Dawid Kubacki opowiedział o przykrym incydencie w domu. Skoczek trafił na SOR
Mogłoby się wydawać, że skoki narciarskie to sport wysokiego ryzyka. Dawid Kubacki twierdzi jednak, że w jego przypadku najbardziej ryzykowne są zupełnie inne, codzienne czynności. Skoczek opowiedział przed kamerą TVN o przykrym incydencie sprzed kilku tygodni.
Dawid Kubacki spotkał się z Sebastianem Karpiel-Bułecką, by przed kamerami "Dzień dobry TVN" porozmawiać o tacierzyństwie. Skoczek, który niedawno po raz pierwszy został ojcem, odsłonił przed widzami śniadaniowego programu TVN nieco swojej prywatności. Opowiadał m.in. o tym, jak - z różnym skutkiem - pomaga żonie przy córce, wymieniając się z liderem Zakopower swoimi doświadczeniami. Jak stwierdził z humorem Kubacki, w nowej roli - taty - radzi sobie po japońsku, czyli jako tako.
Na pytanie muzyka (a prywatnie męża prowadzącej "Dzień dobry TVN") o to, czy posiadanie dziecka zmieniło jego podejście do uprawianego sportu, Kubacki podzielił się niebywałą historią.
Zostali ojcami w późnym wieku. Matki ich dzieci są dużo młodsze
- Do każdej skoczni trzeba podejść z respektem - stwierdził Dawid Kubacki, ale jak zauważył, to wcale nie skocznia jest dla niego największym zagrożeniem.
- Tak naprawdę wszystko, co robimy, wiąże się z tym, że trzeba na siebie uważać. W moim przypadku najbardziej niebezpieczne jest robić koło chałupy, bo przy tym zawsze się coś dzieje. Dwa tygodnie temu śrubę do stopy wbiłem dość konkretną. Miała być szybka robota przy domu, a skończyło się na SOR-ze – wypalił skoczek.
Po tych doświadczeniach żona skoczka z pewnością nie będzie go w najbliższym czasie prosić o pomoc w domu.