mają stawić się już osobiście.
- Dla Beaty to trudna sytuacja, znów będzie musiała zmierzyć się z bolesnymi wspomnieniami. Zamknęła ten rozdział i tak bardzo nie chciałaby do nich wracać - powiedziała znajoma Beaty w rozmowie z tygodnikiem.