Dominika Tajner oskarżona przez prokuraturę. "Chciała spłacić długi męża"
Dominika Tajner otrzymała prokuratorskie zarzuty za wyłudzenie miliona złotych od SKOK Wołomin. "Dominika chciała pomóc byłemu mężowi" - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską informator.
W czwartek rano media obiegła informacja o tym, że Dominika Tajner rzekomo wyłudziła milion złotych. W aferę zamieszana ma być również osadzona w areszcie osoba należąca do kierownictwa SKOK Wołomin, skąd była żona Michała Wiśniewskiego otrzymała ponoć pieniądze. Celebrytka wydała w tej sprawie oświadczenie, które opublikowała na Facebooku.
"Żywię przekonanie, że Prokuratura stanie na wysokości zadania i w sposób uczciwy i rzetelny oceni zgromadzone dowody, a tym samym potwierdzi moje stanowisko w tej sprawie. Czuję, że stałam się ofiarą, która bez mojej wiedzy i woli została wplątana w tą nieczystą sytuację dlatego proszę nie paskować mojej twarzy i używać pełnego nazwiska" - napisała w poście.
ZOBACZ: Dominika Tajner po "Agencie" wciąż jest żądna wrażeń
Jak udało nam się dowiedzieć, sprawa może być nieco bardziej skomplikowana.
- Dominika nie opływała nigdy w luksusy. Wcześniej mieszkała u byłego męża, a samochód miała pożyczony. Nie kupowała drogich ubrań i nie szastała pieniędzmi - zdradza informator w rozmowie z WP.
Nasz rozmówca ma inną teorię.
- Dominika była szalenie zakochana w swoim byłym mężu. Nie jest tajemnicą, że tonął w długach. Najprawdopodobniej chciała mu pomóc i spłacić to, z czym on zalegał. Nigdy nie ukrywała, że chciałaby mu pomóc i zrobić wszystko, by mógł rozpocząć wszystko od nowa - dodaje źródło.
Dominika Tajner usłyszała zarzuty od prokuratury
- W czwartek w Prokuraturze Okręgowej Warszawa-Praga w związku ze śledztwem w sprawie SKOK Wołomin zostały postawione celebrytce - Dominice Tajner - zarzuty dotyczące wyłudzenia kredytu w kwocie miliona złotych - powiedział PAP rzecznik Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga Marcin Saduś.
Dominika Tajner miała nie przyznać się do zarzucanych czynów. "Odmówiła też składania wyjaśnień" - dodał prokurator w rozmowie z PAP. Poza tym według śledczych Dominika Tajner we wrześniu 2013 roku "ubiegając się o wsparcie finansowe przedłożyła nierzetelne oraz nieprawdziwe pisemne oświadczenia dotyczące uzyskiwanych przez nią dochodów".
Prokurator podał, że pracownicy SKOK Wołomin zostali również wprowadzeni w błąd co do tożsamości osób, na których rzecz kredyt został faktycznie udzielony.
- Na skutek tych działań pracownicy SKOK Wołomin udzielili jej kredytu w wysokości jednego miliona złotych - wyznał w rozmowie z PAP Saduś.