Trwa ładowanie...

Brzozowski pozwał dziennikarza za krytyczną recenzję płyty. "Ktoś miał prywatny problem"

"Zawsze złoszczą mnie zapędy cenzorskie" - ocenia w rozmowie z WP Gwiazdy Mikołaj Lizut, dziennikarz muzyczny.

Brzozowski pozwał dziennikarza za krytyczną recenzję płyty. "Ktoś miał prywatny problem"Źródło: ONS.pl
dp2lvj5
dp2lvj5

W mediach zawrzało. Piosenkarz Rafał Brzozowski postanowił wejść na drogę sądową po przeczytaniu recenzji swoich płyt, które napisał dziennikarz Interii. Paweł Waliński, autor tekstów, musiał przeprosić muzyka za sformułowania, które pojawiły się w krytycznych recenzjach albumów.

Oba teksty już zostały usunięte ze strony, ale wciąż można przeczytać je na blogach, które je cytowały. Oceniając płytę "Mój czas" Waliński porównał Brzozowskiego do "oślizgłej galaretki".

- Jest ładny, ma ciepły głos, pisze piosenki proste, łatwe i przyjemne. Gładki jest jak galaretka i podobnie do niej oślizły. Pełno tu melodycznych banałów (umpa umpa w „Jednym tygodniu”), wysilonych power ballad („Linia czasu”, w której przy okazji Brzozowski tragicznie potyka się w górkach), pseudo-sowizdrzalskich kiksów („Kto”). Sęk w tym, że od muzyki robionej po to i tylko po to, żeby się sprzedała oczekiwałbym absolutnej petardy przebojowości. Tu jest zaledwie zamoczony kapiszon. Oby mniej takich płyt na naszym rynku - podsumował dziennikarz w artykule z 2014 r.

Rok później Waliński już nie krył niechęci do wokalisty i otwarcie przyznał, że jest beztalenciem.

dp2lvj5

- Nie jest żadną tajemnicą, że o Brzozowskim zdanie mam fatalne. Uważam, że jest beztalenciem, które trwa na scenie muzycznej tylko i wyłącznie w obły sposób wdzięcząc się do pań w zaawansowanym średnim wieku i wciskając się do każdego możliwego klakierskiego show - napisał.

Słowa, które pojawiały się w publikacjach nie spodobały się Rafałowi Brzozowskiemu, który wytoczył proces portalowi i dziennikarzowi. Sprawa zakończyła się pomyślnie dla artysty, a na stronie internetowej, gdzie opublikowano recenzje, pojawiły się przeprosiny.

Skontaktowaliśmy się z Rafałem Brzozowskim w tej kwestii. Artysta w rozmowie z WP Gwiazdy wyznał, że jego zdaniem teksty, które zostały opublikowane nie przypominały fachowej recenzji.

- To nie chodzi o krytykę. Krytykę trzeba znosić. Jestem ostatnią osobą, która chciałaby walczyć z krytyką. To, co ten pan napisał, to były sforumułowania pt. nie lubię tego człowieka, nie lubię tego, co robi. *To było nacechowane prywatnymi poglądami. Pierwszą recenzję przemilczałem. Natomiast przy drugiej, kiedy dziennikarz nawyzywał moich współpracowników i pisał to tonem personalnym, postanowiłem działać. Ewidentnie widać, że ktoś miał prywatny problem. *Tam nie było krzty fachowej opinii. Właśnie dlatego postanowiłem walczyć z tą formą recenzji. To nie była dla mnie rzetelna opinia. Recenzja powinna być napisana w taki sposób, gdzie ktoś potrafi ocenić, kto za tym stoi. Nie mówię, że te płyty były idealne, sam mogę wskazać kilka rzeczy.

dp2lvj5

Muzyk przyznał, że negocjacje z dziennikarzem i jego firmą to był kilkuletni proces.

- Wcześniej mieliśmy kilka spotkań z Interią zanim udałem się do sądu. Gdybym nie miał racji to do tej decyzji by nie doszło. Tak naprawdę to upór sądu sprawił, że zapadł taki wyrok. Poszedłem na pewne ustępstwa, bo najbardziej zależało mi na przeprosinach i wycofaniu tych artykułów. To chyba pierwszy przypadek, gdy artysta uzyskał przeprosiny w poczytnym serwisie muzycznym. Spotkałem się też z dziennikarzem, który pisał te artykuły. Zasłaniał się wolnością słowa, tłumaczył, że chodzi o produkt Rafał Brzozowski, a nie o mnie jako osobę. Takie zachowanie jednak nie przystoi w dużych serwisach muzycznych. Recenzje powinny być pisane przez specjalistów. Jeśli ktoś pisze o muzyce popowej, to zakładam, że się zna. To nie może być fan heavy metalu, który zawsze skrytykuje muzykę rozrywkową - twierdzi Rafał Brzozowski.

Kontrowersyjna sprawa jest szeroko komentowana w sieci. O zdanie zapytaliśmy również Mikołaja Lizuta, recenzenta muzycznego.

dp2lvj5

- Ważnym aspektem jest wolność słowa i to, że dziennikarz ma prawo napisać co chce. Ma prawo też bardzo krytycznie oceniać pracę artysty. Oczywiście ten wyrok budzi u mnie mieszane uczucia. Wydaje mi się, że artysta powinien być przygotowany na takie opinie. To jest zawód, który wymaga ogromnej wrażliwości, a z drugiej strony twardej skóry. Tworząc jakieś dzieło zawsze narażamy się na ocenę. Myślę, że to gruba przesada iść do sądu.

Dziennikarz stara się jednak zrozumieć Rafała Brzozowskiego.

- Zdaję sobie sprawę jak bardzo krytyka może być bolesna dla artysty. Krytycy bywają bezlitośni. Często jest tak, że artysta ma poczucie krzywdy, bo uważa samego krytyka za beztalencie. Myślę, że tego typu spory najprościej i najlepiej rozstrzygać za pomocą pióra, a nie sądu. Odbiorcy mają prawo do czytania recenzji.

dp2lvj5

Nie da się jednak ukryć, że kroki, których podjął się Brzozowski, a przede wszystkim wyrok sądu są dyskusyjne.

- Generalnie uważam, że wyrok sądu jest bardzo kontrowersyjny. Zawsze złoszczą mnie zapędy cenzorskie, tzn. cenzura prewencyjna, gdy ktoś próbuje zablokować. Rozumiem poczucie krzywdy, gdy jakiś recenzet kierując się złymi emocjami, wyrządza komuś straszną, niezasłużoną krzywdę. Nie staje tutaj bezwględnie po stronie recenzentów, ale nie uważam, że sąd to jest tutaj dobre pole - kwituje w rozmowie z WP Gwiazdy Mikołaj Lizut.

Cała sytuacja wstrząsnęła też Karoliną Korwin Piotrowską, która zabrała głoś na Facebooku.

dp2lvj5

- No i mamy bardzo niedobry i cholernie niebezpieczny precedens. Polskie gwiazdy, niezbyt mądre, niezbyt zdolne w swej masie, bez poczucia obciachu i genu ironii, za to z chorobliwym parciem na szkło i kasę, kiepsko albo wcale wykształcone, przyzwyczajone do życia w medialnej bańce, kreowanej przez zaprzyjaźnione media i menagerów, którzy traktują ich jak bankomaty, mają wymarzony punkt odniesienia. Okazuje się, że nie można napisać ostro. Nie można napisać, że ktoś jest kiepski, niezdolny czy tani, nawet jeśli taniość i brak talentu po oczach biją. Recenzent nie ma prawa do subiektywnego zdania i ostrzeżenia odbiorców? Bo ktoś może poczuć się urażony, dobra osobiste naruszone, a jego cześć zostanie naruszona? Serio? Taki Słonimski, Konwicki czy Kałużyński nie mieliby dzisiaj szans. Nie wychodziliby z sądu. Jedyna nadzieja w tym, że tzw. "wybitni polscy artyści", nie mają jednak tyle kasy na to, żeby z każdym niepochlebnym tekstem na swój temat iść do sądu, bo to jednak kosztuje. Jest źle. Będzie gorzej. NIe ma jak ustalać pewnych niezbędnych kryteriów oceny. Ludzi zaleje chłam. Już zalewa.

Czy waszym zdaniem decyzja sądu była słuszna?

ZOBACZ TAKŻE: Brzozowski leczy traumę: "Do 16 roku życia rodzice nie wypuszczali mnie na Sylwestra!"

dp2lvj5
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
dp2lvj5