Ciemna strona dorastania Chylińskiej. Narkotyki, alkohol i przygodny seks były na porządku dziennym
Trudne początki kariery
- Pierwsze depresje, załamania, próby samobójcze, to były pierwsze lata O.N.A. Ja czułam, że się mijam z tym snem, który sobie wymyśliłam, że się przestrzeliłam. 18 lat to było za wcześnie, zostałam zniszczona, zepsuta, rozpie*lona, ten alkohol, narkotyki, faceci - to było za szybko – powiedziała Agnieszka Chylińska w najnowszym wywiadzie o początkach swojej kariery.
Był rok 1995. Agnieszka miała nieskończoną szkołę, 18 lat, mnóstwo tatuaży na całym ciele, czerwone włosy i niewyparzony język. Pierwsza płyta zespołu zatytułowana "Modlishka”, która od razu pokryła się platyną, zrobiła z młodej dziewczyny gwiazdę. Przyszły sława, pieniądze i liczne nagrody. Rock’n’rollowe życie miało jednak swoją cenę, o której Chylińska odważyła się opowiedzieć dopiero teraz.
18-latka w brutalnym świecie show-biznesu
O Agnieszce Chylińskiej, mimo iż jest w polskim show-biznesie od ponad 20 lat, wiemy tyle, ile sama nam powiedziała. A dopiero niedawno zaczęła mówić. Często poprzez teksty swoich piosenek lub w wywiadach, promujących nowe, solowe płyty. Wyłania się z nich mroczny obraz pogubionej i skrzywdzonej przez los kobiety.
Sporą w tym "zasługę” ma młodzieńczy okres, który artystka spędziła z zespołem O.N.A. 18-letnia dziewczyna weszła do świata dwa razy starszych mężczyzn, którzy na show-biznesie zjedli zęby. Nie brakowało alkoholu, narkotyków i przygodnego seksu.
Od zawsze marzyła o tworzeniu muzyki
Chylińska wykazywała talent muzyczny od najmłodszych lat. Już w szkole średniej odnosiła pierwsze sukcesy. W 1994 zdobyła III nagrodę na Festiwalu Piosenki Francuskiej w Starogardzie Gdańskim, co okazało się dla niej przepustką do kariery. Na festiwalu poznała bowiem członków swojego pierwszego zespołu, Second Face. Grupa grała koncerty i została dostrzeżona przez środowisko, co z kolei poskutkowało propozycjami dla Agnieszki.
Zbigniew Kraszewski chciał, by występowała z TSA Evolution, ale odmówiła. Niedługo potem zgłosił się do niej ponownie, by śpiewała w zespole Skawalker, solowym projekcie Grzegorza Skawińskiego. Grupę szybko przemianowano na O.N.A. W 1995 ukazał się ich debiutancki album.
Bezwzględny świat starszych kolegów
Piosenkarka została rzucona na głęboką wodę. Płyty pokrywały się złotem i platyną. Pojawiły się duże pieniądze, a zabrakło wsparcia bliskich. Chylińska nie ukrywa, że to były dla niej ciężkie czasy.
- Samcze, brutalne środowisko, najgorsze, jakie może być. I to wszystko było w takim sosie – bardzo wojskowym, brutalnym, mocnym, bezpardonowym i ostrym. Cena potworna. Moi rodzice do dziś dzień nie wiedzą, co tam miało miejsce. Moi koledzy byli bezwzględni - trzeba było grać i śpiewać jak najlepiej, oczekiwali ode mnie 100 procent, a oni byli już 20 lat na scenie. To na mnie przyszło bez żadnego filtra. Otaczałam się ludźmi, którzy zajmowali się tym, żeby z tej gówniary trzepać hajs, a nie dbać o jej psychikę i wnikać, czy ona to przeżywa, czy nie – wyznała w wywiadzie, który znalazł się na jej kanale YouTube.
Narkotyki i alkohol w pełni dostępne
Jej wersję o prawdziwym rock’n’rollowym życiu potwierdzili w biograficznej książce "Królowie życia” dawni koledzy z zespołu, Waldemar Tkaczyk i Grzegorz Skawiński.
"Nieraz odpinaliśmy wrotki i była jazda bez trzymanki. O.N.A. była megarozrywkową ekipą, czyste szaleństwo. Zatrzymało się na koksie. I nic innego nie braliśmy, trawki też nie paliliśmy. No, może przydarzyło się LSD parę razy. I morze alkoholu, to na pewno! Głównie whisky, którą piliśmy ja i Waldek. Kraszewski nie bardzo lubił whisky, pił wódkę. A w pewnym momencie piło się wszystko. (...) Dziewczyna też łyskacza piła, nie odstawała specjalnie" - napisali.
Brała, bo bała się odstawać
Chylińska już kilka lat temu wspominała, że narkotyki były u niej na porządku dziennym.
"Miałam też romans z kokainą. Pierwszy raz, pierwszy sztos, który od razu zostaje w psychice. Ciągnęło mnie: muszę być kultowa, muszę brać, pokazać, że nie pękam. I jednocześnie myśl w tyle głowy: robisz coś nieprawdopodobnie niebezpiecznego. Zaczęłam śnić o koksie, tęsknić za nim, zrozumiałam, że teraz muszę sama zadecydować, czy brnę w to dalej. Czułam, że tracę grunt. Tata już nie napisze mi usprawiedliwienia, kiedy coś nie wyjdzie. Nie zdecyduje za mnie: napić się wódy czy nie? Naćpać się, pójść do łóżka z tym czy tamtym facetem? Wiele razy miałam doła: Dość, zawracam. Ale jednak zostawałam. Była muzyka i niezła kasa. Ale też narkotyki, whisky i przypadkowy seks" – mówiła w "Twoim Stylu”.
Zmiana wizerunku
Nietrudno sobie wyobrazić, że dla 18-letniej dziewczyny, która dopiero wkraczała w dorosłość i kształtowała swój obraz świata, musiały to być traumatyczne czasy. Chylińska z O.N.A odeszła w 2003 roku, podając za powód "rozbieżności artystyczne”. Rok później wydała solową płytę "Winna”. Zaczęła zmieniać wizerunek na dużo bardziej kobiecy. Zbiegło się to w czasie z poznaniem stałego partnera, Marka i narodzinami pierwszego z trójki dzieci, syna Ryszarda. W 2008 roku Agnieszka została jurorką w "Mam talent”.
Chylińska przyznaje, że ukojenie znalazła w Bogu oraz rodzinie. Demony przeszłości wciąż jednak dają o sobie znać. I trudno się dziwić.