"Być jak Beata". Wyjątkowe show, a na scenie prawdziwa Kozidrak. Którą Beatą ty jesteś?
O twórczości Kozidrak powstała właśnie sztuka. Byliśmy na premierze w Teatrze Współczesnym w Szczecinie.To opowieść o tym, jak dziewczyna z kamienicy w Lublinie stała się diwą polskiej estrady. Kiedy kurtyna w końcu się podniesie, dowiemy się jednak, że Beata niejedną ma twarz.
W artykule znajdują się linki i boksy z produktami naszych partnerów. Wybierając je, wspierasz nasz rozwój.
Kiedyś o Kozidrak mówiło się jako o polskiej Ninie Hagen. Później, jako o Bonnie Tyler z kraju nad Wisłą. Dzisiaj nie sposób zliczyć wszystkich jej wcieleń. Ukształtowała brzmienie muzyki nie tylko dla pokolenia, w którym dorastała, ale na kilka dekad w przód.
Gdyby nie ona, połowa polskich gwiazd błądziłaby jak we mgle, szukając własnego stylu. Scena muzyczna nie kipiałaby energią, a Lublin byłby mało znanym miastem gdzieś na wschodzie Polski.
Posiadaczka czterooktawowej skali głosu, talentem i charyzmą z powodzeniem obdzielić mogłaby koleżanki i kolegów z branży. Od zawsze miała pomysł na siebie, ale nigdy nie robiła niczego za wszelką cenę.
Największa inspiracja? Miłość i rodzina. Tyle wystarczyło, żeby po latach na scenie zostać okrzykniętą najbardziej spełnioną kobietą w branży muzycznej.
"Być jak Beata" chcieliby nie tylko twórcy ze środowisk artystycznych, ale przede wszystkim fani, którzy wybrali się 2 lutego do Szczecina, żeby pierwszy raz w historii obejrzeć spektakl o jednej z najbardziej cenionych gwiazd naszych czasów. Sceniczne wcielenia i twórczość Beaty Kozidrak inspirują od ponad czterech dekad. Na deskach teatru nabrały zupełnie nowego znaczenia.
"Kto tak wymiata? Kozidrak Beata!"
Ten slogan zna chyba każdy fan Bajmu. Do teraz wydawało się, że Beata jest jedna i nie do podrobienia. Wystarczy odwiedzić Teatr Współczesny w Szczecinie, żeby dowiedzieć się, że każdy z nas ma w sobie coś z "Kozidrakowej".
"Być jak Beata" to sentymentalna podróż po największych hitach Bajmu. Jeden z reżyserów przeprowadza casting na główną rolę w filmie o życiu Beaty Kozidrak. Każdy z kandydatów musi wykonać jedną z kultowych piosenek zespołu i przekonać, dlaczego to właśnie on powinien wygrać. Zgłaszają się ludzie tak skrajnie różni, jak różne jest nasze społeczeństwo. Od zakonnicy, przez staruszka, aż po transwestytę. Ale w obsadzie jest miejsce tylko dla jednej osoby.
Aktorom towarzyszył grający na żywo zespół muzyczny. Znane wszystkim piosenki nabrały oryginalnego brzmienia dzięki nowym aranżacjom Tomasza Lewandowskiego. Co więcej, na widowni nie zabrakło samej Beaty Kozidrak.
To nie wstyd przegrywać z najlepszymi
Kiedy Bajm debiutował z "Piechotą do lata", podbił nie tylko opolską scenę, ale także rozgłośnie radiowe w całym kraju. Każdy wiedział wówczas, kim jest blondynka z Lublina.
Na pierwszy ogień do castingu zgłasza się pielęgniarka z Lublina. Wiara w talent i nadzieja na spełnienie marzeń nie opuszcza jej do samego końca. Swoje umiejętności wokalne stawia na równi z Kozidrak, co w rezultacie wygląda wyjątkowo komicznie. I choć z "Piechotą do lata" radzi sobie nieźle, to szybko orientuje się, że jedyne, co łączy ją z Beatą to kolor włosów.
- To nie wstyd przegrywać z najlepszymi - ucięła zrezygnowana.
"Drugą Beatą" pod koniec lat 70. chciało zostać wiele dziewczyn marzących o karierze w branży. Ku ich zmartwieniu, tylko jednej się udało.
- Zmienia style jak rękawiczki, ale wie, że nie znajdzie siebie, dopóki nie zacznie szukać - mówił lektor w trakcie spektaklu.
Zobacz fragment spektaklu:
Drag Queen
Prawdziwe ożywienie publiczności następuje w momencie, w którym na scenie pojawia się mężczyzna przebrany za Beatę z początków jej kariery.
Swoje wystąpienie rozpoczął od ironicznego monologu o braku akceptacji w Polsce. W jego opinii różnorodność ciągle jest tematem tabu. Beata Kozidrak przez wielu uznawana jest za ikonę środowisk LGBTQ. Nic więc dziwnego, że transwestyta biorący udział w castingu upodobał sobie wizerunek piosenkarki.
Szczęść Boże
Prawdziwym hitem okazuje się siostra zakonna, która w głębi ducha czuje się Beatą Kozidrak. Swoją prawdziwą naturę maskuje habitem, ale dla znajomych jest "Siostrą Beatą".
- Lubię pielgrzymki, ale muzyka nie ta. I instrumenty zbyt proste. Co to jest wziąć tamburyn? Nie mówię, żeby ktoś miał fortepian do Częstochowy ciągnąć, ale minimum wysiłku... - mówi prześmiewczo.
- Zobaczymy, czy będzie szał, czy kompromitacja - mówi przed wykonaniem "Co mi Panie dasz?".
Utwór, ten, jak i praktycznie wszystkie pozostałe wykonane zostały w zupełnie nowej aranżacji. Fani Bajmu na pewno będą zaskoczeni.
Po siostrze na scenie wchodzą po kolei kolejne "niemożliwe" postaci. Dres, student, stara panna, emeryt, ludzie tak różni, jak nasze społeczeństwo. Ale łączy ich jedno: kochają Beatę i jej energię. Przekonują, że mają to coś zupełnie jak "kozidrakowa".
"Cieszcie się życiem"
Na koniec sztuki pojawia się aktorka, która gra "prawdziwą" Beatę. Piosenkarka zjawia się, żeby rozstrzygnąć casting. Po motywacyjnym monologu nie ma wątpliwości, kto powinien godnie odegrać jej rolę w filmie.
- Cieszę się, że moje piosenki tak do was trafiają. Nie mam jednego przepisu na życie. Mogę wam jedynie powiedzieć, czego ja się trzymam. Mamy jedno życie, więc cieszmy się nim. Jeżeli czujecie, że nie dacie rady, nie bójcie się, ja wam mówię, że dacie.
Nie zdradzimy, kto wygrał konkurs, musicie przekonać się o tym sami!
Po zakończonym spektaklu na scenie pojawiła się Beata Kozidrak, która z cała obsadą wykonała "Białą armię".
Sztuka trwa około 150 minut, ale gwarantuję, że nie ma w niej miejsca na nudę. Póki co, nie wiadomo, czy teatr wyruszy ze spektaklem w Polskę. Jednak dla takiego widowiska warto wybrać się aż do Szczecina.
W artykule znajdują się linki i boksy z produktami naszych partnerów. Wybierając je, wspierasz nasz rozwój.