Trwa ładowanie...

Byłam na festiwalu muzycznym bez disco polo. Pozytywne zaskoczenie to mało powiedziane

Kupiłam bilet na festiwal "Co jest grane" i nie żałuję. Miniony weekend utwierdził mnie w przekonaniu, jak wielu utalentowanych artystów istnieje na polskiej scenie muzycznej.

Byłam na festiwalu muzycznym bez disco polo. Pozytywne zaskoczenie to mało powiedzianeŹródło: East News
d1i9s91
d1i9s91

To już drugi raz, kiedy gościłam na tej imprezie. Drugi raz jestem pozytywnie zaskoczona. Wydawać by się mogło, że Krzysztof Zalewski, Rosalie czy Monika Brodka to muzyka dość niszowa. Pomyliłam się. Na ich koncertach bawiły się tłumy. Warszawski festiwal to jedna z tych imprez, które udowadniają, że Polacy potrzebują różnorodności w muzyce. Od kilku miesięcy głośno jest o tym, że disco polo znowu rządzi, a muzycy reprezentujący ten nurt zarabiają krocie. Trochę przykro, że zapomina się o innych gwiazdach, które grają równie dużo i równie sporo zarabiają.

Fenomen młodości

Weźmy na przykład Krzysztofa Zalewskiego. Wokalista zaangażował się w rewelacyjny projekt "Zalewski śpiewa Niemena". Często covery to materia, do której podchodzimy z dużym dystansem. Ważne jest to, aby artyści podejmujący to wyzwanie, wyciągnęli z piosenek coś nowego, elektryzującego, żeby spojrzeli na dany utwór inaczej niż do tej pory. Krzysiek Zalewski zrobił to dobrze. Nic dziwnego, że Polacy pokochali utwory Mistrza w interpretacji zwycięzcy drugiej edycji "Idola". Projekt przyniósł mu sporą popularność, dzięki czemu jest stałym bywalcem podobnych imprez.

- Uwielbiam Krzysztofa Zalewskiego. Ma niesamowity głos, barwą przypomina Czesława Niemena. Poza tym jest bardzo charyzmatyczny i potrafi porwać tłum. Byłam zaskoczona jak wiele osób znało na pamięć wszystkie teksty piosenek. To tylko pokazuje, jakim Krzysiek jest fenomenem - powiedziała mi Ania, która bawiła się na festiwalu równie dobrze.

Okazuje się, że koncerty Krzysztofa Zalewskiego wyprzedają się błyskawicznie. Jednego dnia ogłoszono trasę koncertową, drugiego bilety były już wyprzedane. To dowód na to, że Polacy coraz bardziej doceniają młodą, polską scenę muzyczną. Zalewski nie jest jedynym tego przykładem.

Facebook.com
Źródło: Facebook.com

Monika Brodka przeszła niezwykłą metamorfozę. Po "Idolu" nagrała dwie popowe płyty, które odniosły sukces. Jej piosenki grały wszystkie rozgłośnie radiowe, a wokalistka pojawiała się na festynach i imprezach plenerowych. Potem postanowiła jednak tworzyć muzykę, którą naprawdę czuje. Płyta "Granda" czy ostatnia "Clashes" to, moim zdaniem, mistrzostwo świata. Okazuje się, że Brodka pomimo, że zmieniła nieco stylistykę, a jej najnowsze piosenki nie są tak komercyjne jak poprzednie, to wciąż jest uwielbiana przez Polaków. Jej koncert na "Co jest grane" rozpoczynał się o północy. Czy publiczności ubyło z racji późnej godziny? Wręcz przeciwnie. Ja sama powiedziałam, że zostanę tylko na chwilę, bo jest już późno i jestem zmęczona. Zostałam do końca, bo Brodka mnie zahipnotyzowała. Piosenki, które doskonale znałam z płyty, mogłam usłyszeć w zupełnie nowej aranżacji. Duże zaskoczenie. Pozytywne. W sieci nie brakuje opinii, że Monika Brodka pokazała klasę na światowym poziomie.

- Brodka to mistrzyni. Zaprezentowała światowy poziom na warszawskiej scenie - można przeczytać jedną z opinii.
- Wszyscy fantastyczni ale Brodka pokazała światowa klasę - oceniła uczestniczka festiwalu.

Instagram.com
Źródło: Instagram.com

Na scenie w Centrum Sztuki Współczesnej w Zamku Ujazdowskim można było również posłuchać kilku piosenek z projektu "Albo Inaczej". Jest to kompilacja utworów hip-hopowych w aranżacji jazzowej i nie tylko. Niedawno ukazała się druga płyta, na kórej możemy usłyszeć m.in. Piotra Ziołę, Krzysztofa Zalewskiego czy Ralpha Kamińskiego. Wydawać by się mogło, że to niszowe przedsięwzięcie, ale kiedy na scenie pojawiła się Natalia Nykiel śpiewająca "Mogę wszystko" z repertuaru grupy WWO, to prawie każdy znał tekst i śpiewał razem z wokalistką. Podobnie stało się, kiedy Rosalie i Te-Tris wykonali razem hip-hopowy kawałek "Ile mogę?".

ZOBACZ TAKŻE: Brodka wspomina początki: "Niczego nie żałuję, jestem szczęśliwa"

Druga młodość alternatywy

"Co jest grane" to tylko jeden z koncertów, który pokazuje, że mamy w kraju więcej talentów i nie mają nic wspólnego z "polewaniem się szampanem w Zakopanem".

13 czerwca Dawid Podsiadło ogłosił trasę koncertową. Bilety rozeszły się jak świeże bułeczki i kilka dni po tym, jak ruszyła sprzedaż, próżno ich szukać. Zamieszanie, jakie się ostatnio wokół niego dzieje, to dowód na to, że piosenki, które tworzy, trafiają w gust Polaków. Najnowszy singiel muzyka, który ukazał się po roku przerwy, został opublikowany na YouTubie 11 czerwca. Przez tydzień kawałek "Małomiasteczkowy" odsłuchało prawie 4 mln osób. Zważywszy na to, że Dawid Podsiadło nie uchodzi za artystę komercyjnego, to bardzo dobry wynik. Ludzie są spragnieni dobrej muzyki, piosenek, które składają się z więcej niż dwóch dźwięków i słów z podtekstem seksualnym.

d1i9s91

Cieszę się, że równolegle do disco polo dzieje się inna rzeczywistość muzyczna. Jest nadzieja na to, że może za kilka lat to nie disco polo będzie znakiem rozpoznawczym Polski, a muzyka na poziomie ze świetną warstwą tekstową, jak i melodyjną.

Dlaczego tak się dzieje? Może ludzie dojrzewają muzycznie. Mają dość piosenek, które słyszą przy każdej możliwej okazji: na weselu, na imprezie ze znajomymi, na miejskim festynie. Banalne teksty, często obciachowe, po pewnym czasie przestają być zabawne, stają się wręcz denerwujące. Osobiście już mam dość Sławomira, który wyskakuje z lodówki. Znudził mi się też Zenek Martyniuk, który zapraszany jest na prawie każdą większą imprezę transmitowaną przez telewizję.

Nie bez powodu na popularności zyskują też inne imprezy muzyczne takie jak "Męskie Granie" czy "H&M Music". Nie zobaczymy tam Zenka Martyniuka czy Radka Liszewskiego. Organizatorzy tego typu koncertów dają szansę młodym i zdolnym. Bilety na "Męskie Granie" wyprzedały się chwilę po tym, jak ruszyła sprzedaż. Ewidentnie jest na to zapotrzebowanie.

Niedawno zakończył się festiwal w Opolu. Mi szczególnie zapadł w pamięć ostatni dzień imprezy. Następnego dnia wszyscy pisali o fantastycznym Krzysztofie Zalewskim czy niesamowitej Darii Zawiałow. To tylko dowód na to, że kochamy to, co jest świeże, wyraziste i inne. Jeszcze kilka lt temu nikt by nie pomyślał, że Kortez, Zalewski czy Zawiałow wystąpią jako gwiazdy wieczoru zaraz po Alicji Majewskiej i Edycie Geppert, ikonach sceny muzycznej. Dobór artystów na festiwal w Opolu potwierdza tylko, że młoda alternatywa jest teraz w cenie.

Trzeba też zauważyć, że muzycy disco polo rzadko potrafią zrobić na scenie coś niesamowitego, zaskoczyć aranżacją. Przynajmniej według mnie. Grają swoje przeboje, ludzie się bawią, po koncercie wszyscy idą do domu. Raczej bez żadnych refleksji. Po koncercie Brodki czy Zalewskiego pojawiło się wiele myśli. Jedna dotyczy tego, że ludzie chcą płacić za dobre koncerty, chętnie kupują bilety i wspierają polską scenę muzyczną. Druga jest taka, że przez ostatnie kilka lat wiele się zmieniło. Przede wszystkim pojawia się coraz więcej nowych i zdolnych ludzi. Nie jesteśmy zdani tylko na Marylę Rodowicz, Edytę Górniak, Dodę czy wspomniane disco polo. Mamy wybór. I to jest piękne.

d1i9s91
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d1i9s91