Bilgunn Ariunbaatar na życiowym zakręcie. "Staram się nie tracić dobrego humoru"
Przez problemy zdrowotne musiał zrezygnować z wielu zleceń i propozycji, jego mieszkanie zajął komornik, a matka jego dziecka wyszła za innego. Komik wydał oświadczenie.
Kilka tygodni temu Bilguun Ariunbaatar zeznawał w głośnej sprawie Cezarego P., tzw. dilera gwiazd. Artysta wyraźnie miotał się w swojej opowieści (czytaj więcej tutaj), ale ewentualne składanie fałszywych zeznań nie jest teraz największym problemem komika.
Ariunbaatar od kilku miesięcy boryka się z poważnymi problemami zdrowotnymi. Miał piodermię zgorzelinową, która zostawiła na nodze komika poważną ranę, później trafił do szpitala z powodu zapalenia płuc, a na dodatek cierpi na depresję.
- Od wielu miesięcy zmagam się z problemami zdrowotnymi. Nie mają one żadnego związku z wizerunkiem imprezowicza, którego to media chcą we mnie widzieć – oświadczył Ariunbaatar w "Super Expressie".
- Na dłuższy czas musiałem zaniechać treningów w Reprezentacji Artystów Polskich oraz zrezygnować z wielu zleceń i propozycji, które do tej pory były moim stałym źródłem dochodu. Moja aktywność fizyczna została ograniczona do minimum. To było także powodem nagłej rezygnacji z projektu, w którym miałem walczyć ze swoimi zbędnymi kilogramami. Leżąc bez sił w szpitalu lub domu, trudno o bycie Wilkiem z Wall Street – czytamy w oświadczeniu, w którym komik odniósł się także do komentarzy na temat jego życia rodzinnego.
Przypomnijmy, że Ariunbaatar niedawno rozstał się z matką swojej córeczki po 4 latach związku. Z planów na wspólną przyszłość nic nie wyszło, bo kobieta wyszła za mąż za innego.
- Prawdą jest, że matka mojego dziecka planowała jesienią tego roku ślub. Co więcej, ślub ten się odbył. Należy jednak zwrócić uwagę, że nie był to ślub ze mną. Młodej Parze życzę wszystkiego najlepszego na nowej drodze życia – stwierdził komik.
Trwa ładowanie wpisu: instagram
Zapewnił przy okazji, że choć nie jest w pełni sił, to stara się nie tracić dobrego humoru.
- Jak każdy mężczyzna, mam w sobie silny instynkt przetrwania i chęć poradzenia sobie z przeciwnościami losu. Na wszelki wypadek zostawiam jednak przy swoim ciele kartkę z napisem: "Nie dobijać. I’ll be back!" – zakończył swoje oświadczenie.