Brytyjscy ministrowie mają "próby żałoby" po śmierci królowej. Pierwsza taka sytuacja
Żaden fan monarchii nie wyobraża sobie dnia, w którym odejdzie Elżbieta II. Niestety wyobrazić musieli sobie to ministrowie zasiadający w brytyjskim rządzie. Wzięli udział w spotkaniu, na którym poznali instrukcję regulującą każdy dzień żałoby.
Media donoszą, że wysocy rangą politycy rządu Wielkiej Brytanii zostali zaproszeni na specjalne spotkania poświęcone temu, jak zachować się w przypadku śmierci monarchini. Jak podaje „Daily Mail”, ministrowie mają przećwiczyć sytuację 10 dni żałoby, które czekają Brytyjczyków po odejściu królowej. Dziennikarze piszą o tzw. D+1, czyli dniu po śmierci Elżbiety II.
Ministrowie muszą poznać każdy element szczegółowego planu, który zawiera m.in. specjalną przemowę premiera do narodu. Zdaniem „The Sunday Times” to pierwszy razy, gdy wszyscy ministrowie zebrali się na takich „ćwiczeniach”. Powodem miała być podobno ostatnia niedyspozycja królowej. Pod koniec czerwca Elżbieta II nie pojawiła się na nabożeństwie w katedrze św. Pawła.
Pałac Buckingham wydał oświadczenie, w którym poinformował o decyzji królowej. Według informacji Elżbieta II "czuje się nie najlepiej i postanowiła nie uczestniczyć w porannym nabożeństwie upamiętniającym 200. rocznicę ustanowienia orderu św. Michała i św. Jerzego". Nie są to natomiast poważne dolegliwości.
Zobacz też: 91. urodziny Elżbiety II
Mimo to brytyjscy rządzący zdają się dmuchać na zimne. Jeśli królowa zmarłaby nieoczekiwanie, a ministrowie nie byliby na to przygotowani, Wielką Brytanię ogarnąłby chaos. – To pierwszy raz, gdy zebrali się różni ministrowie. Wcześniej takie próby były prowadzone, ale brali w nich udział tylko najważniejsi politycy – powiedział informator „The Sunday Times”.
Trudno wyobrazić sobie Wielką Brytanię bez Elżbiety II. Rządzi niepodzielnie ponad 60 lat, w dowodzie ma 91 lat. Na świecie nie brakuje jej fanów, którzy życzą monarchini przynajmniej kolejnych 60 lat na tronie. Natura to jednak złośliwa materia i nie da się jej oszukać. Dlatego na wypadek śmierci Elżbiety II już dawno przygotowany jest szczegółowy plan.
Ostatnio pisał o tym „Guardian”. Zdaniem dziennikarzy, instrukcja reguluje każdą godzinę po podejściu królowej.
Jako pierwszy o śmierci królowej dowie się jej osobisty sekretarz sir Christopher Geidt, który będzie musiał poinformować premiera. „The Guardian” zdradza, że zostanie użyta specjalna fraza oznaczająca śmierć Elżbiety II. Aby uniknąć wzbudzania sensacji wśród operatorów centrali telefonicznej pałacu, sir Christopher Geidt powie, że "Most London Bridge jest opuszczony".
Następnie informacja zostanie wysłana do rządów 15 krajów, w których Elżbieta II jest głową państwa i 36 krajów Wspólnoty Narodów, w których jest symbolicznym zwierzchnikiem. Informacja o śmierci trafi też do mediów. Jako pierwsze dowiedzą się o tym agencje informacyjne i BBC. Specjalne obwieszczenie zostanie wywieszone także na bramie Pałacu Buckingham w Londynie.
„The Guardian” pisze też, że ma przygotowaną specjalną listę artykułów gotowych do publikacji zaraz po śmierci królowej, a "The Times" ma materiał na jedenaście wydań gazety. Zarówno BBC, jak i Sky News regularnie prowadzą ukryte próby operacyjne na wypadek śmierci królowej, zamieniając jednak ją na "panią Robinson".
Istniejące plany zakładają, że pogrzeb Elżbiety II odbędzie się w dziewiątym dniu po jej śmierci. Wcześniej nowy król objedzie cztery narody wchodzące w skład Wielkiej Brytanii - Anglię, Walię, Szkocję i Irlandię Północną - a także odbędzie szereg spotkań protokolarnych, w tym ze zjeżdżającymi się z całego świata dyplomatami.
W całym kraju rozdzwonią się dzwony, w tym ten na zamku w Windsorze. Flagi zostaną opuszczone do połowy masztu. W ciągu kilku godzin od śmierci powinny spotkać się obie izby parlamentu, które na wspólnym posiedzeniu uczczą pamięć Elżbiety II, a w trakcie pierwszej doby odbędzie się oficjalna proklamacja księcia Karola na króla Wielkiej Brytanii. Zgodnie z planami, książę jeszcze tego samego dnia zwróci do narodu.
W kwietniu 2018 roku królowa potwierdziła, że na tronie po jej śmierci zasiądzie książę Karol. Informację przekazała podczas szczytu prezydentów i premierów Wspólnoty Narodów.
Zdaniem Marka Rybarczyka, autora książki "Skandale angielskich dworów", koronacja Karola będzie prawdziwym dramatem Brytyjczyków.
- Będą mieć króla, który rozmawiał z roślinami, leczył nimi raka. I to tak poważnie. Jeździ samochodem na serwatkę, potrafi wydać 50 tys. funtów na przejazd swojego pociągu do pubu. Mogę wymieniać długo. Każe przygotować sobie siedem jajek, żeby wybrać najlepsze na śniadanie, prasować sznurówki, nakładać pastę do zębów na szczoteczkę. A złośliwi plotkarze mówią, że jak robi siusiu do analizy, to buteleczkę trzyma służący – opowiadał dziennikarz w rozmowie z WP Gwiazdy.