Catering Małgorzaty Rozenek. Drogi, ale smaczny

Kilka miesięcy temu Małgorzata Rozenek wprowadziła na rynek swój catering dietetyczny. Prezenterka słynie z tego, że ma świetną figurę, którą zawdzięcza zdrowemu odżywianiu i regularnym treningom. Postanowiliśmy się przyjrzeć bliżej produktom, które gwiazda oferuje.

Miałam okazję wypróbować catering wegetariański, w którym mogą znajdować się też dania z rybą. W ofercie jest również wegetariański bez ryb. Cena za jeden dzień to 71 zł za wersję 1500 kcal. Jeśli ktoś miałby ochotę na nieco więcej, czyli 1800 kcal, cena wzrasta o 2 zł (73 zł). 2100 kcal to koszt 75 zł za dzień.

Posiłki przyjeżdżają z samego rana pod wskazany w zamówieniu adres. W paczce znajduje się pięć dań: śniadanie, drugie śniadanie, obiad, podwieczorek i kolacja. Na pierwszy rzut oka wszystko wygląda fajnie. Co zatem mamy do jedzenia?

Śniadanie to pasta pieczarkowo-pietruszkowa z chlebem owsianym i świeżymi warzywami. W praktyce jest to kromka chleba, trzy pomidorki koktajlowe i ćwiartka zielonego ogórka. Pasty jest sporo, a cały posiłek jest naprawdę sycący.

Drugie śniadanie to strzał w dziesiątkę! Zupa ogórkowa z kiszonych ogórków podana jest w szklanym słoiku, za co duży plus. W dodatku jest bardzo smaczna.

Przeczytaj: Małgorzata Rozenek w krótkich spodenkach. Lato jej nie opuszcza

Na obiad zamiast suchej kaszy z dużą ilością warzyw mamy pad thaia z tofu. Było tak dobre, że zapomniałam zrobić zdjęcia.

Z całego dnia najlepszy był podwieczorek, czyli jaglana szarlotka. Powinna być przygotowana na ciepło, ale nawet na zimno była bardzo smaczna.

Kolacja, tak jak się spodziewałam, to sałatka z ciecierzycy, kiszonek, pomidorów i sałaty. W osobnym pojemniczku została podana oliwa.

Małgorzata Rozenek oferuje dość drogi catering. Na rynku średnia cena to ok. 50 zł. Należy jednak podkreślić, że opakowania, w których przywożone są dania, wykonane są z biodegradowalnych materiałów. Zupy są w słoikach, a to znacznie podnosi koszty. Jeśli ktoś jest świadomym konsumentem i dba o środowisko, a jednocześnie chce zdrowo jeść, to musi liczyć się z kosztami.

Bardzo fajnym rozwiązaniem jest podawanie na opakowaniach konkretnej kaloryczności dania, jego składu i jak najlepiej je podawać - na ciepło, czy na zimno. Jedyny minus, jaki dostrzegam, to to, że dla osób nieposiadających mikrofalówki problemem może być przygotowanie niektórych posiłków. Ja zjadłam jaglaną szarlotkę na zimno, choć zaleceniem było na ciepło. Nie mam mikrofalówki, a rozgrzewanie całego piekarnika na mały kawałeczek mijało się z celem.

Podsumowując, jedzenie jest bardzo smaczne. Porcje były na tyle duże, że nie dałam rady zjeść zawartości pudełka w całości.