Cirque du Soleil to radość i podziw. W słynnym cyrku występuje jedna Polka
Cyrk bez maltretowanych zwierząt, kiczowatych klaunów i wtórnych układów akrobatycznych jest możliwy. Udowadnia to słynny Cirque du Soleil, który przyjechał do Polski z serią arenowych występów. W zjawiskowej sztuce "Corteo" jedną z artystek jest polska sportsmenka, która od lat błyszczy na międzynarodowej scenie.
25 ciężarówek zapakowanych po brzegi sprzętem i dekoracjami dociera co tydzień do innego kraju. 117 osób stałej ekipy przygotowuje scenę dla 53 artystów z 27 państw świata. Wśród nich jest jedna Polka – Anna Lewandowska, która lata temu zamieniła salę gimnastyczną na arenę cyrkową.
- Pochodzę z małej miejscowości, Złotoryi. To niesamowite występować w Polsce. Na przedstawienie w Krakowie przyjechała cała rodzina - mówiła z uśmiechem na twarzy Lewandowska przed czwartkowym (8.09) pokazem "Corteo" w gdańskiej Ergo Arenie.
W Złotoryi był klub sportowy, w którym Lewandowska stawiała pierwsze kroki jako akrobatka. Jej specjalnością były skoki na trampolinie.
- Przez dwa lata byłam w kadrze Polski, reprezentowałam kraj na zawodach. Później dołączyłam do malutkiej grupy cyrkowej Ocelot i przez pięć lat stworzyliśmy przedstawienie trochę na wzór Cirque du Soleil. Nasz ówczesny dyrektor występował w tym cyrku, wrócił i postanowił coś takiego stworzyć w Europie. Przez pięć lat jeździliśmy z przedstawieniem w tej części świata - opowiadała Lewandowska w Gdańsku.
Trwa ładowanie wpisu: instagram
Cirque du Soleil (fr. cyrk słońca) już wtedy cieszył się światową renomą. Założony w Kanadzie w 1984 r. przez pierwsze lata był nierentowny. Przełom nastąpił w 1990 r., po którym zamiast jednego spektaklu cyrk zaczął wystawiać kilkanaście różnych w blisko 300 miastach na całym świecie. Renoma Cirque du Soleil jako cyrku współczesnego - bez zwierząt, łączącego klasyczną sztukę cyrkową z teatrem, akrobatyką sportową, z muzyką na żywo - stale rosła.
Praca w kanadyjskim cyrku była marzeniem wielu artystów i przez wiele lat nie dochodziło tam do poważnych wypadków. Dopiero w 2009 r. jeden z akrobatów Cirque du Soleil zginął w czasie próby w Montrealu. Do 2018 r. wydarzyły się jeszcze dwa tragiczne wypadki – tym razem w trakcie występu przed publicznością w Las Vegas i na Florydzie.
- Z tego co mi wiadomo, Cirque du Soleil zrobił w 2006 r. jeden jedyny casting w Polsce i ja na niego pojechałam. Wygrałam i bardzo szybko poleciałam do Montrealu, aby przygotowywać się do "Corteo" - wyznała Lewandowska, która na stale mieszka w Montrealu. Choć w praktyce oznacza to kilkutygodniowe wizyty między "rozdziałami".
- Ten "rozdział", kiedy jeździmy co tydzień do innego kraju i dajemy występy od czwartku do niedzieli, trwa teraz 12 tygodni. Później będziemy mieli trzy tygodnie przerwy, ale to nie zawsze tak wygląda. Czasem są dwa tygodnie przerwy, czasem siedem - tłumaczyła jedyna Polka w Cirque du Soleil.
"Corteo" Cirque du Soleil w Krakowie i Gdańsku:
- Codzienność artysty cyrkowego jest bardzo intensywna. Od czwartku do niedzieli coś się dzieje non stop. W niedzielę przewożą nas w kolejne miejsce, mamy trzy dni przerwy i znowu występy - mówiła Lewandowska.
Na ćwiczenia fizyczne codziennie poświęca dwie-trzy godziny, do tego rozgrzewka, rozciąganie. - Nawet tutaj za kulisami mamy miejsce i przyrządy do ćwiczeń - pokazuje nam Lewandowska. - Bardzo dużo artystów przychodzi o 7 rano i pracuje. Ale nie zawsze tak jest, bo sam występ to niezła siłownia.
Specjalnością Lewandowskiej jest koło Cyra - wielka obręcz, do której artystka wchodzi i wiruje na scenie, przybierając w ciągłym ruchu rozmaite pozy. Poza tym jest mistrzynią w występach na szarfach aearial silk i oczywiście skoki na trampolinie. Tych w "Corteo" jest całe mnóstwo, podobnie jak ogólnie numerów akrobatycznych. Ale to jedynie część całego show.
Trwa ładowanie wpisu: instagram
"Corteo" (z włoskiego "procesja") jest wystawiane od 2005 r. i cudownie łączy sztukę cyrkową z teatrem i muzyką na żywo. To opowieść o podstarzałym klaunie, który budzi się w łóżku otoczony ferajną barwnych postaci. Główny bohater dowiaduje się, że to jego pogrzeb, po czym następuje seria zaskakujących scen i wydarzeń, łączących humor z dramatem, śmiech ze wzruszeniem.
Pod sufitem Ergo Areny pojawiały się anioły i ogromne żyrandole, na których tańczyły zwinne akrobatki. Skoki na trampolinach ukrytych w wielkich łóżkach bawiły wszystkich bez względu na wiek. Podobnie jak zabawne wtrącenia zagranicznych aktorów, którzy nauczyli się kilku słówek i zdań po polsku.
"Corteo" to czysta zabawa, śmiech i podziw. Prawie dwugodzinny występ (dwa akty z 25-minutową przerwą) co i rusz zachwycał i zadziwiał kreatywnością. Bo choć są tu typowe numery kojarzone z cyrkiem - żonglerzy, klauni, akrobaci - to nie ma mowy o powielaniu schematów i przewidywalności.
Jednym z największych zaskoczeń był moment, gdy główny bohater pojawił się na scenie z artystką w uprzęży z przymocowanymi wielkimi balonami... i popchnął ją w stronę widowni. Kobieta latała nad głowami, odpychana co jakiś czas przez roześmianych i zachwyconych widzów. A to tylko jedna z wielu atrakcji "Corteo". Fantastycznego przedstawienia, które pokazuje magiczne oblicze i możliwości sztuki cyrkowej.
Jakub Zagalski, dziennikarz Wirtualnej Polski