Czy książę Harry przesadza? Jego gniew może przynieść więcej szkody, niż pożytku
Książę Harry opublikował oświadczenie, w którym informuje, że pozywa brytyjski tabloid za publikację prywatnego listu jego żony do jej ojca. W długim oświadczeniu atakuje także inne media za... ogólne krytykowanie jego żony. Teraz dziennikarze odpowiadają.
W środę, w przeddzień końca pierwszej oficjalnej podróży Harry'ego i Meghan do Afryki, na oficjalnej stronie Susseksów opublikowano oświadczenie księcia. W bardzo długim liście Harry tłumaczy, dlaczego zdecydował się na ten krok i oskarża tabloidowe media o nękanie jego rodziny. Nawiązuje także do tragicznych wydarzeń sprzed lat, gdy jego matka, księżna Diana, zginęła w wypadku samochodowym, ścigana przez papparazzi.
"Moja żona stała się jedną z najnowszych ofiar brytyjskiej prasy brukowej, która prowadzi kampanie przeciwko ludziom bez zastanowienia się nad konsekwencjami. Widziałem, co się dzieje, gdy ktoś, kogo kocham, zostaje upokorzony do tego stopnia, że nie jest już traktowany ani postrzegany jako prawdziwa osoba. Straciłem matkę i teraz patrzę, jak moja żona pada ofiarą tych samych potężnych sił" - napisał w oświadczeniu książę Harry.
Zaczęło się od tego, że DailyMail opublikował prywatny list Meghan do jej ojca. To pogwałcenie prywatności i przestępstwo, ale Harry zarzuca mediom nagonkę na jego żonę.
Już pojawiły się pierwsze odpowiedzi i komentarze dziennikarzy.
Nicholas Witchell, korespondent BBC, twierdzi, że list jest "niezwykle szczery" i "atakuje brytyjskie media". Roy Greenslade, kolejny dziennikarz brytyjskich mediów powiedział, że w dzisiejszych czasach prasa (zwłaszcza ta brukowa) jest mniej wpływowa niż to było za czasów księżnej Diany. Stwierdził, że książę "wytoczył działa przeciwko wróblom".
Rzecznik pozwanego wydawnictwa zaprzecza oskarżeniom następcy tronu, że dziennik zmanipulował słowa Meghan, cytując wybrane fragmenty i wyrwane z kontekstu zdania. Przypominamy jednak, że rzeczywiście opublikowali jej prywatną korespondencję.
Według ekspertów oświadczenie zostało napisane językiem pełnym emocji, więc na pewno stał za nim Harry. W dalszej części pisma oskarża media o nękanie Meghan i pisanie kłamstwa na jej temat, gdy była na urlopie macierzyńskim i gdy na świat przyszedł ich synek.
Rzeczywiście, księżna nie cieszyła się dobrą prasą, ale trudno sobie przypomnieć, by ktoś fabrykował jakieś kłamstwa na jej temat. To, co krytykowano, to były jej (i Harry'ego) decyzje i poczynania: utrzymanie szczegółów dotyczących porodu w tajemnicy, niewyjawienie nazwisk rodziców chrzestnych synka, wystawne baby shower w Nowym Jorku, bardzo drogi remont prywatnej posiadłości. To nie są żadne ciężkie grzechy czy przewinienia (tak żyją członkowie rodziny królewskiej), ale rzeczywiście takie sytuacje sprawiły, że media straciły sympatię do tej pary.
Czy porównywanie artykułu o wystawnym przyjęciu księżnej i jej przyjaciółek do istnej nagonki 30 lat temu na Dianę jest zasadne? Trudno jednoznacznie ocenić. Dość ciekawy jest czas publikacji tego oświadczenia. Właśnie dobiega końca pierwsza oficjalna podróż Harry'ego i Meghan do Afryki, która jest bardzo dobrze oceniania także w brytyjskich mediach. Czy proces, który para pewnie wygra, przeważy szalę sympatii gazet na którąś ze stron?
Zasądzoną karę pieniężną Meghan i Harry planują przekazać na cele charytatywne. Kancelarię prawniczą opłacają z prywatnych środków.