Choroba to jedno, a postępowanie to drugie. Królikowski nie może się tym tłumaczyć
Antoni Królikowski nie przestaje dostarczać plotkarskim mediom tematów dotyczących swojej osoby i swoich kolejnych wybryków. Zasłanianie się chorobą jest poniżej pasa i nie pomoże mu ratować nadwątlonej reputacji - mówią zgodnie ekspertki.
Aktor ostatnio dostał bardzo mocno po głowie za sprawą rozstania z żoną, będąca w zaawansowanej ciąży i promowania walki sobowtórów przywódców Rosji i Ukrainy. Wygląda na to, że właśnie wymyślił kolejny sposób zwrócenia na siebie uwagi i ratowania mocno nadszarpniętej reputacji - niedawno oświadczył, że cierpi na stwardnienie rozsiane. Wiązała się z tym wyraźna, choć nie wypowiedziana wprost, sugestia, że może to wpływać na jego niedawne postępowanie i zachowania.
Eksperci i ekspertki są jednak w tej sprawie bardzo sceptyczni.
- Każdy może zachorować na stwardnienie rozsiane - mówi Dominika Czarnota-Szałkowska, sekretarz generalna Polskiego Towarzystwa Stwardnienia Rozsianego. - W mediach pojawiła się informacja, że zdiagnozowano SM u Antoniego Królikowskiego już kilka lat temu. Choć więc z jednej strony rozumiemy, że jest to dla każdego pacjenta trudna sytuacja, z drugiej chcielibyśmy zauważyć, że nie można łączyć choroby z zachowaniami, o których piszą dziś media, relacjonujące życie Królikowskiego. Diagnoza i walka ze stwardnieniem rozsianym może wpływać na stan ogólny pacjenta, jego dobrostan fizyczny i psychiczny.
Czarnota-Szałkowska zauważa, że ta sytuacja zawiera mimo wszystko pozytywny potencjał - dzięki niej o stwardnieniu rozsianym, będzie głośno w mediach, co może pozytywnie wpłynąć na stan świadomości i wiedzy dotyczącej tego schorzenia. Jest też jednak negatywny aspekt tej sytuacji.
- Bardzo nie chcielibyśmy, żeby łączyć wprost chorobę z negatywnie ocenianymi społecznie zachowaniami - dodaje.
Królikowski raczej nie może liczyć na wsparcie w tej sprawie także ze strony osób specjalizujących się w wizerunku medialnym. Wiele z nich odmówiło publicznego komentowania tej sprawy, jasno dając do zrozumienia, że działanie celebryty jest kompletnie niepoważne. Ci, którzy chcieli mówić, nie byli zbyt przychylni aktorowi i krytyczni wobec jego strategii ratowania mocno naruszonej reputacji.
- W takich sytuacjach bardzo trudno jest odbudować zaufanie. Trzeba na to bardzo długo pracować - komentuje Sylwia Buda, specjalistka w dziedzinie wizerunku medialnego. - Nie ma raczej co liczyć na to, że pomogą szybkie sposoby. Zwłaszcza takie, jak informacja o chorobie. Nie chcę oczywiście twierdzić, że Królikowski nie jest chory, rzeczywiście może tak być. Ale to, co zrobił nie ma przecież nic wspólnego z chorobą, więc co to za tłumaczenie? Poza tym to zdecydowanie nieodpowiedni moment na podawanie takich informacji. Teraz to brzmi raczej jak błaganie o litość: "jestem taki biedny i chory, nie zasługuję na takie traktowanie, dajcie mi spokój". Nie sądzę, żeby mu to specjalnie pomogło w ratowaniu jego, rzeczywiście, bardzo nadwątlonego dziś wizerunku.